27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Ziemi Ulro nie da się znać. Co najwyżej można mieć zaliczonych ileś tam godzin obcowania z tekstem, czyli powolnego przesiąkania nim w stopniu zależnym od rodzaju ducha, jaki się ma w ogóle i w danym momencie. Jest tak z powodu nie tyle nieciągłości wywodu autora, ile niezwykle zagęszczonych odniesień, zarówno do jego własnych myśli, jakich akurat w danym miejscu nie chciał lub nie mógł wysłowić, jak i cudzych, na dodatek nie zawsze gdzieś tam publikowanych, a na przykład tylko zasłyszanych. W sumie uwalnia to czytelnika na pewno od tak zwanej znajomości treści, a może nawet od obowiązku lektury całości (stąd już tylko jedno postąpienie do nieczytania dzieła w ogóle). Oczywiście można poczytać tych kilka prób syntezy Ziemi Ulro, napisanych przez niektórych miłoszologów i miłoszśników (może jednak miłoszników, bo chyba nie miłośzników). Najbardziej hardcorowym z tego grona wystarczą w większości przypadków do inspiracji – bo o nią tu głównie chodzi – po prostu układy słów w poszczególnych zdaniach lub w większych fragmentach. Mówiąc inaczej, wystarczy im ulrowskie sąsiadowanie słów jako takich znanych, rzecz jasna, skądinąd w miarę popularnych i w większości bynajmniej nie bardzo obcych. Układy słów wywołują w ogóle u czytelnika układy słów. Miłosz, stawiając określone słowa obok siebie lub niedaleko siebie, wywołuje niekiedy tylko pojedyncze skojarzenia, a czasem ich lawiny: zapomnianych, rzadkich czy właśnie całkiem nowych skojarzeń. Tym samym na Miłoszu jako nienawidzącym Hegla można się rozwijać po heglowsku: przez pojęcia i ich zbitki. Zresztą czy o kimś innym można pomyśleć, że ma prawo do tego, by powiedzieć, że nienawidzi Hegla? Czy o twórcy można powiedzieć, że jest wielki, jeśli odbioru jego dzieła w każdym niemal momencie nie da się przerwać niespodziewanym i nieoczekiwanym wcześniej odlotem w swoją stronę? Próbuję się tutaj poobijać nieco o bandę przeciwieństwa nudy, jakiej najlepszą znaną mi definicją jest: to, co przewidywalne.
Wiesław Żyznowski
Patrzac na otwarta przede mna dzienna gazete “Daily Journal of Commerce” ciagle pachnaca swiezoscia farby i obok lezaca pieknie wydana ksiazke „The Land of Ulro” New York, Farrar Straus Giroux. 2000, Third printing, ktora nadal czytam w wolnych chwilach oraz Jana Brzechwy „Sto bajek” (to lektura Julki z ktora codziennie powtarzamy przynajmniej dwie rymowanki, aby nie zapomniec naszego jezyka) zastanawiam sie nad zwiazkami chemicznymi oraz intelektualnymi zawartymi wlasnie w tych ksiazkach jak tez w tej gazecie. Z pewnoscia wszystkie te formy slowa pisanego powstaly na bazie zwiazku chemicznego i kazdy dobry chemik potrafi wytlumaczyc bez zadnego problemu, dlaczego farba przywiera do papieru. Jednak jak wytlumaczyc caly ladunek wiedzy i informacji zawarty zarowno w gazecie jak i ksiazkach. Czy zespol tych informacji tez powstal w wyniku tylko i wylacznie procesow chemicznych? Czyzby czysta chemia rzadzila tym swiatem? Nie za bardzo radzi sobie z odpowiedzia na to pytanie nawet jeden z najznakomitszych chemikow, jakich ja znam. Doszlismy do wspolnej konkluzji, ze zwiazki i reakcje chemiczne sa wynikiem laczenia roznych rodzajow materii i ich wzajemnego oddzialywania, ale jednak u podstaw wszystkiego lezy „the intellectual force”. Tak wiec reakcja chemiczna jest procesem wtornym procesu intelektualnego i nastepuje w jego konsekwencji. Niewidoczna dla nas sila, ktora jest znacznie doskonalsza od materii i stojaca duzo wyzej w hierarchi tego wszechswiata. Skad jednak bierze sie ta niewidoczna ale wszechwladna sila?.. W odpowiedzi na to pytanie pozostaje oniemiala zarowno wspolczesna chemia jak i filozofia. Minie jeszcze wiele lat zanim zblizymy sie do odkrycia tej prawdy.
Sent via BlackBerry® wireless handheld
„Ziemi Ulro“ przypuszczalnie nie da sie znac ani zrozumiec jak tez niczego innego w naszym zyciu. Ale to bardzo dobrze, bo tylko to czego nie poznalismy od poczatku do konca (czy od konca do poczatku) jest ciekawe: miejsca nieodwiedzone, wiedza niezdobyta, morza i oceany w ktorych jeszcze nigdy sie nie zanurzylismy, rzeki ktore nas nie obmyly, religie niepoznane, uczucia niezrozumiane, krajobrazy nieogladane, ksiazki ktorych nie przeczytalismy, filmy ktorych jeszcze nie obejrzelismy sa ciekawe. I lista ta idzie w nieskonczonosc. Wszystko to co osiagnelismy i w pelni poznalismy staje sie nasza codziennoscia i nudna zwyczajnoscia. Kazdy ma swoja zwyczajnosc, co nie znaczy ze ta zwyczajnosc jest taka sama dla kazdego. Jezeli cos jest trudne i skomplikowane to narzekamy, ale jednak jezeli cos jest latwe, proste i plytkie to nas przeciez wogole nie fascynujace, ani nie intryguje czy ciekawi. Taka jest nasza przekorna ludzka natura. Cale zycie spotykamy sie z czyms wspanialym, dobrym, niepojetym, tworczym a po drugiej stronie zlem i pospolitoscia.
