27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
W „Iliadzie” i „Odysei” Homera znajduję niezrównane przeniknięcie krętości psychiki żeńskiej rozumianej jako psychika kobiet i bogiń.
Tysiąc okrętów i dziesiątki tysięcy wojowników achajskich oblega warowną Troję od dziewięciu lat. Wojnę wywołał playboy i znakomity łucznik, Parys zwany też Aleksandrem, jeden z licznych synów Priama, króla Troi. Uwiódł i porwał najpiękniejszą z wszystkich kobiet, Helenę, córkę Ledy i formalnie Tyndareusa, a faktycznie Dzeusa. Zwano ją Piękną, Trojańską, Argiwską, była żoną Menelaosa (Menelaja), króla Sparty. Helena żyje po królewsku z Parysem w Troi obleganej od tylu lat przez armię, w której walczy i ryzykuje życie jej pierwszy mąż. Bardziej od swojego drugiego męża szanuje ona, a może nawet podkochuje się w Hektorze – trzeba przyznać powszechnie podziwianym – starszym bracie Parysa i najprzedniejszym bohaterze trojańskim. Hektor nigdy nie powiedział Helenie „grubego” słowa, mimo że za jej pobyt w Troi miał zapłacić najwyższą cenę, co przeczuwał. Zginął on i jego jedyny „synaczek” Astyanaks, a żonę Adromachę wziął w jasyr Neoptolemos, syn jego pogromcy, Achillesa. Pada pomysł, by zamiast wzajemnego wyżynania się konflikt rozstrzygnęła walka wręcz między Menelaosem a Parysem. Stawką jest nie tylko Helena, ale i zakończenie wyniszczającej obie strony wojny. Bogini Iris przynosi informację o tym Helenie, która akurat przebywa w pałacu tkając.
Oto z Parysem twym ów Aresowi miły Menelaj
Pojedynek na włócznie o ciebie gotują się stoczyć;
Kto odniesie zwycięstwo, ten ciebie małżonką swą nazwie.
Jak reaguje Helena? Obawą o życie któregoś z mężów, aktualnego lub wcześniejszego? Radością z tego, że przynajmniej jeden z nich przeżyje? Poczuciem ulgi, że nie zginą następne tysiące żołnierzy, że skończy się oblężenie i niedola powstałe z jej przyczyny?
Słowa bogini wzbudziły w Helenie słodką tęsknotę
Za mężem dawnym, obojgiem rodziców i grodem spartańskim.
Szybko chustę włożyła śnieżystą, lnianą na głowę
I wybiegła z komnaty, czułymi łzami zalana;
Wszelako bogowie, z Dzeusem na czele, którzy decydują o wszystkim, co ważne w archaicznej Grecji, nie chcą jeszcze zakończenia konfliktu między Achajami i Trojanami. Parys wyraźnie przegrywa w walce z Menelaosem, lecz od niechybnej śmierci ratuje go Afrodyta, przenosząc go w cudowny sposób do jego małżeńskiej komnaty. To bogini, którą wcześniej Parys wskazał jako najpiękniejszą spośród trzech bogiń: jej samej, Ateny zwanej też Pallas, i Hery. Odwdzięczyła mu się ona pomagając w zdobyciu najpiękniejszej kobiety, Heleny. Afrodyta w wojnie sprzyja Trojanom, a Atena i Hera, jak się łatwo domyślić, Achajom. Helena jeszcze nie wie o wyratowaniu Parysa i – jako że oznacza to przegraną Trojan – niehonorowym złamaniu przez nich zaprzysiężonego układu i nieoddaniu jej Achajom. Jak reaguje na wiadomość o tym? Cieszy się z tego, że żaden z jej mężów nie zginął, lub z tego, że zostanie z Parysem i z Trojanami, których będzie wspierać lub choćby pocieszać? Niepokoi się o to, że wojna nie jest zakończona i zginie jeszcze wielu wojowników? Nie ona. Przede wszystkim lustruje urodę Afrodyty:
[…] serce Heleny zabiło mocno na widok
Szyi przecudnej i piersi uroczych, i oczu bogini
Pełnych blasku […]
Afrodyta olśniewa Helenę urodą, najpewniej jeszcze wspanialszą od jej własnej. Pozwala to bogini pomagać Helenie z przyjemnością, ale ta nie wierzy, że Parys czeka na nią w komnacie. To obrusza Afrodytę gotową w momencie przejść z miłości do nienawiści wobec Heleny, a może zarazem wszystkich Trojan.
