27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Dedykuję tym, którzy nie dają się łatwo prowokować.
Kupców i złodziei może łączyć kłamstwo, którego mogą używać na różne sposoby, ale nie tylko. Może to być także podróżowanie: droga, którą przemierzają – kiedyś wyłącznie w sposób fizyczny, obecnie zaś różnie.
Wydaje się, że aż po nowożytność złodziejstwo i kupiectwo miały coś wspólnego, co było istotne, mianowicie przemieszczanie towarów z jednego do drugiego miejsca w celu uzyskania korzyści. A jako że najczęściej dopilnowywane osobiście przez samych zainteresowanych, to czyniące z nich podróżników. W zasadzie różnica między złodziejami a kupcami sprowadzała się do sposobu obchodzenia się z dotychczasowym właścicielem towaru, w tym do sposobu rozliczania się za niego. Mówimy o towarze, którego złodziej czy kupiec najpierw zapragnął, a później, po pozyskaniu go, przeznaczał na sprzedaż lub na użytek własny. Zarówno jedni jak i drudzy, by pozyskać towar, ponosili koszty własne w postaci nakładu pracy, czasu, ryzyka. Tyle że złodzieje nie pytali dotychczasowego właściciela o zgodę na to wszystko i nie płacili mu, kupcy zaś to czynili. Ale już zaraz po tym, jak jeden i drugi pozyskali swój towar, ich pierwsza czynność była zawsze identyczna: z miejsca dotychczasowego przebywania towaru ruszali go w dalszą drogę lub przynajmniej rozporządzali nim tak na przyszłość. Także identyczne mogły być ich następne czynności aż do końca zajmowania się towarem.
Już same słowa „złodziej” i „kupiec”, ponieważ dosłownie wskazują na różnicę w sposobie pozyskania towaru (przez kradzież i kupno), a nie mówią niczego o dalszym obchodzeniu się z nim, potwierdzają różnicę co do istoty tych dwóch ról społecznych. Złodziej kradnie towar, a kupiec go kupuje, ale pod dalszymi względami obchodzenia się z nim mogą już być tym samym, mogą go przemieszczać, używać, zatrzymać, sprzedać, podarować. Gdyby na złodzieja i kupca popatrzeć z punktu widzenia potencjalnego kupującego, którego interesuje tylko towar, a nie sposób, w jaki sposób został pozyskany, złodziej i kupiec nie różnią się. Jeżeli złodziej czy kupiec traktują potencjalnego kupującego wyłącznie z punktu widzenia towaru, który mogą mu sprzedać, nie ma powodu, dla którego kupujący nie miałby traktować ich tak samo. Ograniczenie się sprzedającego (będącego złodziejem lub kupcem) i kupującego do wzajemnego potraktowania się wyłącznie instrumentalnie, czyli tylko odnośnie do przedmiotu, który ich razem dotyczy, bez żadnych domieszek podmiotowych, czyli odnoszących się osoby któregokolwiek z nich, jest sprawiedliwe, bo równe pod względem, jaki ich wspólnie dotyczy. Nie jest także niemoralne pod innymi względami, bo takowych względów po prostu w relacji tego typu nie ma. I to niezależnie od tego, czy sprzedający jest złodziejem, czy kupcem. Nie wspominając już o kupcach, co prawda kupujących, nie kradnących, ale wyciskających ostatnie soki z tych, od których kupują. I nie dziwi, że ci ostatni mają tych pierwszych jeśli nie za złodziei, to prawie za takich.
I tak ze złodziei, przez kupców, przeszliśmy na klientów, którym się tylko wydaje, że są bez winy. Zarówno złodzieje, jak i kupcy często odpuściliby sobie z przyjemnością swoje procedery, ale nie mogą. A to ze względu na klientów, którzy traktują ich zupełnie bezwzględnie, czyli nie ze względu na nich samych, ich koszty czy problemy, tylko ze względu na to, jak wypadają w porównaniu z innymi im podobnymi, czyli konkurencją. Dochodzi do tego, że kupcy podlizują się klientom w sposób, którego raczej nienawidzą: „u nas najtaniej, codziennie niskie ceny, co czyni cena” itp. A klienci, żeby uspokoić swoje sumienie, myślą sobie: „przecież oni na tym i tak zarabiają”. A to, że tak wielu kupców bankrutuje? „Ech, na pewno przesadzili z tym kradnięciem”.
