zyznowski.pl - wydawnictwo i księgarnia online

10 lipca 2009 „Gazeta Wyborcza” zamieściła wywiad z pisarzem, zatytułowany: „Szczęście nie wchodzi w rachubę”. Niech tracą nieczytający programowo GW, Rylski daje tam popis przenikliwości. Cytuję i komentuję fragmenty, które mnie zaciekawiły.

„Sama mądrość, która w starości się zdarza, jest bezsilna. Jeżeli nie uzbrajają jej zdrowie, energia, dyscyplina, kontakty i przede wszystkim talent, to nic nie znaczy. Ale jeśli zdarzy się, że w wyniku mądrości doznajemy iluminacji, nagle rozumiemy, czym jest świat, jaka jest jego natura, to jest najwspanialsze uczucie, jakie nas może spotkać. Ale komu poza Błażejem Pascalem, zdarzyła się taka iluminacja”.

Wysiłki czynione w celu zdobycia mądrości idą niemal z założenia na marne, dzięki czemu mają coś ze szlachetności. Tym bardziej, że nikt jeszcze nie dowiódł, że wysiłki mogą prowadzić do iluminacji. Chodzi więc o hazard bardziej ryzykowny niż w kasynie, niemal zawsze prowadzący do przegranej. Dlaczego? Rylski mówi dalej:

„W którymś z filmów Romy Schneider, gdy dowiaduje się, że będzie miała córkę, mówi: << Mam nadzieję, że będzie głupia>>. Też bym tak powiedział. Bo jeśli głupotę rozumiemy nie jako naiwność, łatwowierność czy defensywność, ale brak wyobraźni i proste postrzeganie świata, <<że dom, że koń, że Stasiek, że drzewo>>, to życie staje się łatwe i w najelementarniejszym znaczeniu – udane. Jest robota, kobita, dzieciaki. W telewizji zobaczy się mecz, w niedzielę rozpali grilla… Wystarczy”.

Może mniej dziwi to, co powiedział mi kiedyś znajomy profesor filozofii: „Chcę być filozofem, nie mędrcem”. Co prawda nie zostanie mędrcem niesie chyba ryzyko nie nabycia czułości, jeśli się jej nie posiadło przy urodzeniu. Na pytanie: „Jest Pan mężczyzną czułym?”, Rylski odpowiada:

„Do przesady. Ale nie ciepłym. Nie znoszę tego słowa, bo jest zaprzeczeniem czułości, bo w czułości nie ma nic optymistycznego i w istocie zdrowego. Element niepewności, smutku, i bezsilności wobec bezprawia istnienia jest rdzeniem, samą naturą czułości. […] Ale nie należy tego odnosić wyłącznie do relacji męsko-damskich, bo to jest relacja człowiek – świat”.

Tej definicji czułości i jej rozróżnienia od ciepła mi dotąd brakowało. Zawsze było mi bliżej do przejętych światem i życiem aż po ponuractwo niż do widzących wszystko w jasnych barwach aż po milusińskość, ale jakoś nie wytłumaczyłem sobie tego tak esencjonalnie jak zrobił to Rylski. Czułość jako delikatność wobec istnienia – płynąca z poczucia niedomogów istnienia i jako wyraz niezgody na to bez wskazania rozwiązań, za to „czyniąca nas dumniejszymi wojownikami bez wiary i żołnierzami bez nadziei”. To wszystko w odróżnieniu od ciepła tu rozumianego jako niedelikatności wobec istnienia, płynącej z optymizmu. Cóż, ma chyba Rylski prawo powiedzieć:

„Niczego nie nauczyłem się o sobie i o życiu od nikogo. Bo tego, czego nie wiem, nie wie nikt, a to, co wiem, wie bardzo niewielu”.

Prawdopodobnie coraz więcej ludzi wie, że nieco podejrzane jest przyznawanie się do dążenia do szczęścia czy do – uchowaj Boże – już bycia szczęśliwym. Mawia się, że dążenie do szczęścia to przecież tylko jeden ze sposobów na życie, na dodatek dość egoistyczny, nazbyt mieszczański, a przede wszystkim na pewno banalny. W tym względzie Rylski zajmuje oryginalne stanowisko:

„Bywa pan szczęśliwy?

-Pochlebiam sobie, że nigdy mi się to nie zdarzyło. Zadowolenie z życia bierze się z sumy przyjemności, jakich potrafimy doświadczyć, od tych najdosadniejszych, jak seks czy dobre jedzenie, do najsubtelniejszych, jak przeżywanie sztuki. Szczęście natomiast to poczucie spełnienia w życiu i niezmącona wiara w jego sens i celowość, jak również bezduszna odporność na cierpienia otaczającego nas świata. W moim przypadku nie wchodzi w rachubę. Pochlebiam sobie, że nie wchodzi w rachubę”.
Wiesław Żyznowski

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
0