27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Poznałem osobiście tylko kilkoro Żydów i Żydówek żyjących dawno temu w Wieliczce. Do każdej z tych osób nabrałem stosunku, którego nie powtórzę wobec nikogo innego. Izaak Birnbaum uosobił w moich oczach wiele z tego, niemalże wszystko, do czego tęsknił, o czym marzył i co niekiedy wspominał w związku z Żydami, jakich pamiętał z Wieliczki, mój niezatartej pamięci Ojciec Zbigniew Żyznowski. Wychowywał się on obok Żydów wielickich i za wzór wziął sobie ludzi bogatych bardziej w aktywa materialne niż duchowe. Izaaka Birnbauma z jego czasu w Polsce przedwojennej i tuż powojennej odbieram jako postać, którą mój Ojciec być może uznałby za wzorcową w sensie godną zazdroszczenia, naśladowania, zapamiętania.
Izaak urodził się w styczniu 1922 roku, był starszy od urodzonego we wrześniu 1930 roku Ojca o ponad osiem lat, więc pierwszy zdążył okrzepnąć do wybuchu wojny, drugi nie, zresztą Ojciec zawsze skłaniał się ku starszym od siebie, nawet tak się ożenił. Pan Izaak pochodził z jednego z najbogatszych domów wielickich, w których kierunku mój Ojciec w chłopięctwie mógł zerkać tylko z daleka, może nawet ukradkiem. Birnbaumowie mieli jeszcze przed wojną w domu łazienkę i telefon, Ojciec posiadł łazienkę do końca własną w 1961 roku, a co do telefonu, pamiętam w 1977 roku, jak siedząc na taborecie w przedpokoju wydzwaniał namiętnie po wszystkich mających telefon znajomych, żeby się pochwalić nabytkiem. Pan Izaak chodził do szkoły powszechnej, tak jak Ojciec, ale douczał się w klaśnieńskim chederze religii i przy okazji samodyscypliny, jak inni religijni Żydzi, a jakiekolwiek douczanie się za młodu zawsze imponowało mojemu Ojcu. Pan Izaak pochodził z rodziny posiadającej duży zakład rzemieślniczy, prawie zakład przemysłowy, co w oczach mojego Ojca było znakomitym pochodzeniem. Młody Izaak Birnbaum chodził po zakładzie rodzinnym niczym przyszły właściciel, o czym opowiedział mojej żonie Uli i mnie, a coś takiego nie śniło się w młodości mojemu Ojcu. Dziedzicowi Izaakowi było pisane wybrać zawód zgodny z przemysłem rodzinnym, a coś analogicznego mój Ojciec odrzucił ze względu na niskość, jak sądził, zawodu swego ojca Ludwika Żyznowskiego, który był ogrodnikiem, inaczej postąpił inny syn Ludwika Marian Żyznowski, który po przejściu na emeryturę natychmiast wziął się szerzej za to zajęcie. Nastoletniego Izaaka posłano do jak najlepszej nauki biznesu garbarskiego, do renomowanej szkoły w Wiedniu, czego mój Ojciec dla siebie by sobie nie wyobraził. Młodzieniec Izaak należał do złotej młodzieży wielickiej, o czym zaświadczają jego opowieści i zachowane fotografie, podczas gdy mojemu Ojcu nigdy nie udało się przynależeć do złotego czy nawet srebrnego towarzystwa, czy to wielickiego czy jakiegokolwiek innego. Izaak Birnbaum znał całą śmietankę towarzyską Żydów z Wieliczki, mój Ojciec znał osobiście tylko jedną dobrze sytuowaną wielicką rodzinę żydowską, i to w czasach, kiedy świetność Żydów w Wieliczce przeminęła. Mieszkający w Izraelu od wczesnego powojnia pan Izaak Birnbaum mówił do końca polszczyzną czystą, a intonował po żydowsku o wiele lepiej niż Ojciec był w stanie mi kiedykolwiek wytłumaczyć lub pokazać.