Wiesław, współtwórca i współwłaściciel firm o wspólnym pierwszym członie nazwy Mercator, co po łacinie znaczy „kupiec”.
Wiesław Żyznowski
@ Czarny jak czarna rozpacz anarchista
Szkoda, ze piszesz tak rzadko, bo milo sie czyta. Chociaz jest to niestety glownie teoria ksiazkowa. To jest wlasnie zasadnicza roznica miedzy nami, ktora kwalifikuje Ciebie do napisania ksiazki, ale mnie do jej tworzenia.
Ad1 /1
Moja śmiała teza, że “Każdy z nas ma wybór i stawia sam siebie w takiej sytuacji w jakiej chce się znaleźć”, jest prawdziwa. Naturalnie nie mialam na mysli okolicznosci wyjsciowych (ktore sa nam ofiarowane) tylko te koncowe, ktore sa wynikiem naszego dzialania, determinacji i w wyniku tego rowniez przeznaczenia. Ludzie jednak maja wybor. Niektorym nawet “nie chce sie chciec” wiec decyduja sie aby pozostawac w okolicznosciach wyjsciowych przez cale zycie. Niektorzy nawet przezywaja regres. Mowiac o regresie mam na mysli kazda dziedzine zycia (w tym dziedziny edukacyjne, intelektualne, kulturalne, emocjonalne, rozrywkowe i wszystkie istniejace). Nastepnie narzekaja na caly swiat, ktory niby jest im tak wiele winien. Degeneracja i dewolucja (odwrotnosc ewolucji) nalezy rowniez do wolnych wyborow czlowieka. Ktos moze byc w znakomitych okolicznosciach wyjsciowych i calkowicie wszystko zaprzepascic z powodu wlasnych niecheci, blednych wyborow czy nieslusznych dzialan. Jezeli przeczysz prawdziwosci mojej tezy to podaj nam swoja te “prawdziwa”. Chetnie sie dowiem. Negacja bez alternatywy jest niekonstruktywna.
Definicja “Swinstwa”
Ad 1
Ja nie powiedzialam: “gra o sumie zerowej”. Cyfry moga byc rozne i bardzo duze. Nie mozna jednak wypelnic czegos co jest juz pelne i nie mozna nalac z pustego. Tak wiec musi nastapic zbalansowanie. Nie ma innej mozliwoci. Ta sama zasada dotyczy zarowno sfer materialnych jak i niematerialnych.
Ad 2
Pojecie moralnosci podlega drastycznym przeobrazeniom po przesunieciu sie w czasie i przestrzeni. Cos uwazane za szczyt moralnosci moze ulec 100% dewaluacji i jest uznane w innym miejscu lub w innym czasie za szczyt immoralizmu.
Ad 3
Rozum jest odpowiedzialny za abstrakcyjne myslenie (w tym kalkulacje) jak tez za emocje. Wysoka jakosc oraz wielofunkcyjnosc rozumu jest bardzo istotna. Zdecydowanie powinien byc zdolny do wszystkiego.
Ad 4
Obiektywizm powstaje w wyniku spelniania sie sprawiedliwosci, wiec jezeli nawet wystepuje jako ex post to ciagle jest uzyteczny.
Ad 5
Nie czytalam ksiegi Koheleta. Jezeli nic nie wnosi do dyskusji o kupcach czy zlodziejach to nie szkodzi. Chodzilo mi bardziej o sprzedaz wlasnych przemyslen w tym wypadku.