Nie jątrz mnie, nieszczęśnico, bo rzucę cię, gdy się rozsrożę,
I znienawidzę cię tak, jak cię dotąd serdecznie kochałam;
Kiedy wreszcie przerażona słowami Afrodyty Helena przychodzi do czekającego na nią Parysa odwraca od niego wzrok, drwi z niego i mu urąga, porównując go z Menelaosem:
Wróciłeś więc z boju! Szkoda, żeś nie legł tam pokonany
Przez potężnego rycerza, co ongi był moim małżonkiem
Nieraz chełpiłeś się przecie, że płowy Menelaj i siłą
Ręki i w starciu na włócznie nie może z tobą się mierzyć.
Jednak Parys nie po to uchodzi za międzynarodowego pięknisia, by nie poradzić sobie z nastrojem Heleny. To z przyczyny ich wspólnego kaprysu doszło do wojny uznawanej za początek Cywilizacji Zachodu, to z przyczyny jego tchórzostwa wojna się teraz przedłuży i zakończy upadkiem Troi, to on trafi śmiertelnie Achillesa w słynną piętę.
Dziś mnie Menelaj pokonał, bo Pallas mu była pomocna,
Ale zwyciężę go kiedyś i ja, bo i przy mnie są bogi.
Teraz zaś pójdź, miłości oddajmy się w łoża pieszczocie;
Nigdy jeszcze mi tak nie zmroczyła zmysłów namiętność, […]
Rzekł i wstąpił w łożnicę, a przy nim legła małżonka;
I zażywali miłości w ozdobnym łożu oboje.
Tymczasem Menelaj, jak dziki zwierz, przebiegał szeregi,
Chcąc Aleksandra wypatrzeć, co był do bogów podobny.
Nieważne, na ile historyczna jest figura nazwana przez Homera Heleną. O ile gniew Achillesa jako uniwersalny przymiot człowieka heroicznego stanowi oś tematyczną „Iliady”, to najważniejszą postacią ludzką, a z pewnością najciekawszą, jest Helena. Jest ona doskonałym prawzorem równowagi we wzajemnym angażowaniu się piękna kobiety w świecie i na odwrót. Równowagi płynącej z przekonania posiadaczki piękna o byciu równoważnym punktem odniesienia dla spraw światowych. Piękno kobiet działa specyficznie w świecie, jakby świat dotyczył go co najmniej tak, jak ono dotyczy świata. Świat się do niego uśmiecha raz przymilnie, raz złowrogo. Psychiki chodzących piękności meandrują po swojemu w życiu tworzącym dzieje prywatne i oficjalne. I w „Iliadzie” i w „Odysei” Helena sama wspomina o swej „suczej” naturze, która przyczyniła się do tylu nieszczęść i zwrotów w dziejach.
[…] Ten tutaj wygląda mi na syna nieustraszonego Telemacha, którego w kolebce zostawił, gdy z mojej suczej przyczyny Achajowie szli pod Troję, na tę wściekłą wojnę.
Na długą i szczęśliwą resztę życia wróciła do swego pierwszego męża Menelaosa, po tym jak zginęli Parys, Hektor, jej następny mąż Deifobos, brat Parysa, oraz zdobyto i zburzono Troję, czego była pierwotną przyczyną. Homer o tym nie wspomniał, ale podobno po śmierci jej dusza dostała się na Wyspy Szczęśliwe, pociągając za sobą duszę Menelaosa tylko dlatego, że był jej mężem. Zapewne znajdują się tam po dziś dzień.
Moja Matka też miała na imię Helena. Jej życie stworzyło historię krętego podciągania się pod miano „Pięknej”. Już od dwudziestu dwóch lat Jej dusza przebywa na Wyspach Szczęśliwych. Być może pociągnęła tam za sobą duszę któregoś ze swych dwóch mężów.
