27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Orfeusz tak kochał swą młodą żonę Eurydykę, że kiedy zmarła po ukąszeniu węża, z rozpaczy zszedł do krainy wiecznej ciemności i pięknym śpiewem przebłagał bogów, by mu ją zwrócili. I dostał swą drugą szansę, bogowie zgodzili się zwrócić Eurydykę, tylko nie wolno mu było się na nią przedwcześnie obejrzeć, kiedy jedno za drugim mieli powracać ku życiu. Nie udało mu się, nie dostał Eurydyki z powrotem, zżarty zgryzotą niedługo potem zmarł.
Alkestis wybrała śmierć, by przedłużyć życie ukochanego męża Admeta. Na bogach zrobiło to takie wrażenie, że z własnej inicjatywy przywrócili ją do życia. Czytamy w Biesiadzie Platona (lub po staremu: w Uczcie, 179 d):
„Atoli Orfeusza […] odesłali z niczym […]. Pokazali mu jeno widmo żony […], samej zaś nie dali mu zabrać, bo wydawało się im, że postępuje tchórzliwie, [..] że nie miał odwagi, by umrzeć dla miłości na podobieństwo Alkestis, lecz że się wślizgnął podstępnie żywy do Hadesu! Więc za to go ukarali i sprawili, że zginął z rąk kobiet”.
Czesław Miłosz mawiał, że drugi raz ożenił się z kobietą młodszą od siebie o ponad 30 lat, by nie zostać jeszcze raz wdowcem. Nie udało mu się; po śmierci drugiej żony napisał swoją wersję Orfeusza i Eurydyki.
Mężczyzna, którego znam bardzo długo, powiedział mi niedawno, że wolałby, gdy nadejdzie czas, żeby to jego żona zmarła wcześniej niż on. By ominęło to ją, nie jego, by to nie ona miała dylemat, tylko on.
Wiesław Żyznowski
Pani Stranger to chyba wszystko na temat.
Jak zwykle – bardzo dziękuję:)
Klikam, bo już zaczęło się miłe „Mędrkowanie na śniadanie” i ciekawe komentarze
Myslac logicznie nie mozna marzyc o czyms co sie osiagnelo, co sie posiada, lub co jest blisko. Marzenia moga dotyczyc tylko tego co jest w naszym zyciu jeszcze niespelnione.
Prosze sobie rowniez wyobrazic, ze ludzkie marzenia nie zawsze musza byc egoistyczne i skierowane na siebie. Marzenia sa czesto wyrazem troski o przyszlosc (i nie koniecznie wlasna). Nie dotycza przeszlosci ani przemijajacej terazniejszosci.
Taka implikacja może być jedynie pobożnym Pani życzeniem, czyli marzeniem.
Podpowiem Pani i to: ten „bliski”, przy którym najwięcej Pani marzy o czymś lub o kimś innym.
Pani Stranger jak to dobrze, że Pani widzi dużo dalej i znacznie dużo więcej.
Glover pisał, ale Gloverek jeszcze nie.
Pani Ulu proszę tak bardzo się nie martwić o moich bliskich, ponieważ zapomina Pani o swoich.
Muszę się zastanowić, który „bliski” miałby więcej pożytku, gdybym wolała być z Nim
I agree with Punia: our entire Life it is One Great Dream. There are dreams which will not become reality only because of our human limitations. And it is very sad. It does not mean that blind should not be dreaming about painting a picture one day. May be he will.
To understand better what human limitations mean please close your eyes for just a few seconds (the best time to practice this will be Sun Set or Sun Rise). When you close your eyes it does not mean that the world became empty and dark around you. It only means you can not see it. Whatever we are not able to detect with our senses it does not mean it does not exist. It means only we are limited in our body. We need sometimes to shun our senses to see more. There is much greater beauty of this world, but we simply are not able to imagine.
It is a privilege of humanity being able to think and dream. If you lose it you must well be an animal.
It is worthy to dream.
Glover, na jednym wozie jedziemy.
Przeważnie nam wkładają, ale czasami sie przymilają.
Tego „Gloverka” to chyba mnie zawdzięczasz, bo ktoś się przekonał, że to jednak nie ja jestem Tobą.
Pani nie chce gdybać, ktoś inny nie ma zamiaru się bać.
A bliscy mieliby więcej pożytku, gdyby wolała Pani być z nimi a nie z marzeniami.
Jest Pani bardzo doświadczona, ale nie dziękuję.
Marzenia to życie, to codzienność i to jest dla mnie najważniejsze. Jeżeli decyduję się na coś to bardzo zależy mi na bliskich i nie tylko. Bardzo ciężko widzieć Świat egoistycznie, ale jeśli będę prowokowana…
Nie chcę gdybać…
Gloverku – czy możesz coś napisać?
A może te marzenia to narkotyk.
Warto go odrzucić, żeby zobaczyć co w zamian oferuje życie.
Można siebie mile zaskoczyć, chociaż po drodze będzie bardzo bolało.
Marzenia to moja rzeczywistość i jest mi w niej dobrze.
W życiu czasami trzeba coś odrzucić, trzeba przestać pragnąć – po to, żeby dostać to czego chcemy.
Nie wiem dlaczego na takie proste pytanie mam odpowiadać
Może Pani zna odpowiedź?
Proszę sobie zadac jedno proste pytanie:
– Czy jest Pani dobrze w tej sytuacji życiowej w jakiej sie Pani znajduje, (a jeśli źle to czy robi Pani coś z tym) – czy raczej marzy Pani o czymś zupełnie innym?
I sama Pani sobie odpowie, czy spełnia sie Pani w rzeczywistym życiu, czy tkwi w zawieszeniu?
W świecie rzeczywistym zamiast marzeń sa realne pragnienia, do których prawdziwie dążymy i odczuwamy radośc z ich realizacji.
„Czy kwiat na polu, rozsiewający zapach i promieniujący własnym pięknem, czyni coś innego poza nieustannym chwaleniem Stwórcy?
Czy pieśń ptaka i szum morza jest czymś innym niż ciągłym służeniem Bogu?