1) Nawet, gdyby to, co piszesz było prawdą to i tak “brzuch ci ducha nie usłucha”! To zdanie dotyczyło Twojej śmiałej tezy, że “Każdy z nas ma wybór i stawia sam siebie w takiej sytuacji w jakiej chce się znaleźć”, która jest nieprawdziwa. W najlepszym wypadku można powiedzieć, że niektórzy z nas w sprzyjających okolicznościach stawiają się w takiej sytuacji, w jakiej chcą się znaleźć.
2) Definicję świństwa wziąłem z wikisłownika. Ad meritum.
1) To nieprawda, że każdy czyn kogoś krzywdzi, by służyć dobrze komuś innemu. Nie każda dziedzina życia to gra o sumie zerowej.
2) Twierdzenie, że nie wiemy, czym nasze czyny poskutkują na dłuższą metę otwiera drogę 100% immoralizmowi. W ten sposób można uzasadnić dokładnie wszystko.
3) Co do Twojego wezwania, by „spojrzeć na wszystko bez emocji” to ja dziękuję, postoję. I nie chodzi mi wcale o jakieś „wczuciowe” bzdury, tylko o to, że rozum wyłącznie kalkulujący jest zdolny do wszystkiego (co dosadnie i trafnie wyraził Luter) i jeśli coś jest dla niego możliwe, to to coś stanie się rzeczywistością (taka jest np. logika rozwoju technologicznego).
4) Obiektywizm, o jakim piszesz jest możliwy tylko ex post a więc jest praktycznie bezużyteczny.
5) Ostatni akapit Twojej wypowiedzi jest cokolwiek niezrozumiały, brzmi jak zamulona wersja Koheleta i niespecjalnie wnosi coś do dyskusji o temacie posta o kupcach i złodziejach.
@ Glover
D….ka musi chodzic jesli nie pada, lub chodzic tylko po to aby nie padac. To jest zalosne i bolesne. You are disappointing me baby. Who is dragging you down so low? Shake it off and stop crawling. Please.
And it is please baby please… You’ve lived too long on your knees.
@ Czarny jak czarnoziem anarchista:
1)
„Brzuch“ jest bezwartosciowym miesem bez ducha. Energia ducha jest sprawca wszystkiego. Brzuch sam z siebie nawet sie nie domysli, ze jest zagladzany. Niby jakby sie mial domyslic?
2)
Dziekuje za definicje „Swinstwa“. Jest mi przydatna, bo faktycznie nie mam tutaj zadnych slownikow. Problem jest w tym, ze kazdy nasz czyn bedzie sluzyl skrzywdzeniu kogos aby mogl sluzyc dobrze komus innemu. Na domiar tego zlego nie wiemy co komu bedzie sluzyc dobrze w perspektywie dlugiego czasu. Nalezy zdobyc obiektywna wiedze i nabrac dystansu do siebie oraz wszystkiego co nas blisko otacza. Aby oceniac sytuacje trafniej musi sie spojrzec na wszystko bez emocji z gory i z odleglosci. Wyjsc spod „prania mozgu“ otaczajacych nas ideii (Think outside of the box). Patrz: Czeslaw Milosz, Karol Wojtyla (Jan Pawel II) oraz inni wielkiego formatu Polacy. W Polsce ich dzialalnosc byla uwazana przez pewne ugrupowania za co najmniej niecna, nikczemna i przestepcza, sluzaca skrzywdzeniu ludzi owczesnego aparatu wladzy. Niebezpieczna bo obalajaca panujace i powszechnie akceptowane przez spoleczenstwo ideologie. Dzisiaj z perspektywy czasu patrzac na blokade cenzuralna dla Milosza lub czytajac np. “Donosy na Wojtyle” Krakowskich Sluzb Bezpieczenstwa sa zalosne i komiczne zarazem. Jednak aby tak to odczytac potrzebny byl spolecznstwu dystans, obiektywna wiedza oraz uznanie wielkosci tych ludzi przez inne niz polskie nacje. Co jest smutne.
