zyznowski.pl - wydawnictwo i księgarnia online

Słyszy się jeszcze dość często między fotoamatorami – a głównie tacy teraz spotykają się po obu stronach lady w różnych miejscach związanych z fotografią – że nie ma po co stosować maksymalnej rozdzielczości zdjęć lub skanów. Tłumaczą to mianowicie tym, że te maksymalne są droższe lub robienie ich zabiera więcej czasu, a przecież potencjalnie mogą być potrzebne wyłącznie do wielkich – więc rzadkich – wydruków. Opowiastki te wydawały mi się zawsze nieco podejrzane, bo są sprzeczne z ogólną zasadą robienia wszystkiego jak najlepiej. Czasami myślałem też sobie, że dobrowolna rezygnacja z maksymalnej rozdzielczości, do jakiej się ma dostęp w danym momencie, jest jawnym i nieodwracalnym zubożeniem przekazu, jaki zostanie być może na długo i z którym nie wiadomo kto i co może robić w przyszłości. Aż wreszcie zobaczyłem to na własne oczy. I dobroć ta spłynęła na mnie dzięki starszemu bratu, od którego zresztą odmałpowałem już kilka innych miododajnych dla mnie pomysłów. Otóż kupiłem sobie „maka”, a do niego program do obróbki i archiwizacji zdjęć pod nazwą Aperture. Tak w ogóle czysta rozkosz (choć „mak” jest od początku chyba trochę popsuty). Ale mnie chodzi o dwie funkcje Aperture. Viewing images at Full Resolution rozwija obraz do granic jego rzeczywistej rozdzielczości i co prawda na razie na ekranie komputera można go oglądać we fragmentach, jeżdżąc po nim jakby lupą, ale nie wątpię, że już niedługo się to zmieni. To, co teraz można zrobić na ekranie, zapewne niedługo będzie można robić z ekranem. Po prostu będą one składane, rolowane lub coś w tym rodzaju. Druga funkcja, Viewing Images with the Loupe, jest nawet jeszcze ciekawsza. Polega także na powiększeniu już wybranego fragmentu przy zachowaniu normalnej wielkości reszty obrazu – jednak nie tylko do jego naturalnej rozdzielczości, lecz nawet do 1600%. Oczywiście łatwo się domyślić, co widać przy maksymalnych powiększeniach. Otóż praktycznie nic nie widać, właśnie ze względu na słabą rozdzielczość obrazu. Wiadomo, jest jeszcze możliwość cyfrowej interpolacji obrazu, ale to przecież zwykłe zapychanie.
Jaki morał z tej przydługiej opowiastki? Dla jak najlepszego zatrzymywania widoków na przyszłość (bliską!) należy stosować możliwie najwyższą rozdzielczość.
Wiesław Żyznowski

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
0