Tylko my ludzie, sądzimy, że mamy do zrobienia ważniejsze rzeczy i szukamy w samych sobie uzasadnienia sensu naszych działań…”
Całe moje życie to jedno Wielkie Marzenie, ale to nie znaczy, że nie żyję rzeczywistością, która jakby się wydawało – ukryła się za „furtką”.
Tam gdzie użyźnimy ziemię i zasiejemy ziarno, tam będziemy zbierać swoje plony.
„…bardziej cenię sobie „rzeczywistość za furtką”
czyli
bardziej cenię sobie życie w otaczjącej mnie rzeczywistości (dom, świat, podwórko, mysia dziura, aglomeracja, itd.) i w niej poszukiwanie spełnienia – niż życie „trochę tu trochę tam”, trochę w rzeczywistości trochę w marzeniach, czyli w zawieszeniu.
Pani Ulu piszac “rzeczywistosc za furtka” mila Pani na mysli Podworko czy Swiat ? Sprecyzowanie tej metafory pozwoli mi lepiej zrozumiec Pani komentarz. Dziekuje.
– Nie wyspałaś się, położysz się jeszcze?
– Po co?
Odnośnie wiersza „Stary człowiek oglada tv”:
Moze być zaproponowany przez Strangera podział zwrotkowy.
I tak są to luźne blogowe wypowiedzi.
Zwr.1
Jeśli podejmujemy sie cos komuś ważnego przekazywać, ofiarować, powiedzieć, róbmy to prawdziwie, z zapałem, z wewnetrznym przekonaniem i głębszym przemysleniem, a nie tak, żeby zaspokoić jego oczekiwania, co do których zreszta możemy się mylić. Wydaje się, że chcąc powiedzieć np. o jakimkolwiek uczuciu, można przy okazji każdego z nich i radować się i płakać i złościć i bać się i pożartować i podroczyć sie, itd., ważne zeby oddać je jak najpełniej.
A sam płacz? Często wstydzimy sie go i próbujemy powstrzymywać.
A przecież jest tak piękny: i ten ze wzruszenia i szczęścia ale i ten z bólu i tęsknoty, z wściekłości, ze współczucia.
Zwr.2
Każdemu z nas zdarza sie zapędzić, być niesionym siłą rozpędu, spędzać jakiś czas na czymś jałowym, pobłądzić.
I dobrze jest w tym wirze zderzyć się ze słupem „krótkiego choćby namysłu”.
Jak dla mnie, zbawiennym jest możliwość przebywania w towarzystwie starszych ludzi, ocierania sie o ich nawoływanie do namysłu, nawet jesli większości ich rad nigdy nie słucha sie od razu, ale zapadaja one w pamięci i sercu. A potem, kiedy ci ludzie na zawsze już odchodzą, najwazniejsze z tych nawoływań wracają, szepczą, dzwonią. Lubię te szepty.
cdn.
Pisać, jak to mówią, zawsze warto, zwłaszcza jeśli dusza się rwie.
Zastanowić się można, czy krytykować innych, jesli sami do końca nie wiemy co i dlaczego krytykujemy, a zwłaszcza kiedy nie potrafimy przedstawic kontrargumentów.
( Na „pokrzepienie” zawsze zostają jeszcze babskie przepychanki).
Marzenia – w tym względzie ostatnio zmienia się moje nastawienie.
Może właśnie wyjście z ich kokonu otwiera furtkę do „nowego świata” – im więcej starych ludzi odchodzi, nad czym bardzo ubolewam, im więcej rozmów prowadze z filozofami, tym bardziej cenię sobie „rzeczywistość za furtką”.
Czy warto?
Puniu bardzo dobre pytanie, ale komu je zadac. Sobie? Sama od siebie nic wiecej sie nie dowiem. Zadac to pytanie innym? Wowczas przeciez uslysze w odpowiedzi to co jest dobre i co warto dla innych.
Przypuszczalnie calego zycia bedzie za malo aby odpowiedziec na to pytanie.
Warto jednak pytac i sluchac co inni maja do powiedzenia. Kto pyta nie bladzi (lub mniej bladzi). Nadzieja jest bardzo wazna. Utrata nadzieji, marzen i wiary to niemal jak smierc za zycia.
Pani Stranger ostatnio rozpoczynam pisanie z pytaniem:
– Czy warto?
Ale zawsze – mam nadzieję:)
Zgodnie z wczesniejsza obietnica chcialabym powrocic do wiersza „Stary czlowiek oglada tv“.
Kazdy ocenia otaczajacy go swiat wg. wlasnych kategorii. Stary 92 letni czlowiek, rozzalony wewnetrznie, pozbawiony energii, dobiegajacy limitow, ktore jest mu trudno samemu przeskoczyc mysli ze wszyscy powinni zaczac razem z nim plakac. Rzecz w tym, ze nie uzdrowimy placzacego, jezeli sami zaczniemy plakac i lamentowac oraz pograzac go w beznadziejnosci zamiast samemu efektywnie pomoc.
Mozna go uzdrowic tylko dobrocia, usmiechem, miloscia, poswieceniem wlasnej osoby, wyrzeczeniami i wysilkiem poniesionym w celu wyciagniecia z otaczajacego go ze wszstkich stron blota. Usmiechajac sie myslimy bardziej o tej osobie do ktorej sie usmiechamy. Zdecydowanie nie po to sie usmiechamy aby samemu sobie zrobic przyjemnosc. Usmiechamy sie aby kogos pocieszyc, podniesc na duchu gdy widzimy zmartwienie. Po to aby ktos czul sie z nami dobrze. Wyrazamy swoje szczescie z obecnosci tej drugiej osoby. Za to, ze istnieje tak wspaniale i promieniscie dla nas tu na tej Ziemi. Usmiechamy sie kiedy mamy w sobie wewnetrzna radosc, optymizm, zyczliwosc dla innych. Rowniez po to aby powiedzic “nie martw sie wszystko bedzie dobrze, lepiej niz sam myslisz”, ale musisz komus zaufac i pochwycic wyciagniete pomocne dlonie, ktore chca Cie wyciagnac z bagna rozpaczy i beznadziejnosci.