Nie ma ucieczki przed narodzeniem, ale nie wszyscy moga sie narodzic i zyc. Aby istnialo pojecie zdrowia ktos musi chorowac, mlodosc degraduje, zaprzecza i poniza starosc, ale wszyscy beda starymi, zdegenerowane zycie niszczy wszystkie doskonale wartosci, smierc zabija zycie,. Jezeli sa ludzie biedni musza byc tez bogaci (w innym wypadku nie byloby roznicy), nie ma zwyciezcow jezeli nie ma pokonanych. Czy Ci sa lepsi, ktorzy wygrywaja czy Ci przegrani? A sprawiedliwosc jest jak cieciwa, ktora zostala wystrzelona z luku i nas wczesniej czy pozniej dopadnie. Nie ma bowiem ucieczki przed sprawiedliwoscia tak samo jak nie ma ucieczki przed smiercia.
– ciekawe, czy dupka dziś chodzi?
– musi, jeśli nie pada.
@ Krakus
„Kazdy z nas ma wybor i stawia sam siebie w takiej sytuacji w jakiej chce sie znalezc”.
Taa, „brzuch ci ducha nie usłucha”. A w biznesie, podobnie jak polityce, strona, która występuje z pozycji siły może wymusić zgodę na proponowane przez siebie warunki.
„Natomiast bardzo chcialabym sie dowiedziec co wogole oznacza to pojecie “najwieksze swinstwo”. Dopiero znajac znaczenie bede mogla zrozumiec o jakie “doprowadzenie do sytuacji” Ci Czarny jak wegiel Anarchisto chodzi”.
Słownikowa definicja świństwa: „nikczemny, podły czyn służący skrzywdzeniu kogoś”.
@ Punia
Niezwykle ciekawy temat. Sa tylko dwie mozliwosci: Jezeli trasformacja mysli spoleczenstwa jest niemozliwa to samemu nalezy wyjsc z kregu blednych koncepcji.
@ Krakus
Muszę przyznać, że wiedza na temat życia Polaków (myślę także o kupcach) jest powierzchowna. Powiedzenie ” twój punkt widzenia, zależy od twojego punktu siedzenia” jest usprawiedliwieniem dla powierzchowności. Człowiek żyjący w trudnych warunkach egzystencji nie bardzo rozumie człowieka żyjącego w dostatku. Natomiast człowiek żyjący w dostatku, będzie myślał że rozumie, ponieważ był w podobnej sytuacji.
Zgadzam się z Panią, „należy zagłębiać się do źródła problemów, aby je rozwiązać” ale czy to jest takie proste, wykonalne, zmienić społeczeństwo które wybiera przetrwanie od „głodu”.
Łatwo ludzie oceniają negatywnie, osądzają, krytykują , może to wynika z ich nieświadomości, powierzchowności.
Zadziwiające jest to, że nawet kupiec zastanawia się nad swoją działalnością w handlu ma wiele dylematów i szuka odpowiedzi, czy to co robi było i jest na pewno słuszne
Z czyjąś powierzchownością dyskutuje sie do pewnego momentu, aż w końcu przestaje się dyskutować, bowiem mija się to z celem.
Jeżeli jednak komuś ciągle i długotrwale zarzuca się m.in. powierzchowność, to po pierwsze zaczyna to być nudne, a po drugie powstaje pytanie po co się to kontynuuje. A kontynuuje sie dlatego, że nie o powierzchowność tu jednak chodzi, tylko o coś osobistego.
Jeżeli np.: dany kupiec jest poważany i sumienny, zna go sto osób, to wystarczy, że nowa osoba, która się o tym przekonuje, powie o tym raz w ich gronie i wystarczy. Natomiast nowa osoba, która z jakiegoś powodu chciałaby tym stu osobom powiedzieć, że ten kupiec jest jednak złodziejem, nieświadomie będzie tę swoja informację powtarzać setki razy w nieskończonośc, a to i tak nic nie zmieni.