Wiesław Żyznowski
[Korzystałem z tekstu „Iliady” w tłumaczeniu Ignacego Wieniewskiego, Wydawnictwo Literackie 1986, oraz tekstu „Odysei” w tłumaczeniu Jana Parandowskiego, Czytelnik 1972]
Homer w „Iliadzie” swoim mężnym bohaterom, Hektorowi, Agamemnonowi, Menelaosowi, Priamowi, Achillesowi, Odyseuszowi, Ajasowi i innym nie wkłada w usta ani jednego złego słowa na żadną z ich „miłych” żon czy branek.
Czyżby wówczas kobiety były tak inne? Czy chodzi o nie urąganie przez mężczyzn czarowi najmilszej i najsłodszej przeciwwagi dla nich, jaką MOŻE BYĆ piękno kobiece? A może chodzi o wybranki najwspanialszych mężczyzn, których MĘŻNOŚĆ serca, HONOR, SIŁA hipnotyzują kobietę i potrafią okiełznać jej mroczną, „sobaczą” sferę.
Homer pozwala wypowiadać ostre słowa na temat kobiecej natury pięknej Helenie – żonie „wietrznika” Parysa. Może z racji tego, że została żoną mężczyzny, któremu brakowało MĘŻNOŚCI?
(Pozwala też je wypowiadać bogom o boginiach i boginiom o sobie nawzajem.)
Helena o sobie do Hektora, który przybył wezwać do walki Parysa:
„ „O mój dziewiarzu, dziewiarzu przewrotnej suki, obmierzłej,
Bodajby w owym dniu, gdy matka na świat mnie wydała,
Zły huragan zagarnął i wściekle mnie porwał, i cisnął
W góry lub w morza odmęty, co przewalają się z szumem,
Gdzie by mnie fale wchłonęły, nimby to wszystko się stało!
Skoro zaś tak już bogowie zrządzili na nasze nieszczęście,
Bodaj mi przypadł w udziale zacniejszy niż Parys małżonek,
Wiedzący, jak źle jest wzbudzić gniew ludzki i żyć wśród sromoty.
Ale wietrznikiem jest mąż mój i nigdy nim być nie przestanie,
Ja zaś myślę, że kiedyś on gorzkie zbierze owoce.
Lecz proszę, Hektorze, wejdź i spocznij tutaj na stolcu,
Boć na twoje ramiona największy trud spadł, dziewiarzu,
Przez moją winę sobaczą i przez to, co Parys popełnił,
Jako że Dzeus nam obojgu zły los przeznaczył i kiedyś
Będą o nas w przyszłości śpiewali ludzie w swych pieśniach”.
Na to wielki odrzecze jej Hektor o lśniącym szyszaku:
„Spocząć nie mogę, Heleno, choć mnie tak prosisz serdecznie.
Już się wyrywa mój duch, by spieszyć na odsiecz Trojanom,
Bo im jest ciężko, gdy nie ma mnie z nimi, i pragną, bym wrócił.
Ty zaś przynaglij Parysa i on też niech sam się pokwapi,
Żeby dogonił mnie, zanim ja miasta mury opuszczę.
Chcę bowiem wstąpić do domu, by tam się jeszcze zobaczyć
Z mymi bliskimi, z miłą małżonką i z synkiem maleńkim.
[…]”
Hektor do Parysa:
„ „Niecny Parysie, gładyszu kochliwy, szalbierczy zwodniku,
Obyś się nie był urodził, byś sczezł nie pojąwszy małżonki!
Ach, jak tego bym chciał, bo to lepsze by było dla ciebie,
Niż niesławą się okryć i wzgardy doznawać od wszystkich.
Śmiech długowłosych Achajów ogarnia niechybnie, gdy widzą,
Jak to wśród wodzów trojańskich prowadzi ktoś szyki dlatego,
Że jest gładki na licu, choć serca słabego, niemężny.
Taki to jesteś ty, co na statkach wody prujących
Za morze ruszyłeś wraz towarzyszy wiernych zebrawszy,
U cudzoziemców gościłeś i z ziemi porwałeś dalekiej
Panią z rodu zacnego, rycerza żonę urodną.