Pan Izaak, mimo przeżyć związanych z Zagładą wyglądał na zachowującego spokój ducha przez całe życie, natomiast mój Ojciec Zbigniew, mimo aryjskiego pochodzenia i otarcia się o ryzyko utraty życia, bynajmniej nie bohaterskiej, niewiele razy podczas wojny, nie zdążył osiągnąć spokoju ducha nigdy, choć na starość zdawał się zbliżać do tego. W końcu, czego Ojciec nie mógł się już dowiedzieć, pan Izaak żył od niego dłużej o 17 lat.
Iciek i Zbinek nie kolegowali się, pewnie nie raz natknęli się na siebie w Wieliczce, może najczęściej gdzieś na ulicy Klaśnieńskiej, biegnącej niedaleko domu pierwszego i przechodzącej poza miastem w drogę meandrującą w kierunku Sierczy, gdzie stał dom rodzinny drugiego.
Dwa razy odwiedziliśmy z Ulą, w tym drugi raz z naszymi synami Tomkiem i Miłkiem, państwa Birnbaumów w położonym na wietrznym zielonym wzgórzu ich domu w Hajfie. W czasie pierwszego spotkania udało się nam nakręcić na video dobre kilka godzin intensywnego wywiadu. To wtedy padła wymiana zdań z żoną pana Izaaka Zofią, od której zacytowania zaczęliśmy z Ulą Przedmowę do Żydów Wieliczki i Klasna 1872-2012: „- Dzisiejsza Wieliczka jest taka, jakby nigdy nie było w niej Żydów. – To dziwne, bo ja w rozmowach z mężem przez te wszystkie lata odnosiłam wrażenie, że w Wieliczce byli głównie Żydzi”. Choć teraz nie jestem pewien, czy pani Zofia nie powiedziała wtedy „tylko Żydzi”. W Przedmowie napisaliśmy o tej parze jeszcze między innymi: „Dom Izaaka i Zofii Birnbaumów w Hajfie to polski dom Żydów przeniesiony z Polski do Izraela. Po przestąpieniu jego progów poczuliśmy się jak u siebie, tyle że urodzeni wcześniej o lat więcej, niż sobie liczymy. Przedwojenna gościnność, serdeczność, szyk, nienaganna polszczyzna, ujmująca bezpośredniość, ciągle zastawiony stół. Wbrew prawom biologii ta para dziewięćdziesięciolatków pomogła nam w pracy nad książką tyle, co sześciu innych trzydziestolatków. Po pierwszych sześciu godzinach wywiadu nagrywanego na video pan Izaak dopiero się rozkręcił. Doskonale rozumiał, że pewne rzeczy powie albo on, albo nikt, albo teraz, albo nigdy”.
W czasie drugiej wizyty pan Izaak okazał się znacznie słabszy niż podczas pierwszej, już nie zniósłby takiego wypytywania, ale w rozmowie uczestniczył na ile mógł, koniakiem poczęstował, jak wcześniej, sam też się napił, choć symbolicznie. Powtarzał, że bardzo by chciał się z nami jeszcze raz zobaczyć, żebyśmy go jeszcze koniecznie odwiedzili. Na pożegnanie uścisnął nam serdecznie dłonie i powiedział: „ -Tylko zdążcie mnie jeszcze odwiedzić”. W najlepszym przypadku brakło nam kilka miesięcy. Od stycznia 2014 roku, kiedy byliśmy w czwórkę w Izraelu, zmarli już Natan Kleinberger i Izaak Birnbaum.
Izaak Birnbaum jest jednym z najważniejszych bohaterów Żydów Wieliczki i Klasna 1872-2012, a tym bardziej tym spośród ważnych bohaterów, którzy żyli podczas powstawania tej książki. Jest więc ważnym żywym bohaterem monografii.
Niech pamięć o postaci Izaaka Birnbauma z Wieliczki okaże się jak najodporniejsza na obowiązkową redukcję.
Wiesław Żyznowski
23 grudnia 2014 roku, Białystok.