27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
We czwartek w zeszłym tygodniu Natan nagle zaniemógł. Lekarze nie mogli zmienić tego, że on przestał móc opiekować się mocno niedomagającą żoną Helą, jak robił to przez ostatnie lata. Pobłogosławił rodzinę, pożegnał się. Zmarł wczoraj.
Już nie musi korzystać z zakańczających jego ręce haków i sztucznego oka – pomocy, które miał od sześćdziesięciu lat, po wojnie izraelsko-arabskiej – także z aparatu słuchowego, pozwalających przezwyciężyć słabości i starość. Jest już tam, gdzie jego ukochany starszy brat Zygmunt, który kilka razy uratował mu życie podczas Zagłady, zakatowany w obozie niemieckim na jego oczach kilkadziesiąt dni przed zakończeniem wojny. Jest tam, gdzie jego mama, młodsze rodzeństwo i inni członkowie rodziny, wywiezieni z Wieliczki na śmierć do Bełżca, tam gdzie jego babcia, którą musieli zostawić w domu, zastrzelona przez Niemców, tam gdzie jego ojciec, zmarły przed wojną i pochowany na wielickim kirkucie. Natan jest bliżej miejsc, gdzie się urodził, wychował i tyle stracił. Jest teraz bliżej „tego ogródka, gdzie bawił się jako chłopiec”, jak powiedział, „który dziadek lubił, poprawiał w nim parkan, kręcił się między drzewami, sprzedawał trawę na siano”.
Dziś o godz. 10 przed południem jego pogrzeb odbył się na prywatnym cmentarzu nieopodal Tel Awiwu.
Umarł tak, jak żył – wysublimowaną czułość wobec bliskich stosował z żelazną wolą zaklętą w kalekim ciele, niezależną od nikogo, także od woli tychże bliskich.
Natan mnie zaszczycił. Poznaliśmy się, rozmawialiśmy bardzo emocjonalnie, odpowiedział mi na dużo pytań, dostawałem od niego maile. Mam w naszych książkach, w których są jego teksty, dedykacje od niego, napisane długopisem trzymanym przez drżący hak przedłużający rękę urwaną przez minę. Gościliśmy się wzajemnie w domach, zaznaczyliśmy się wzajemnie w swoich życiach, zaprzyjaźniliśmy się. Żegnam się z przyjacielem, który chodził do tej samej szkoły podstawowej w Wieliczce, co mój ojciec Zbigniew Żyznowski, o dwa lata wyżej, i który nieraz przypominał mi ojca. Oni obaj znów odwiedzają swoją szkołę.
Wiesław Żyznowski
Siercza, 22 września 2014 roku.
PS. Postać Natana Kleinbergera pojawia się w wielu materiałach naszego wydawnictwa Żyznowski.
Uwielbiałam w nim i szanowałam dosłownie wszystko co zdołałam poznać.
W tym podziwie dla Natana Kleinbergera nie było dystansu.
Tym bardziej, że był człowiekiem, który się nie asekurował. Ani nadmiernie nie skrywał się w okazywaniu odczuć, emocji, wyrażaniu poglądów: nie odgradzał się, nie udawał, nie wstydził się, nie bał się, że kocha, szanuje, nie akceptuje, ma żal, ból w sercu; ani nie przerysowywał ich (nieświadomie, czy z obawy, lęku), nie robił zamieszania wokół siebie, nie zaskakiwał przesadnymi reakcjami, domysłami, wyobrażeniami, nie ranił. Miał taki dar.
Był dorosły i dojrzały w swojej emocjonalności.
Bardzo kochał i szanował swoich bliskich (taki przekaz płynął z jego opowieści i sposobu bycia).
Byłam pod wielkim wrażeniem jego głęboko poruszających życiowych historii. Bardzo lubiłam go słuchać, rozmawiać z nim, nieraz z drżeniem w głosie i łzami w oczach, korespondować. Miałam wrażenie, że na moment byłam w jego domu w Wieliczce przed wojną, u dziadka i babci, w szkole, gdy ojciec umierał na jego oczach w 1939 roku, na wielickich ulicach tuż przed i w dzień wysiedlenia, na łące bogucickiej 27 sierpnia 1942 roku, przed ucieczką pociągiem z obozu pracy w Stalowej Woli, na placu apelowym we Freibergu 17 marca 1945 roku, podczas wyzwolenia w Mauthausen 6 maja 1945 roku, w szpitalu w Jerozolimie w 1948 roku, pod koniec lat pięćdziesiątych w Hajfie.
Cała nasza rodzina: Wiesław, Tomasz, Miłosz i ja przeżyliśmy wzruszające i piękne chwile zarówno w Tel Awiwie jak i w Sierczy, Wieliczce wraz z Natanem Kleinbergerem i jego rodziną, żoną Helą, dziećmi Miriam i Ramim, wnukami, synową i zięciem. Doszło do nawiązania przyjaźni i lepszego poznania Izraelczyka przez Polaka i Polaka przez Izraelczyka, „Żyda” przez „Polaka” i „Polaka” przez „Żyda”, człowieka przez człowieka.