Tak to klątwę ściągnąłeś na ojca, na miasto, na lud twój,
Z której wrogom uciecha, a tobie haniebna sromota.
Teraz zaś nie stać cię na to, by pola dotrzymać Atrydzie?
Wiesz snadź, jakiego to męża posiadasz wdzięczną małżonkę.
Nic nie pomoże ci lutnia ni dary cnej Afrodyty,
Uroda i piękne kędziory, gdy martwy legniesz w kurzawie.
Miękkie są serca Trojan, bo za to, co złego zrobiłeś,
Za te wszystkie nieszczęścia ukamienować cię winni”.”
– chodźmy zabić trochę czasu
– tato, nie zabijaj go
SPIRIT is EVERYTHING…
P.S. „Spirit” nie nalezy tlumaczyc jako „wyrob alkoholowy”.
Trafne spostrzeżenia, choć szkoda, że temat „owej „suczości” nie został tu pogłębiony i że nie można poczytać więcej, zwłaszcza, jeśli o tym wypowiada się mężczyzna. Natura kobieca jest przecież tak bogata i pokrętna, że wiele by o tym pisać…
Co do poszczególnych wątków:
1. Helena i Hektor – „ta najlepsza” zawsze będzie mierzyć w „najlepszego”, jeśli taki pojawi się na jej horyzoncie. Gdyby Hektor zainteresował się Heleną, ta od razu by do niego pobiegła, nie oglądając się na Parysa. Jeśli chodzi o mężczyzn, to kobiety co chwilę chcą od nich „czegoś więcej”.
2. Parys i Afrodyta – fakt, jeżeli kobieta usłyszy od obcego mężczyzny coś miłego, komplement, dotyczący urody czy innych przymiotów, a zwłaszcza jeśli ten mężczyzna wywyższy je ponad inne kobiety, ona zapamięta to na długo, w zasadzie na zawsze, będzie go darzyć sympatią, będzie wobec niego lojalna i będzie potrafiła odwdzięczyć się po wielokroć. Dziwne, ale zasada ta nie dotyczy „jej własnego” mężczyzny….
3. Helena i Parys – nic nie wywołuje w kobiecie większej pogardy w stosunku do mężczyzny niż tchórzostwo, mazgajstwo, okazanie słabości – w oczach kobiety zawsze wygra ten, który jest twardy, nie traci rezonu i opanowania. Jeśli mężczyzna okazuje się słabeuszem, kobiecie zaraz odechciewa się „mieć z nim dziecko” i nic już nie wygląda tak samo.
4. Afrodyta i Helena – Homer trafnie zauważa przypadłość kobiet: choćby była wojna, tsunami czy pożar, to pierwsza myśl kobiety, gdy zobaczy „tą drugą” zawsze będzie wyglądała tak samo: czy ładna, czy zgrabna, CZY ŁADNIEJSZA ODE MNIE, a potem dopiero zaczyna rozumować, o czym też ta druga jej mówi i co z tego dla niej wyniknie. Z tym, że myślenie Homerowe jest dla nas, współczesnych, dość archaiczne i płytkie – w obecnych czasach uroda/figura/ubranie tej drugiej kobiety to tylko 50% wrażenia. Coraz bardziej liczy się też to, KIM ONA JEST – jaki ma potencjał – czy jest inteligentna czy głupia, wykształcona czy prosta, jest kurą domową czy business woman. Poczucie, że jest się mądrzejszą i stoi się wyżej w hierarchii społecznej, znacznie może osłodzić fakt ,np. że mężczyzna odszedł do ślicznej, ale głupiej gąski, którą niechybnie się znudzi i jeszcze zapłacze… U Homera Helena przegrywa z Afrodytą nie tylko dlatego, że tamta jest ładniejsza, ale tym, że ona jest boginią. Bo prawdziwa porażka jest wtedy, kiedy ta druga ma WSZYSTKO w sobie o klasę lepsze.