Wskazanie staremu czlowiekowi, ze jest w bagnie tez jest pomocne, bo w innym wypadku by nawet o tym nie wiedzial. Wiadomo lepiej mu powiedziec wczesniej aby nie wchodzil w bagno, ale jezeli jest sie daleko np. “na wyjezdzie” (czasami koniecznym i przymusownym) to przeciez niewiadomo gdzie sie nasz kochany stary zagramoli. Najlepiej jest moc jezdzic, biegac, chodzic, radowac sie i robic wszystko inne wspolnie razem. Jezeli powstaja zbyt duze roznice miedzy ludzmi w sprawnosci fizycznej czy intelektualnej, poczuciu humoru, wieku, epoki, kultury, miejsca zamieszkania, pochodzenia etc. to wowczas moga powstawac duze dysonanse i nieporozumienia. To jest odnosnie tylko pierwszej strofy tego wiersza.
Jezeli chodzi o inne strofy to ustapie innym Wielmoznym Paniom, Poetkom i Pisarkom. Ja na moje nieszczescie nie jestem ani z jednych ani drugich ani trzecich.
Pani Ulu bardzo się cieszę z Pani wyjazdu, tym bardziej proszę także przemyśleć jeden temat:
„Na blogu nie dosładzamy się zbytnio nawzajem” – te słowa zainspirowały mnie do udowodnienia Pani, że jednak można „dosładzać sobie” i tak pięknie można pisać: Czarny Anarchista do mnie, Pani Stranger do mnie a teraz Pani także do mnie.
Może moje słowa uraziły Panią, ale tak człowiek się czuje, kiedy jest „niedoceniony”.
Jeżeli Pani wyciągnie wnioski to bardzo mnie to ucieszy. Ja także chętnie przeczytam Pani komentarz. Może ode mnie zbyt wiele się Pani nie nauczy, ale ja od Pani na pewno. Napisać kilka zdań nie jest trudno, jeżeli piszemy „duszą” a Ktoś oceni to szczerze.
Żałuję, że nie podjęłyście Panie tematu.
Spodziewałam się przeczytać jakieś Wasze przemyślenia związane z wierszem „Stary człowiek ogląda tv” i sądziłam, że będą ciekawe, ponieważ utwór ten wzbudził trochę kontrowersji.
Proszę zauważyć, jak trudno (jak się okazuje) napisać kilka zdań od siebie na konkretny zadany temat.
Pani Puniu, Pani odniesienia do w/w wiersza są w większości sympatyczne, ale to tylko odniesienia. O samym wierszu nie napisała Pani nic.
I zapewniam Panią, że można napisać jeszcze co najmniej kilka różnych komentarzy o tym wierszu i żaden z nich nie będzie „szkolną interpretacją”. Jak wrócę z wyjazdu chętnie je napiszę na blogu, tym chętniej że wiersz ten głęboko mnie poruszył.
„Jeśli miłości mowę znasz,
nie kryj jej w serca głębi
Jak kwiaty ludziom słowa rzuć
by koić, co ich gnębi…”
Pani Stranger, kiedy wszyscy odchodzą Pani się pojawia
Puniu, idea przestania istnienia bardzo mi sie podoba. Niemniej nie jest to mozliwe. Mozna przemijac, ale nie znikac. Nic na tym swiecie nie ginie. Nawet najmniejsza czastka materii nie moze zginac ale jedynie moze sie przeksztalcic; zjednoczyc lub rozstrzepic. Atomy moga sie laczyc wzajemnie albo sie dzielic na nukleony lub nawet na kwarki, ale nie maja mozliwsoci calkowitego znikania. Natomiast sama szybkosc przemijania jest odwrotnie proporcjonalna do ruchu. Jest udowodnionym iz im szybciej sie poruszamy tym wolniej czas plynie (teoria relatywizmu czasu do ruchu).
Na rozpromienienie dnia dla Wszystkich pozwolcie mi przypomniec wiersz Cz. Milosza:
JASNOSCI PROMIENISTE
„ Jasnosci promieniste,
Niebianskie rosy czyste,
Pomagajcie kazdemu
Ziemi doznajacemu.
Za niedosiezna zaslona
Sens ziemskich spraw umieszczono.
Gonimy dopoki zywi,
Szczesliwi i nieszczesliwi.
To wiemy, ze bieg sie skonczy
I rozlaczone sie zlaczy
W jedno, tak jak byc mialo:
Dusza i biedne cialo”.
Myślę, że na blogu „Kto po Kim” napisze jest ciekawszym pytaniem od tego „Kto po Kim” przestanie istnieć.
Ponieważ miło jest na tym blogu z Każdym. Może nie jestem imponująca, ale też lubię napisać coś
Pani Ulu, ale taka niezwykle trafna interpretacja – jaki śmiałek może napisać coś więcej i lepiej.
Wiem, że chętnie poczyta Pani, ale proszę nie „przysypiać” moich komentarzy. Ponieważ poczyta Pani i może coś wyczyta.
Lubię szkolne interpretacje, ale jednak „ukryta myśl człowieka” to mnie bardziej interesuje i fascynuje w człowieku.
Miły Mędrek – może Ci się to nie podobać, ale u Ciebie jest ta „ukryta myśl”
Ja lubie Pania Punie i jestem ostatnia osoba, ktora ocenia cokolwiek lub kogokolwiek “po piorkach”.
Warto zawsze wglebic sie w ludzkie myslenie, uczucia, caly wielki piekny swiat istniejacy poza powierzchownoscia. W ten sposob ubogaca sie nasze zycie, swiat staje sie wielowymiarowym i duzo bardziej interesujacym. Stad jest przyjemnym przebywanie wsrod wspanialych inteligentnych ludzi.
Bardzo chetnie wroce do wiersza „Stary czlowiek oglada tv” i napisze cos wiecej na ten temat w wolnej chwili.
Chętnie bym poczytała, jak Panie zrozumiałyście wiersz Miłosza „Stary człowiek ogląda tv”, oprócz tego co zostało napisane.
„Tyle dobrze, ” – wtedy będzie złośliwość.