Odnośnie do komentarzy Krakusa
Sęk w tym, że sprzedaż rzeczy kradzionych miała także miejsce w czasie hossy, na fali wzrostu konsumpcji, kiedy prawie każdy mógł wziąć kredyt i prawie każdy go brał, jednak i tak z większą rozwagą w Polsce niż w Ameryce. A jeśli brał, to nabywał różne dobra, na które normalnie nie mógłby sobie pozwolić.
Różnice kursowe zabolały importerów, większość społeczeństwa otrzymująca pensje w ogóle ich nie odczuła, nadal otrzymywała te same pensje. Dealerzy nie podnosili od razu cen mimo wzrostu kursu dolara i euro, nie mogli sobie na to pozwolić.
Jak wynika z sondaży, Polska jest jednym z krajów najlepiej znoszących kryzys gospodarczy, ucierpiały tylko niektóre branże.
Fakt, że kogoś nie stać na zakup nowych czy używanych rzeczy, nie jest argumentem upoważniającym do nabywania rzeczy kradzionych. Tak jak w skrajnym przypadku nie ma usprawiedliwienia dla szmalcowników podczas wojny. Ima się tego rodzaju działań określona grupa ludzi.
Stąd też nadal uważam, że akceptacja złodziejstwa przez część społeczeństwa nie jest konsekwencją „DESPERACJI społeczeństwa”, ale przejawem braku moralności, także braku zastanawiania się nad nią.
Uzyskana pozycja przez indywidualnosci czy nawet cale nacje zalezy glownie od odpowiedniego dlugoterminowego planowania , edukacji spoleczenstwa, dobrego systemu zarzadzania posiadanymi zasobami, od determinacji w doskonaleniu struktury organizacyjnej oraz eliminacji patologii w sposob zorganizowany i automatyczny.
Mowiac o czasach nowozytnych. Wezmy na przyklad Kanade. Panstwo, ktore zamieszkuje tylko 30mln ludzi i powstalo 1000 lat pozniej niz Polska a zalicza sie do najmocniejszych ekonomi o zdecydowanie najlepszym systemie bankowym na swiecie, znakomitym systemie ochrony zdrowia. Kraj bedacy najwiekszym filantropem udzielajacym pomocy wielu rozwijajacym sie krajom oraz uczestniczacym finansowo w przedsiewzieciach wyzwolenczych narodow uciskanych. Kraj, ktory przeznacza miliardy dolarow rocznie na cele charytatywne. Prezydent World Bank Robert Zoellik w ten poniedzialek podczas wystapienia na The International Economic Forum of the Americas powiedzial iz wiele krajow na swiecie chetnie wymieniloby sie swoimi miejscami z Kanda w dziedzinie ekonomii. W zalaczeniu link dla zainteresowanych.
http://ca.news.finance.yahoo.com/s/08062009/2/biz-finance-countries-trade-places-canada-economy-world-bank-president.html
Jezeli banki obnizaja stopy procentowe do 1.65% w skali roku na kredyty hipoteczne to glownie w trosce o swoich klientow oraz kupcow, aby ci mieli wystarczajaco duzo srodkow finansowych na zakup czesci do samochodu w czasach kryzysu ekonomicznego. Tak sie robi w krajach nowozytnych, rozwinietych, dobrze zorganizowanych. W innych krajach ludzie beda sie zajmowac biadoleniem i szacowaniem moralonosci zlodzieji, klientow i kupcow. Niektorzy nawet chca miec wszystko bez pracy i za darmo albo przynajmniej wszystko po rowno.