5. Tylko do mężczyzn należy odpowiedź na pytanie dlaczego „chodzące piękności” miały tyle do powiedzenia w dziejach i we współczesnym świecie – dlaczego przez nie giną ludzie, fortuny, dlaczego cały świat zna jakąś brazylijską modelkę, a może nie słyszał o Matce Teresie.
6. Żadnej „chodzącej piękności” nic nie sprawi większej przyjemności niż fakt, że wiele swoją „chodzącą pięknością” namieszała. Żadna kolia z pereł nie będzie milsza niż to, że dwoje facetów się o nią pobiło, że wskutek rywalizacji o nią rozwalił się muzyczny zespół, rozpadła firma itp. Każda „chodząca piękność” marzy, by czynić takie spustoszenie, by móc łechtać swoją próżność i jest ze swojej „suczej natury” bardzo dumna. I każda z nich jest przeświadczona, że to ona sama tyle zdziałała, a nie jej uroda – dar natury… Czy słyszał ktoś o tym, by mężczyźni bili się o brzydkie kobiety?
7. Dusze kobiet chyba nie mają jednak takie władzy, żeby dobierać sobie partnerów w zaświatach. Dusza męska zawsze może odrzec: „Ach tak, chciałbym tam się znaleźć, na tych Wyspach Szczęśliwych, ale nie z tobą, nie z tobą…”.
MDM
Ciekawe, że w przypadku Odysa jest to kobieca delikatność – fragment przebogatej osobowości, a w przypadku Heleny „sucza” natura, która przyczyniła się do tylu nieszczęść i zwrotów w dziejach.
Już w fabule „Odysei” Helena zdradza w rozmowie z Telemachem, że nie zdradziła Odysa Trojanom, kiedy ten szpiegował w ich mieście podczas oblężenia. „Ale kiedy go wykąpałam i natarłam oliwą, i przebrałam w świeże szaty, zaklęłam się wielką przysięgą, że nie wyjawię w nim Odysa Trojanom, póki on nie wróci do chyżych okrętów i do namiotów – dopiero wtedy odkrył mi wszystkie zamiary Achajów. Wielu Trojan zabił długim mieczem i wrócił do Argiwów, a zebrał tu wiadomości niemało. Trojanki podniosły wielki lament, ale moje serce się radowało, bo już się skłaniało do powrotu, do domu, i już odpadło zaślepienie, którym Afrodyta wywiodła mnie precz z ziemi ojczystej i kazała porzucić córkę, łoże i małżonka, który nikomu nie ustępuje rozumem i urodą”. Tą opowieścią raczy ona między innymi swego pierwszego-czwartego męża Menelaosa. Szkoda, że Homer nie rozwinął wątku wykąpania Don Juana przez Modliszkę. Gdyby okazał się jeszcze bardziej pikantny, potwierdzałoby to fragment przebogatej osobowości Odysa, któremu przyszło obracać się w świecie brutalnej męskości: jego kobiecą delikatność.
“O dobrodziejstwie suczosci (pewnego rodzaju).” to rowniez: “O dobrodziejstwie WIERNOSCI (pewnego rodzaju)”. O wiernosci dla swoich wlasnych mysli, dla swoich pragnien, swojego serca, wiernosci dla swojego ciala, wiernosci dla wlasnych slow, wiernosci dla swojej duszy, swojej wewnetrznej prawdy, wiernosci dla swojego indywidualizmu, swojej odrebnosci i wolnosci. Wiernosci dla swojego dazenia do samospelnienia. O szczerosci, uczciwosci i bezposredniosci w wyrazaniu wielkich uczuc, wielkich namietnosci. Tak samo w wyrazaniu cierpienia, ludzkiej ulomnosci, kalectwa i zyciowych porazek. Jest to opowiadanie o odwaznych, z perpektywy czasu nawet bohaterskich wyborach wlasnych drog, ktore przyniosly duzo dobra dla samych wyborcow (i nie tylko). Przynioslyby wiecej dobra gdyby negatywne i opozycyjne otoczenie bylo bardziej liberalne. Gdyby udalo sie z tego otoczenia wyeliminowac pozoranctwo, zaklamanie i udalo sie dotrzec do prawdy ukrytej pod blichtrem doskonalosci.