„Jak dobrze, ” – proszę się dobrze zastanowić czym jest
Złośliwiec Mędrek – bardziej podoba mi się
Miły Mędrek
Droga Puniu, złośliwość wyrażona zbyt bezpośrednio ma to do siebie, że obraca się przeciw wyrażającemu ją. Proponuję tylko zmienić szyk zdania:
„Tyle dobrze, że chociaż jak Pani zrozumiała z tego wiersza … „
Jak dobrze, że chociaż tyle Pani zrozumiała z tego wiersza.
Wiersz „Stary człowiek ogląda tv” nie jest o oglądaniu telewizji (które służy tu jedynie za środek do przekazania pewnej treści). Jest między innymi o powierzchowności ludzkiej, o ucieczce przed samym sobą, a zwłaszcza przed konfrontacją z własnymi ułomnościami, żalami, ukrytymi tęsknotami, złościami.
Jest o „strojeniu się w piórka na pokaz” i samotności po zakończeniu „pokazu”.
Poeta zwraca na to uwagę i proponuje refleksję.
A Miłosz czy stary czy młody jest uniwersalny, jego wiek nie ma znaczenia.
Pani Stranger lubię inteligentnych, błyskotliwych, miłych ludzi – Pani do nich należy. Martwi mnie tylko Pani Glover (czy ktoś taki), jeżeli nie chce polubić ludzi, to już do końca będzie musiała mówić sama do siebie.
Może to jest sposób jak w „tv” aby była większa oglądalność?
Nie mogę w to uwierzyć, że poezja, twórczość może tak człowieka negatywnie zniekształcić. Pocieszam się, że to tylko gra…
Pseudo Glover.
Ja wogole nie ogladam tv. Dlaczego? Nie wiem dlaczego. Moze glownie dlatego, ze skupiam sie na pieknie i orginalnosci Natury a moja otaczajaca mnie Rzeczywistosc wysarcza mi za tv. Niemniej moze sie zmienie kiedy dotrwam do 92 roku, ale jest mi to trudno w tej chwili obiecac.
Milosz byl rowniez bardziej aktywny przed dziewiedzisiatka. Oto co pisze Milosz osiemdziesiecio osmioletni:
“BIEG
Radosny moj bieg po ciemnych parkach jesienia,
Kiedy na sciezkach igliwie albo szelest lisci,
I polany pod debemi pustoszeja,
Gasna sine okna telewizji.
Takiej lekkosci krokow nigdy nie mialem,
Chyba dawno, w moje poranki osmioletniego.
Uniesiony nad ziemia, napojony swiatlem,
Nie ustaje w napowietrznym biegu.
Niezyczliwie mnie wita przebudzona jawa.
W dzien o lasce powoli pelzne, asmatyczny.
Ale noc mnie na dlugie podroze wyprawia.
I tam, jak na poczatku, swiat nowy i sliczny”.
Milosz majac osiemdzisiat osiem lat nie bal sie niczego; dalekich podrozy ani wysilku. Jak tez nic nie stracil nic, ze swojego mlodzienczego uroku. Z rozmachem „opisuje samego siebie nad szklanka whisky na lotnisku, dajmy na to w Minneapolis“ czy wierszu, ktory pozwole sobie ponizej zacytowac:
„TEXAS
Wrocilem z Texasu,
Czytalem tam wiersze.
Nigdzie nie placa tak dobrze jak w Ameryce za czytanie wierszy.
Starosc oblepia nogi jak gesta smola.
Umysl broni sie, ale to znaczy swiadomosc.
I coz mam z nia zrobic, odslonic ja komu?
Najlepsza strategia bedzie nie mowic nic.
Poznalem wstyd przypomnianej iluzji,
kochania, nienawidzenia,
czekania, dazenia.
I ledwo moge uwierzyc,
Ze udalo mi sie przezyc zycie“.
Czy mozna nie uwielbiac takiego 88 letniego Czeslawa Milosza?
Pseudo Glover,
Ludzi trzeba kochac takimi jakimi sa. Niektorzy sie poprawiaja a niektorzy moga sie nawet pogorszyc.
Kochana Pani Puniu, jak to dobrze, ze mimo wysilkow wypchniecia Cie zostalas w tym blogu. W innym wypadku rzeczywiscie bylabym tu Sama z momi myslami. A tak to ma mnie kto pocieszyc.
Jedno jest pewne Swiat sie nie konczy ani nie zaczyna. Puniu, SWIAT jest WIECZNY & NIESKONCZONY. To tylko my przemijamy. Przemijanie jednak nie jest niczym zlym ani dobrym. Bedac czastka materii jestesmy w nieustannym biegu ewolucji. Kazdy krok do przodu jest malym fragmentem nieublaganego i ciaglego posuwania sie do wyzszej formy zycia. Ludzie majac w tym wzgledzie limitowana wiedze oraz bedac z natury tchurzliwymi chcieliby szybko rezygnowac z tego procesu kiedy napotykaja na przeszkody. Jednak na nasze szczescie nie sa nam dawane takie wybory.
Wyobrazmy sobie ilu z nas wogole by sie nie narodzilo, ze strachu przed bolem i nowym swiatem. Prawdopodobnie wielu tez nigdy by nie umarlo, z tego samego powodu (oczywiscie gdyby mieli wybor).
– Pani Gawryłowa, czy mozna ufać komus, kto się poprawił?
– Aaa, nigdy nic nie wiadomo, w starym piecu diabeł pali.
Mam wrażenie, że ktoś usilnie „przykleił” się do blogu i nie umie poradzić sobie z tym. Polecam spacer na słońcu, już tak pięknie wiosennie. Proszę nabrać dystansu do siebie i do pisania. Nie wiem czy to pomoże, ale warto spróbować. Mam takie wrażenie, że wszystkie myśli się mieszają…
Może już czas na nowy wpis
Gawryłowa pyta Strangera:
– A co w tym wierszu Miłosza o tv powiadają?
Stranger na to:
– A na razie jeszcze nie wiem, po 40-ce dopiero jestem, do 92 lat jeszcze daleko.