@ Ula
Ocenia Pani wszystko bardzo powierzchownie. Nalezy przede wszystkim zaglebic sie do zrodla problemow aby je rozwiazac. To co Pani pisze przypomina lapanie wody do kubka z przeciekajacego dachu. DESPERACJE spoleczenstwa w Polsce nie mozna okreslac mianem AKCEPTACJI dla patologi. Jezeli wymiana PLN na waluty powszechnie stosowane w imporcie przechodzi wahania od -20% (w czasach przewartosciowania wlasnej waluty) do + 85% skoku w gore w ciagu jednego roku to wiadomym jest, ze wszystko bedzie sie sypac i przeciekac. Czesci do samochodow pochodzenia zagranicznego tez z tego powodu beda drozsze dwukrotnie. Naturalnie kazdy w Polsce wolalby kupic nowe gwarantowane czesci do swojego samochodu bezposrednio od dealer-a w milej atmosferze z dostawa do domu. Problem jest w limitowanych srodkach. Brak pieniedzy oraz dostepu do tanich kredytow prowadzi ludzi do desperacji. Popycha ich do przeroznych ponizen (w tym poszukiwan tanszych, byc moze kradzionych czesci samochodowych na gieldach). Nie mozna w takich warunkach mowic o zadnej konkurecji czy akceptacji. Jest to rodzaj walki o przetrwanie, zwyklej partyzantki i rebelianctwa. Ludzie bowiem maja do wyboru postawic auto w garazu i przejsc na publiczne srodki lokomocji lub przestac zywic rodzine. Kobiety natomiast sa jedna z glownych przyczyn dla ktorych mezczyzni jezdza drogimi samochodami lub kupuja je dla swoich wybranych. Kupuja majac pieniadze czy ich nie majac. Nigdy nie bylam na zadnej gieldzie w Polsce jak tez nie mam pojecia co sie tam sprzedaje. Niemniej winnych istniejacej sytuacji nalezy szukac gdzie indziej niz na lokalnych gieldach, czy wsrod kupcow i zlodzieji. Nalezy leczyc system edukacji domowej w pierwszej kolejnosci a potem system panstwowy oraz bankowy, ktore sa najwazniejszymi w stymulacji ekonomii i zapobieganiu przestepczosci.
@ Czarny jak wegiel Anarchista
Wyglada na to, ze mamy nieco odmienne poczucie humoru. Nie wiem gdzie mieszkasz jednak powinienes wiedziec, ze niewolnictwo w przewazajacej wiekszosci krajow na swiecie zostalo dawno temu zniesione. Kazdy z nas ma wybor i stawia sam siebie w takiej sytuacji w jakiej chce sie znalezc.
Natomiast bardzo chcialabym sie dowiedziec co wogole oznacza to pojecie “najwieksze swinstwo”. Dopiero znajac znaczenie bede mogla zrozumiec o jakie “doprowadzenie do sytuacji” Ci Czarny jak wegiel Anarchisto chodzi.
Złodzieje są coraz częściej akceptowani przez część społeczeństwa jako konkurencja dla kupców (przynajmniej w Polsce). Kupujący chętnie zaopatrują się np. w o połowę tańsze używane części do samochodów pochodzące (w niektórych miejscach) między innymi z kradzieży, w przeróżne przedmioty na giełdach, o których sie mówi, ze w większości są kradzione.
Może to w imię tejże akceptacji, niektórzy kupcy pozwalają sobie na upodabnianie sie do złodziei.
Coś jest na rzeczy z tym czymś wspólnym u kupców i złodziei, zarówno w czasie do nastania nowożytności, po jej nastaniu jak i dzisiaj.
Zabawnie brzmi przeczytane jeszcze raz zdanie Krakusa:
„Każde posuniecie kontrahenta jest sprawiedliwe i uzasadnione jeżeli warunki transakcji są konsekwentnie realizowane i nie ulegają w trakcie trwania umowy zmianom lub rozsypce.” – dokładnie tak jest. Można zrobić największe świństwo, jeśli tylko potrafimy doprowadzić do sytuacji (lub znaleźć się w niej) w której kontrahent godzi się na nie :).
Kwestia związków między złodziejem i kupcem jest bardzo ciekawa. Florian Znaniecki wręcz wyprowadził genezę handlu z rabunku (a rabunek to przypadek szczególny kradzieży). Do handlu dochodziło, gdy obrabowywany był zbyt silny, by „po prostu” dać się pozbawić „towaru” a więc gdy rabunek mógł się nie udać lub gdy koszt rabunku mógł być niewspółmierny do wartości rabowanego towaru. Jest to o tyle ciekawe, że jeśli hipoteza Znanieckiego jest prawdziwa, pierwszym towarem było myto a nie konkretne dobro przekazywane z rąk do rąk. Dobra materialne były tu tylko środkiem płatniczym!