To co posiadamy na „wiecznosc” i co nas wszystkich ludzi laczy na zawsze jest; milosc, dobroc, pamiec a wszystko inne nas dzieli. Bez pamieci nic nie posiadamy. Jezeli wymazac nasza pamiec to wowczas jestesmy na nowo czysta karta, bez wiedzy, bez tozsamosci czy wlasnosci. Nasze JA jest inne kiedy ma 3 lata a potem 13, 23,33,43,53,63,73 … To tylko nici pamieci lacza te wszystkie nasze „ja” zamieszkujace w naszym ciele w jedna calosc.
Cz.Milosz; “Schodzac, mysle o nas, ludziach z kontestu,ktorzy przezyli nie wiedzac dlaczego i zyjacy obrazami czasu minionego:”…. czy wiemy, do czego jestesmy przeznaczeni?”…
Nie potrafimy przekroczyc
„granic: czasu i przestrzeni, pojedynczego zycia i jednej epoki, wlasnego ciala i rodzimej kultury”.
“A na poczatku bylo Slowo”. Wszystko na tym swiecie rozpoczyna sie od Slowa = Idea = Wyobrazenie. To zawsze Idea przeksztalca sie w Rzeczywistosc a nie odwrotnie. Slowa czy uklady slow maja sile tworcza, sa srodkiem przekazu oraz komunikacji z nasza dusza i intelektem. W zasadzie cechy te nie sa nam potrzebne do przetrwania. Biologicznie czlowiek moze przetrwac bez wypowiedzenia nawet jednego slowa w swoim zyciu, ale jednak mozliwosc wyrazania i abstrakcyjnego myslenia zdecydowanie i jednoznacznie odcina nas od calej reszty zyjacych istot na tej planecie. To wlasnie slowa lacza nas z czyms wielkim i niepojetym. Cz.Milosz „Nasze zycie jest poezja. Pojawilismy sie w niej wylacznie po to, aby ja podniesc i az do ostatniego slowa przeniesc jej poslanie”.
„”Ziemi Ulro” nie da się znać.”
I da i nie da. Nie odbierajmy słowom ich potocznego znaczenia, bo wkrótce będąc żoną Wiesława nie będzie można powiedzieć: znam Wiesława.
A przecież znam go bardzo dobrze i nie znam jednocześnie, jest dla mnie swego rodzaju „Ziemią Ulro”.
Siebie też nie znam, zawieram pierwiastek nieprzewidywalności i rzeczywiście nie nudzę się sobą, co nie wyklucza możliwości znudzenia innych moją osobą. Nieprzewidywalność to za mało, pod pewnym względem przewidywalność jest bardziej intrygująca, ponieważ jest efektem jakiegoś kodu, w ramy którego wtłoczyliśmy się, mniej lub bardziej świadomie. Intryguje więc co naprawdę kryje się pod tym kodem. Złamanie takiego kodu to w rzeczywistości ogromny wysiłek, ale nie wyobrażam sobie być z kimś blisko i zadowalać się kodowanymi relacjami. Intryguje mnie dotarcie do wnętrza, nawet za cenę ofiarowanego konformizmu.
Twoj tekst Wieslawie ukazal sie wlasnie po naszej niedokonczonej rozmowie .Dlatego Twoja reakcja byla rowniez i dla mnie przewidywalna . Nie ulega kwesti ,ze nie czytalam „Ziemi Urlo”,lecz dostosowalam sie do podanego tekstu,krotkiego opisu. Wiem rowniez , ze jestes milosnikiem tworczosci tegoz autora.Ja tez napewno bylam w odpowiednim nastroju duchowym ,co spowodowalo u mnie okreslony sposob myslenia,na miare mojej fantazji. Zdarza sie i jest dozwolone , ze analizujac tekst,widzi sie go swoimi wymiarami.Ale przeciez wolno myslec i wyrazac! Tymbardziej ,ze czytajac Twoj tekst ,czuje sie jak Twoje mysli szybuja swobodnie ,i chcialoby sie tez tak!Mozliwe ,ze wpadlam w pulapke ,gdyz n za czuupurnoscc
czesto mozna zaplacic. Lecz nie czuje sie winowajca.Bardzo doceniam tworczosc Cz.Milosza(podziekowania dla Ciebie za Jego ksiazke)jest bardzo gleboka i czesto trudna..Wciaglam sie w korenspodencje,przeczuwalam jaki i jest jej cel, lecz nie znalam jakie w niej obowiazuja reguly. Twoja nieakceptacja jest oczywista! Poczuc sie lepszym przez skarcenie innych to srodek prosty i skuteczny. ” O czym poeta mysli,komu wiersze sklada…
A tymczasem tu,w piersi ,jakis aniol ozyl ,
Poeta go przwolal- i nowy swiat stworzyl..
Przeciez jest tworca!” -K.Glinski.
Cz. Milosz: „Czy wolno jakiegos poete uwielbiac, postawic na pomniku, wywlaszczajac go z jego mysli? Dlatego, ze narodowi potrzebny, a jego mysl nie bardzo potrzebna?”…