Pani Stranger proszę więcej wiary.
Świat się nie kończy – w dalszym ciągu odkrywamy.
Piszemy prawie w tym samym czasie ja o Ziemi, Pani o tym co piękne ponad Nią.
Jedna Całość, a pytanie „Kto po przed Kim” będzie zawsze wielką tajemnicą.
Warte obejrzenia jest rowniez zdjecie “Peony Nebula Star,” znajdujacej sie w centralnej czesci naszego regionu “Milky Way” swiecacej z moca rownowarta 3.2 mln naszych Slonc. Jak malenkie wydawac musi sie Slonce z perspektywy Peony? Tylko pomyslec o tym.
Na zakonczenie tego dzisiejszego nic nowego nie odkrywajacego wieczoru. Wszystkim polecam obejrzenie pierwszych w dziejach ludzkosci fotografii planet znajdujacych poza naszym Systemem Solarnym.
Fascynujace sa zwalszcza te z cyklu “ Are We Alone?” – NASA w poszukiwaniu zycia w naszej Galaktyce.
http://news.aol.ca/article/nasa-photos-show-giant-cosmic-hand/596345/
P.S. Warte uwagi rowniez jest zdjecie pt.” Blekitne Oko Bostwa”.
Glover,
Od czasu jak zmieniles plec wydajesz mi sie byc duzo inteligentniejszy.
Gdyby pan Gawryla byl w stanie uwolnic sie od wplywow logiki pani Gawrylowej to moze moglby cos madrzejszego wymyslic. Jednak nie moze, tak samo jak Gawrylowa nie jest w stanie uwolnic sie od swojej wlasnej logiki. Widziec jajko w lodowce to nie jest to samo co je skonsumowac. No chyba, ze jemy wszystko co jest nam podawane.
Z zasady nie wypowiedam sie na tematy, ktore sa mi calkowicie nieznane. Nie mam pojecia co mysli czy czuje 92 letni czlowiek. Na otarcie lez w zalaczeniu ponizej humorystyczne potraktowanie tematu przez duzo mlodszego poete:
Wiersze Franciszka Dionizy Kniaznina (1750-1807) „Zona“ oraz „Calosc Zycia“.
„Zona
Tyle ma zone przed slubem kochalem,
Ze ja z milosci zywa polknac chcialem,
Dzis gdy mi chwile tak z nia nudno biega,
Szczerze zaluje, zem nie zrobil tego.
„Calosc Zycia
By nie lzy hojne z mych oczu ciekly,
Dawno bym od ogniow splonal,
I by nie ognie znowu mnie piekly,
Dawno bym we lzach utonal.
Ogniem I lzami na przemian smutnie
Zywot sie dla mnie ocali.
Milosc jak widze, lat mi nie utnie:
Inszy los chyba je zwali.“
Święta to czas kiedy Ziemia nam się bardzo podoba.
Jesteśmy tam gdzie nasi ukochani, gdzie jesteśmy potrzebni chociaż wcale nie idealni. Dzielimy się problemami, smutkami, radościami, nie liczymy uciążliwych dni ani tygodni, które minęły. Będąc razem szczerzymy zęby szczerze dla pełnej sali – naszej Rodziny. Każdy uśmiech to optymizm na następne nasze spotkania.
Mam nadzieję, że będziemy jeszcze raz
kolejny raz
tu na Ziemi Razem.
Czesław Miłosz powiedział w ostatnich latach życia, że ciężko Mu odnaleźć się w czasach „pędzącego” życia.
Już nie miał – Najbliższych.
92-letni Czesław Miłosz napisał wiersz „Stary człowiek ogląda tv” zamieszczony w tomie „wiersze ostatnie” razem z poematem „Orfeusz i Eurydyka”:
„Może byście jednak trochę
popłakali,
zamiast szczerzyć zęby
i fikać koziołki dla pełnej sali.
Do krótkiego choćby namysłu
istnieją niejakie powody,
wiem o tym nie ja jeden,
stary i białobrody.
Każde z was dla niepoznaki
wyprawia miny,
żeby nikt nie zgadł, że
lament w sobie nosimy.
Uczynki wasze nie wasze
a udawane,
tak naprawdę to chcielibyście
móc głową przebić ścianę.
I odlecieć daleko, na zawsze
odtąd wolni.
Nie liczyć dni uciążliwych
ani tygodni.
Więc niezupełnie nam się
ta ziemia podoba.
Właśnie do tego moglibyście
dobierać muzykę i słowa.”
[2003]
Czy my na tym blogu nie upodabniamy się momentami do tego „tv”?
– Panie Gawryła, czy ma pan co jeść?
– całkiem niedawno widziałem w lodówce jajko.
Puniu, Trafilas w sama dziesiatke pytajac: Czy Kobieta zapomniala, ze Mszczyzne tez sie kocha?
Niemniej moze sie tutaj wypowiedziec, tylko ktos kto jest w tej wybranej dziesiatce. W innym wypadku bedzie znow nie na temat. Jezeli chodzi o dobor slow to mozna pojsc sladami „Milosza“ jezeli ma sie jego talent ale i wiek 92 lat. Ponadto zycze wszystkim aby dotrwali do takiego wieku i potrafili jeszcze wtedy cos wyrazic.
Glover,
Bezsennosc to choroba, ktora poglebia sie z uplywajacym czasem. W wieku dziciecym malo kto cierpi na bezsennosc, ale raczej wiecej ma problemow z budzeniem sie ze snu. Niemniej zawsze warto wiedziec czy sie spi czy nie, bo z wiekiem to nawet nie bedzie wiadomo czy sie jeszcze zyje.
– Synku, czy wyspałeś się tej nocy?
– nie wiem.
Wszystkim zyczymy Zdrowych, Radosnych Swiat Wielkiej Nocy.
Suto zastawionych stolow, duzo wody w lany poniedzialek,
milych spotkan w gronie najblizszych, kochanych, rodziny i przyjaciol.
Teraz to wogole juz z tego nic nie rozumiemy.
Czy bedac osoba wybrana przez kogos kogo sie prawdziwie kocha mozna z taka latwoscia zaczac samemu wybierac Nienawisc?
