zyznowski.pl - wydawnictwo i księgarnia online

W „Dzienniku Polskim” nr 183 z 7 sierpnia roku chyba 2008 ukazało się tłumaczenie rozpowszechnianego w Internecie listu. Zaczyna się tak:

„Jeśliby Bóg zapomniał przez chwilę, że jestem marionetką, i podarował mi odrobinę życia, wykorzystałbym ten czas najlepiej, jak potrafię. Prawdopodobnie nie powiedziałbym wszystkiego, o czym myślę, ale na pewno przemyślałbym wszystko, co powiedziałem. Oceniałbym rzeczy nie ze względu na wartość, ale na ich znaczenie”.

Autor nie traci formy do końca listu, stąd polecam go w całości jako dość rzadki wyciąg z mądrości zebranej przez całe życie przez mądrego człowieka. Zdanie, które mnie daje najwięcej do myślenia, już przytoczyłem, powtórzę je: „Oceniałbym rzeczy nie ze względu na wartość, ale na ich znaczenie”.
Niech „znaczenie” i „sens” znaczą tutaj to samo, definicję wartości sobie podaruję.

Przykład rodzinny: Ojciec próbuje wytłumaczyć synkowi, kim jest dla synka (co dla niego znaczy). Synek na to: „Tatusiu, jesteś po prostu tatusiem”.

Przykład obyczajowy: Dwóch mężów zdradziło swoje żony. Dla jednej to znaczy, że jej mąż zrobił to z (nadmiaru) miłości do niej, i tym bardziej go kocha. Druga sądzi i reaguje odwrotnie.

Przykład biznesowy: „Straciłeś na giełdzie sto tysięcy, nie martw się, tylko potraktuj to jako consulting”. Antywartości wymiernej straty można nadać niewymierne znaczenie.

Przykład historyczny: „Bóg, Honor, Ojczyzna”. Niezależnie od światopoglądu, każde z tych trzech pojęć może nadawać znaczenie wielu postawom i czynom.

O wyższości sensów nad wartościami świadczy chociażby to, że ludzie w większości gonią za wartościami, różniącymi się co prawda między sobą, jak dajmy na to zamroczenie przysłowiowym jabcokiem od cichej satysfakcji z bezinteresownej i anonimowej pomocy obcemu czy wielu obcym. Ale racja nie jest u większości, jak powszechnie – czyli jak większości – wiadomo. Bo czyż gonienie za wartościami nie sprowadza się najczęściej do gonienia za przyjemnością lub w celu polepszenia swego mniemania o sobie (zwłaszcza na tle innych)? Dla przyjemności i mniemania o sobie pracowici mogą zrobić naprawdę wiele, leniwi znacznie mniej. Leniwych zostawmy w świętym spokoju, o którym marzą – co z pracowitymi? Wydaje się, że sensami tego, co robią, zajmują się znacznie mniej niż tym, co robią. Mówimy o nadawaniu sensów samemu, bo zupełnie inaczej jest w przypadku sensów, jakie ktoś nadał czemuś, co człowiekowi bliskie – o tych słucha się chętnie.

Dlaczego zatem to męczące i czasochłonne w nadawaniu, niepraktyczne, bo niewymierne i nieweryfikowalne „znaczenie” ma takie znaczenie? Długo by opowiadać historię ludzkości. Więc dlatego, że tak właśnie lubił się objawiać duch człowieka. A mniej górnolotnymi słowy, „znaczenie” jako wyjaśniające, wyjaśnienia nie wymaga, zarówno co do tego, że jest, jak i tego, jakie jest. Jeszcze inaczej, człowiek i wszystko to, co jego, to marność nad marnościami i proch z prochu – nic, tylko się beznadziejnie przeciwstawiać.

Gdybym miał czytać beletrystykę, z wielu powodów wracałbym wyłącznie do co ambitniejszych rzeczy z młodości. Na razie jednak wolę takie formy jak „przejmujący list chorego na raka GGM”.
Wiesław Żyznowski

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
0