Wskazanie na bliskość kupców, złodziei i klientów pokazuje jeszcze jedną ciekawą rzecz: fałsz wszechobecnej doktryny „rynkiem rządzi konsument”. Jak widać powyżej konsumenci łatwo obwiniają kupców, kupcy konsumentów („klient nasz pan” nie jest wasalnym hołdem sprzedawcy lecz podstępem). Naprawdę sprzedawca (zarówno złodziej jak i „zwykły kupiec”) jak i klient są pretendentami do tego samego dobra – dostać jak najwięcej jak najmniejszym kosztem tak, by ten, kto traci godził się na stratę (relacja handlowa jest formalnie konsensualna).
„Wiem że z kasą łatwiej trzymać fason
Wznosić toast, być jedną ze spokoju oaz „
@ Krakus
„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”
Czy jesteśmy kupcem, złodziejem, klientem, obserwatorem
Latwo jest kpic, oskarzac, kupcow, sprzedawcow, zlodzieji, klientow jezeli sie nie jest sie zadnym z nich niemniej zyje sie z ich pracy.
Ciekawym byloby raczej zobaczyc co by zrobil czlowiek moralny, po przetasowaniu sie miejscami wlasnie z tymi niemoralnymi, jakby sie zachowal. Wowczas odkrylibysmy czlowieka, ktorego nieznamy.
Stare bardzo madre chinskie przyslowie mowi: “Postaw czlowieka w trudnej sytuacji i dowiesz sie kim jest”.
Etyka w biznesie jest tak samo powszechnym zjawiskiem jak grawitacja i dla osob znajacych sie na rzeczy nie trudno zauwazyc i uzasadnic. Wszystko musi sie laczyc w jedna calosc. Zachwiania w tej grawitacji powoduja, ze wszystko rozsypuje sie w drobny pyl. Kazde posuniecie kontrahenta jest sprawiedliwe i uzasadnione jezeli warunki transakcji sa konsekwentnie realizowane i nie ulegaja w trakcie trwania umowy zmianom lub rozsypce. Jezeli np. wstepnie ustalimy, ze dostarczymy towar bezplatnie to nie mozemy tej umowy bez wzgledu na trudnosci, przeszkody, zmiany w scenariuszu, koszt wlasny zmienic na usluge odplatna. Jak tez odwrotnie ustalic ze usluga jest odplatna a potem wymagac aby byla bezplatana. Wlasnie konsekwentna realizacja i dotrzymywanie warunkow wstepnych umowy swiadczy o etyce kontrahentow.
Brak wiedzy i profesjonalizmu moze powodowac zawieranie umow przynoszacych straty. Nie ma to jednak nic wspolnego z moralnoscia. Uzasadnianie swojej glupoty moralnoscia jest absurdalne.
Wracajac jeszcze na chwile do tematu etyki oraz etyki biznesu – tematu, ktory zostal tutaj juz wczesniej znakomicie rozpracowany przez tych ktorzy widocznie sie na tym sie znaja. Chcialam tylko dodac, ze sprawa jest bardzo prosta. Niemniej jak wszyscy wiemy sprawy najprostsze sa tymi najtrudniejszymi. Dlatego, ze rzeczy pospolite niczym nadzwyczajnym sie nie wyrozniajace moga zauwazyc tylko ludzie o umyslach najbystrzejszych. Gdyby nie Isaak Newton to dzis nie wiedzielibysmy dlaczego jablka nie leca do nieba tylko spadaja na ziemie. Wszyscy wiedzieli, ze spadaja, ale nikomu nie przyszlo do glowy przez cale tysiaclecia trawania ludzkosci aby uzasadnic: dlaczego spadaja wlasnie na Ziemie?