My uwazamy, ze Milosc jest nieuleczalna.
We think there ain’t no cure for Love…
To już jak Pani bardziej pasuje, proszę dobrać sobie jakąś wersję.
Trochę pisałam w komentarzach o przeczytanej poezji, można ocenić, najchętniej merytorycznie.
Czy poezję też tak powierzchownie Pani czyta jak komentarze?
Jeśli podałam za przykład Miłosza piszę „zachwycony” a nie „zachwycona”.
A co ze słowami …jestem zachwycona…
Teraz już rozumiem. Jednak proszę wybrać Miłość a nie nienawiść. Wtedy będzie się lepiej żyło.
Jeśli się poczyta trochę więcej dobrej poezji, imponuje jak zwykłymi, nieegzaltowanymi słowami można wyrazić głębię uczuć. Jak można wyrazić pełnię i żar miłości (m.in.: Miłosz w „Orfeuszu i Eurydyce”) nie używając słowa „kocham cię, podziwiam, wielbię, jestem zachwycony itd.
A z nienawiścią czasami jest tak, ze kiedy ktoś zaczyna nią nasiąkać, wydaje mu się, że widzi ją dookoła.
„Orfeusz tak kochał swą młodą żonę Eurydykę” –
tak rozpoczynają się słowa Pana Wiesława.
Spotkał się On z komentarzami o: nienawiści, smutku po stracie, manipulacją, pominięciem drugiej ukochanej osoby.
Przepiękne słowa dotyczące dzieci, mogłabym godzinami pisać o Nich.
Nie bardzo rozumiem osoby, które mając przy sobie ukochane drugie połowy piszą tylko przykłady Miłości Mężczyzny do Kobiety. Czy Kobieta zapomniała, że Mężczyznę też się kocha?
Tak wcześniej brzęczało słowo „Miłosz” w komentarzach, a teraz wokół jego „Orfeusza i Eurydyki” nikt się nie zatrzymał.
Z jednej strony lepiej, bo rykowisko westchnień i zachwytów zlane z muzyką tego poematu kaleczyłoby uszy próbujących wsłuchać się w jego „lirę dziewięciostrunną” rozbrzmiewającą w królestwie Nigdzie.
Dochodząc do granic tego królestwa przynosi się jeszcze ze sobą „muzykę ziemi przeciw otchłani”, wiarę, która bardzo szybko obrasta rakiem zwątpienia, utratą „ludzkich nadziei”, prawie przy pierwszym zderzeniu. Już za chwilę daje sie poczuć, jak zabawia się tobą Persefona żądając w zamian za Eurydykę rzeczy, których spełnienie wcale nie wróży jej powrotu.
„Jak będę żyć bez ciebie, pocieszycielko!
Ale pachniały zioła, trwał nisko brzęk pszczół.
I zasnął, z policzkiem na rozgrzanej ziemi.”
Staram sie (jak moge najlepiej) uczyc mojego malego ucznia rowniez „Pelni zycia“.
Jak samo slowo „pelnia“ oznacza, dazenia do “wszystkiego i calosci”. Zabieram ja w dalekie podroze, tylko po to aby nie marzyla o samolotach czy autobusach, ale o tym jak wiele nowego mozna poznac i ilu wielkich, wartosciowych i kochanych ludzi moze spotkac dzieki tym prymitywnym i meczacym maszynom. Ucze ja, ze wiedza ludzka w dziedzinie przemieszczania sie w przestrzni i czasie jest bardzo prymitywna i ograniczona. Zwracam jej uwage na inteligencje natury, ktora posiadla duzo lepsze umiejetnosci i rozwiazania. Tylko pomyslec: Jak szybko potrafi sie przemieszczac w przestrzeni dzwiek czy swiatlo? A jeszcze szybciej nasza mysl. Nie nalezy marzyc o tym co inni juz wymyslili i odkryli. Bo to tylko moze rodzic zazdrosc. To co jest i istnieje nalezy tylko znac. Naszym przeznaczeniem jest ciagle odkrywanie czegos nowego.
W tym roku nauczylam jej jazdy na nartach, aby nie musiala uczyc sie narciarstwa tak jak ja majac 33 lata. O trzydziesci lat za pozno na jakiekolwiek szanse w zyciu. Pokazuje jej jak ciezko pracuja ludzie, aby wiedziala jak bardzo trzeba szanowac ich wysilek i jak ostroznie wydawac zapracowane pieniadze. Nalezy sie dzielic i samemu ponosic wysilek. Ucze, ze praca jest szlachetna a lenistwo jest obrzydliwe. To tworczosc wywyzsza czlowieka kiedy bezczynnosc poniza. A wysilek poniesiony na rzecz ludzi, ktorych kochamy jest prawdziwym szczesciem i radoscia.
Pozwalam jej bawic sie i rozmawiac z dziecmi, ktore z wydetymi z glodu brzuszkami umieraja na ulicach zatloczonych miast swiata. To tylko po to aby zrozumiala, jak wartosciowa jest dla niektorych jedna kromka chleba. Aby nigdy dla swojego egoizmu nie marnowala zadnej okruszyny chleba. Pozwalam jej aby pomagala malemu karzelkowi sprzedajacemu butelki z paliwem do mtorowerkow w Tajskim miescie rozpusty. W celu zrozumienia, jakim jest sie szczesciarzem majac piekne proporcjonalne cialo i wybor, aby chociaz na chwile moc pomagac zdeformowanej kobiecie w jej ciezkim zyciu. Przyniesc jej radosc i usmiech na twarzy.
Moj maly uczen nigdy nie zapomnial smutnej malenkiej Pani Pam z butelkami paliwa na ulicach Pataya (gdzie wszystko jest na sprzedaz).
I moj uczen wie, ze Pam nie bedzie juz nigdy wieksza a jej zycie nie bedzie pelniejsze…
Ja mam jak narazie tylko jednego oddanego ucznia (za co dziekuje codziennie moim bogom), wsluchujacego sie w kazde slowo i obserwujacego otaczjaca rzeczywistosc duzymi niebieskimi oczami. Jak narazie moge ja uczyc tylko na temat „Milosci“ i „Pelni zycia“. Nie mam bowiem zadnego pojecia na temat „Umierania“.