Dusza przepięknej Afrodyty też jest fascynująco kręta. Bierze za męża Kulawca Hefajstosa, bo fascynuje ją jego sekretność rzemieślnicza, brzydota w wyglądzie i ułomność fizyczna. Ale zdradza go, między innymi z Aresem, najgłupszym i najmniej lubianym bogiem wojny. Hefajstos zastawia na nich misterną pułapkę, łapiąc ich na gorącym uczynku w sieć i wystawiając uwięzionych w miłosnym uścisku na ogląd wszystkich bogów. Jednak nie zdrada przejmuje bogów, tylko umiejętność Hefajstosa do wiązania i więżenia. Afrodyta wywyższa Kulawca w oczach reszty bogów i swą pięknością, i swą zdradliwością.
Kobieta w naturalny sposób dopasowuje się do mężnego mężczyzny (jeśli takiego wybiera lub przez takiego zostaje wybrana), również do jego wizji kobiety, jednocześnie wodząc go delikatnie za nos i wpływając częściowo na jego decyzje, co on lubi.
Chyba, że mężczyźnie rozluźnia się wizja, a kobiecie w związku z tym przestaje się chcieć za nos go wodzić.
Ciekawie opisuje tę zależność – nie rozluźnioną (pośród bogów) Homer w „Iliadzie”:
Księga I, 531-611
„Po tej naradzie rozeszli się. Z jaśniejącego Olimpu
Tetis w morskie śmignęła głębiny, a Dzeus gromowładny
Poszedł do swego pałacu. Podnieśli się z miejsc swych bogowie
Wszyscy pospołu, ujrzawszy rodzica, bo żaden z nich nie śmiał
Przyjąć go siedząc, lecz oto gromadnie przed nim powstali.
On zaś na tronie zasiadł. Wszelako Hera przejrzała
Tajne narady i plany misterne, co z nim budowała
Srebrnonoga Tetyda, morskiego starca latorośl.
Wnet skierowała do Dzeusa Kronidy te słowa zjadliwe:
„Któż to z bogów znów z tobą spiskował, zwodniku podstępny?
Zawsze najmilsze ci jest ukradkiem coś postanowić,
Kiedy mnie nie ma w pobliżu; a nigdy chęć ci nie przyszła,
Aby szczerze się ze mną zamiary swymi podzielić”.
Odpowiedział jej na to cny rodzic bogów i ludzi:
„Hero, nie żyw nadziei znać wszystko, co tylko zamyślę;
Choć małżonką mi jesteś, nie zdzierżysz pojąć mych planów.
Co ci wszelako usłyszeć przystoi, nikt inny zaiste
Z bogów ni ludzi śmiertelnych nie dowie się o tym przed tobą.
Ale jeśli zapragnę bez wiedzy coś bogów zamyślić,
Ty nie wypytuj mnie o to ciekawie i nie bądź natrętna”.
Na to odpowie mu tak wolooka Hera władczyni:
„Synu Kronosa straszliwy, i cóż to za słowa wyrzekłeś?
Wszakże dotąd nie zwykłam cię pytać o nic natrętnie;
Zawsze roztrząsasz w spokoju, co chcesz obmyślić samotnie.
Ale oto przejmuje mnie lęk, że zmamiła cię słowem
Srebrnonoga Tetyda, morskiego starca latorośl;
Bo rano przy tobie usiadła, podjęła cię za kolana
I myślę, żeś przyrzekł jej głowy skinieniem przywrócić Pelidzie
Cześć, a skazać na rzeź u okrętów zastępy Achajów”.
Na to odrzecze bogini w te słowa Dzeus chmurowładny:
„Zawsze, nieszczęsna, w domysłach się gubisz i trudno przed tobą
Ukryć coś; ale i ty wbrew woli mej nic nie osiągniesz,
Chyba tylko mą niechęć, a toć nie wyjdzie na dobre.
Jeśli to prawda, coś rzekła, to tak mi się właśnie podoba.
Siadaj zatem i milcz, posłuszna słowu mojemu,
Bo nie pomogą ci tutaj Olimpu wszyscy bogowie,
Kiedy zechcę na ciebie me ręce podnieść potężne”.