Ze wstydem przyznam sie, ze w temacie milosci to moj uczen juz dawno przescignal swojego mistrza. Wogole zadziwia mnie swoja niezwykla intuicja do ludzi. Bez wypowiedzenia z mojej strony jednego slowa uwielbia dokladnie tych samych ludzi, ktorych ja uwielbiam. Teraz to ja ucze sie od niej. To moj uczen pomogl mi zrozumiec lepiej filozoficzna mysl Platona: ze my wszyscy rodzimy sie z podswiadoma wiedza na temat form. Wystarczy potrzasnac naszymi pozazmyslowymi czujnikami aby odzyskac pamiec o wyznaczonych dla nas ideach, ktore sa czescia naszego przeznaczenia.
Ponadto nauczycielowie oraz starsi, ktorzy mogliby nas czegos madrego nauczyc NIE sa tymi szanowanymi i powazanymi ale jedynie utrzymywanymi w spiacej iluzji. Ci ktorym duzo zawdzieczamy sa okreslani pogardliwym mianem „dinozaurow“. Niektorzy nawet juz zostali zepchnieci do roli ich „szkieletonow“, aby wszyscy zyskali rozkosz pewnosci ze oni sa martwi. A z drugiej strony brak oddanych uczniow.
Puniu, nie wymagajmy od ludzi zbyt wiele. Jak kogos cos mozna nauczyc na poczatku zycia, jezeli nawet w polowie zycia nikt nie jest w stanie niczego nowego sie nauczyc.
„Zaraz na początku życia , ktoś powinien nam powiedzieć, że umieramy. Może wtedy żylibyśmy pełnią życia – w każdej minucie, każdego dnia.”
“ Nie zyje sie, nie kocha sie, nie
Umiera sie – na probe“
Jan Pawel II (Karol Wojtyla)
Tylko Ci ktorym bylo dane zyc, kochac i umrzec wiedza cos na ten temat. Jezeli chodzi o „Milosc“ to nawet nie wiemy co to pojecie oznacza. Mamy tylko pewne wlasne wyobrazenie ale nie prawdziwa wiedze. Nie ma tez dwoch rzeczy identycznych i powtarzalnych na tym swiecie. Jak slusznie Punia kiedys zauwazyla cos moze byc lepsze lub gorsze ale nigdy takie samo. Gdybysmy mieli szanse pozyc, pokochac czy umrzec tylko na probe o ile bylibysmy madrzejsi???
Przepraszam, nie zaznaczyłam w poprzednim komentarzu, że odpisuję Stranger’owi (metafora/Szyja:Głowa).
Nie trzeba się tak denerwować, wejście na http://www.zyznowski.pl jest proste. W inne strony też jest bardzo łatwo wejść i każdy, jeśli chce, może to sam zrobić, na całym świecie mamy dostęp do podobnych informacji i nie musimy ich dodatkowo zamieszczać np. na blogu.
Gdy jestem bardzo szczęśliwa słucham
L. van Beethoven – SYMPHONY No. 9
Czy ktoś zauważył, że musimy przez „Internet” znaleźć stronkę http://www.zyznowski.pl i wpisać się na blogu?
Jeżeli nie – to ja już nie mam siły tłumaczyć, jakie to proste.
Szczerze nie mam już siły tłumaczyć używanych przez siebie metafor (może i szkoda, że tego nie da się znaleźć w Internecie).
Rzeczywiście proszę się oddać zachwytom nad Rubikiem.
Nie chcę, ale lubię Panią – to znaczna różnica.
Dla Wszystkich jeżeli mogę – Spokojnych Świąt. W tych dniach warto być na pewno NIE – „Kto po Kim”.
Odnosnie wypowiedzi: iz Mezowie, ktorzy maja Glowe potrzebuja Zon, ktore tylko sa Szyjami. To znow sie nie zgadza z moja opinia. Generalnie osoby z Glowa (plec obojetna) najlepszy poziom porozumienia maja z osobami rowniez posidajacymi glowe a nie tylko konczacymi sie na szyji. Wiem, bedac mlodym czlowiekiem czasami mozna to przeoczyc.
Carol Thigpen (50), w chwili slubu z Czeslawem Miloszem (81) w 1992 roku miala za soba znakomita kariere zawodowa, wiele opublikowanych ksiazek oraz wieloletnia prace jako wykladowca prestizowego Amerykanskiego Uniwersytetu Emory.
Podczas ich pierwszego spotkania Carol Thigpen, wowczas dziekan Uniwersytetu Emory, miala osobiscie odebrac poete z lotniska. Przejeta spotkaniem z noblista zgubila kluczyki od auta, w efekcie spedzila z poeta duzo wiecej czasu niz bylo wczesniej planowane. Z tego wszystkiego to wlasnie jej entuzjazm, energia, kobieca wrazliwosc polaczona z niezwykla inteligencja zafascynowaly Milosza. Trudno powiedziec, ze Carol byla tylko jego szyja. Ona zdecydowanie byla druga wybitna glowa w rodzinie. Bedac jego zona Carol stala jego najlepsza opiekunka, ale rownoczesnie samodzielnie przejela wszystkie obowiazki swojego meza w dziedzinie popularyzacji i publikacji jego dziel. Kontynujac w ten sposob jego spelnianie sie w dziedzinie profesjonalnej (dziedzinie, ktora byla dla poety niezwykle wazna czescia zycia do ostatnich jego dni).
“Psalm Kochania” was for me like a blessing which come from haven, I was healed and my heart was at ease for more then a second. But life has to go on.