Rzekł, a ogarnął lęk wolooką Herę władczynię,
Cicho usiadła i duszę miłą ugięła pokornie.
Sposępnieli bogowie niebiańscy w pałacu Dzeusowym;
Ale wnet Hefajst, słynący swym kunsztem, jął mówić, by pomóc
Matce swej miłej, Herze, bogini białoramiennej:
„Zła to jest sprawa i snadnie nieznośne sprowadzi dopusty,
Jeśli wy dwoje będziecie się swarzyć z powodu śmiertelnych
W waśni zawziętej wśród bogów. I nawet szlachetna biesiada
Miła nie będzie nam, jeśli wśród nas się złość rozpanoszy.
Matce więc radzę, choć sama to wie najlepiej, ażeby
Z Dzeusem, miłym nam ojcem, pojednać się chciała, by znowu
Nie rozsrożył się rodzic i uczty nie zmącił nam gorzko.
Jeśli przyjdzie mu chęć, olimpijski władca błyskawic
Precz z niebiańskiej nas strąci siedziby, bo moc ma niezmierną.
Ty więc zmiękcz jego serce, o matko, słowy ciepłymi,
A wnet wtedy Olimpijczyk łaskawość nam swoją okaże”.
Rzekł i powstał pośpiesznie i puchar dwuuszny ująwszy,
Podał go matce miłej i w te odezwał się słowa:
„Zdzierż, moja matko, i żal swój okiełzaj, choć pierś ci nurtuje.
Nie chcę cię bowiem, najdroższa, na własne oczy zobaczyć
Bitej! O, wtedy – choć strapion – nie zdołam ci pomóc ni trochę:
Straszny jest przecież władca Olimpu, gdy stawić mu czoło.
Wszakżem już raz się wysilał daremnie, by ciebie obronić,
On zaś za nogę mnie chwycił i cisnął, strącając z nieb progu.
Dzień calutki spadałem, aż duch ze mnie prawie uleciał,
Dopiero o słońca zachodzie na Lemnos ległem półżywy;
Tam mnie Syntiowie podnieśli, zabrali i dali gościnę”.
Rzekł; uśmiechnęła się Hera, bogini białoramienna,
Wzięła z rąk syna pucharek, a uśmiech nie schodził z jej lica.
Zasię Hefajstos jął teraz nalewać z amfory mieszalnej
Słodki nektar kolejno wszystkim innym niebianom.
Nieposkromiony wnet śmiech wśród bogów wybuchł szczęśliwych,
Gdy po pałacu Hefajstos uwijał się, kuśtykając.
Tak to przez cały dzień ucztowali do słońca zachodu,
Sycąc się jadłem po równi a w bród, ile dusza zapragnie;
Na przecudnej formindze przygrywał im Fojbos Apollon,
Muzy zaś głosy wdzięcznymi śpiewały pieśni na zmianę.
Ale kiedy świetlisty krąg słońca w ciemności się zapadł,
Na spoczynek się wszyscy rozeszli do siebie bogowie,
Gdzie każdemu z niebianów przybytek zbudował domowy
Umiejętnym swym kunsztem Hefajstos, przesławny kulawiec.
A Dzeus, olimpijski władca błyskawic, w łożnicę swą wstąpił,
W której zawsze zwykł spać, gdy sen go słodki ogarnął;
Tam oto spoczął bóg przy Herze, co tron miała złoty.”
Zaczynając od tytułu: co jest „(pewnego rodzaju)”: dobrodziejstwo czy suczość?
Suczość jest raczej jednego rodzaju, jedynie różnie się wyraża w zależności od tego, jaką charyzmę kobieta posiada: królowej, szlachcianki, damulki, mieszczanki, mieszczki, zjawiskową, sielską, swojską (albo gdyby nawiązać do zwierząt: lwią, kocią, pudelkowatą, sowią, krowią, żmijowatą, słowiczą, kurzą, kaczą, gęsią).
Wątek dobrodziejstwa suczości jakby za słabo zaznaczony w stosunku do samej suczości.