Jednak ciagle lepszy mam poziom porozumienia z Pania Punia. Wydaje mi ze ona trafia do sedna spraw. Jest tworcza inteligentna i ma wyczucie. Wezmy na przyklad te piekny „Psalm Kochania“ Piotra Rubika, ktory ona ze szczodrosci swojego serca wspomniala. Dzieki niej poznalam wspaniala tworczosc Piotra Rubika (ktora przyznam nie byla mi znana). Lubie uczyc sie od innych caly czas cos nowego i pieknego. W ten sposob ubogaca sie nasze zycie. Spodziewalam sie wielu komentarzy wlasnie na ten temat a nie na temat „graficiarzy“. Niemniej jak sie slyszy krytyke z ust tak wybitnych to nawet okreslenie „graficiarza“ jest czysta laskawoscia.
Zauważyłam, że Pani chce mnie za wszelką cenę polubić.
Tylko, że niepotrzebnie omijamy przewodni wątek.
Uczeń przerósł Mistrza
Taką Panią lubię, wtedy jest Pani prawdziwa
Myślę, że najgorsze są graficiary, co nie zniosą kawałka czystego muru!
Najgorszy ten obraz, który się sam maluje
Wybitni lub w jakikolwiek inny sposób nieprzeciętni Mężowie, często potrzebują mądrej, troskliwej i zorganizowanej Żony, która będzie blisko w każdym momencie i która przejmie na siebie „całą resztę”, na którą szkoda Ich czasu – będzie Szyją dla Ich Głowy. A przy takiej Głowie nie ma mowy o lenistwie czy zaniedbaniu, Szyja musi nadążać za pomysłami Głowy, a także inspirować i intrygować.
Carol Thigpen-Miłosz, żonę Czesława Miłosza wspomina Irena Grudzińska-Gross: „Mieszkali najpierw w Berkeley, potem przenieśli się do Krakowa. Nie mogło to być łatwe dla Carol, która prawie nie znała polskiego i zostawiła w Stanach matkę, brata, dom i przyjaciół. W Krakowie żyła przecież życiem całkowicie skoncentrowanym na mężu, którego podupadające zdrowie, ciągłe źródło jej niepokoju – chronić musiała przed entuzjazmem wielbicieli. O sobie mniej myślała.”
Czesław Miłosz wyraził się o Carol : „To wielkie szczęście mieć przy sobie tego rodzaju osobę. Jest bardzo dzielną bojowniczką o moje prawa autorskie, nie mówiąc już o bardzo sympatycznej osobowości – zawsze w dobrym humorze, co stwarza przeciwwagę dla moich depresji. Gdyby nie ona, byłbym stale w depresji. A tak mam chwile przejaśnienia”.
Ten Mąż, jak łatwo zauważyć, nie narzeka na swoją Żonę i po jej śmierci bez wahania „rzuca się w ciemną otchłań Hadesu”.
Może Pani Dorota powinna zmienić znajome, bo rzeczywiście wydają się być przygnębiające, a na dobór naszych znajomych mamy przecież wpływ.
Nie pytajmy „Kto po Kim”. Jeżeli zdecydowaliśmy „Kto z Kim” to odkrywajmy Miłość przez całe życie.
Piotr Rubik „Psalm kochania”
Bedac kobieta mnie osobiscie bardzo podoba sie taka wlasnie kobieca definicja “poswiecenia i wyrzeczenia”. Problem jest w tym, ze rezygnowac mozna tylko z czegos co sie posiada. Nie mozna rezygnowac np. z kariery dla mezczyzny jezeli sie nie zrobilo zadnej kariery. Tak samo jest z edukacja, “wyzszymi” pobudkami, wlasnymi zachciankami etc. Wiem o tym, ze wiele moich znajomych wlasnie uzywa glownie tych dwoch argumentow w dyskusjach mesko-damskich: pierwszy to jest rezygnacja z nieosiagnietej kariery zawodowej a drugi to sa dzieci.
Problem jest w tym, ze to co one nazywaja wyrzeczeniem i poswieceniem ich mezowie nazywaja zwyklym zaniedbaniem i lenistwem majacym skutki zabojcze dla ich milosci. Okazuje sie bowiem iz ktos kto nie dba o prace, nie dba o siebie i w konsekwencji rowniez nie dba o swojego meza, nie dba o swoje dzieci. No coz moge tylko podziwiac mezow, ktorzy za swoimi tak nieustannie poswieconymi i wyrzeczonymi zonami “rzucaja sie w ciemna otchlan Hadesu” Jak narazie ja osobiscie wybieram przeciwne rozwiazania.
Milosc, tak samo jak smierc czy nasze narodziny nie maja nic wspolnego z naszymi wlasnymi ludzkimi wyborami. Sa darami bogow, ktorych decyzji nie jestesmy w stanie tak latwo zmienic ani nawet zrozumiec. Proces „przychodzenia” jak tez „odchodzenia” z tego swiata odbywa sie najczesciej w bolu (niestety). Nasze estetyczne odczucia w tym wszystkim sa calkowicie bez znaczenia.
Swiat oparty jest na sprzecznosciach i na pozor moze wydawac sie byc zespolem dysonansow, ale jego ukryta harmonia jest znakomitsza od tej widocznej. Nie ma przeciez radosci bez smutku, choroba czyni zdrowie przyjemnym i dobrym, glod- sytosc, znuzenie-odpoczynek, ludzie nie znaliby miana sprawiedliwosci, gdyby nie istnialy rzeczy niesprawiedliwe. Nie mozna wiedziec co znaczy milosc nie kochajac nikogo.
„Ze smierci powstaje zycie, jedni zyja smiercia tamtych, tamci umieraja zyciem tych” (Heraklit).
Dla mnie istotniejsze byłoby chyba odwołanie się do mitów o Orfeuszu i Eurydyke oraz o Alkestis w codzienności niż w skrajności.
Bo o ile pięknym jawi się śmierć jednego po drugim pary staruszków, w mitach również pary zakochanych bezdzietnych młodzieńców, o tyle trudno mi sobie wyobrazić osierocanie taką miłością małych dzieci.
Zatem bądźcie dla nas panowie jak najczęściej Orfeuszami na co dzień. Nam Eurydykom najbardziej potrzebne jest to Wasze dostrzeganie, że coś nas w danym momencie „zabiło’, zadręczyło, zmiażdżyło, itp., i wystarczy Wasz zatroskany gest zstąpienia w naszą małostkową babską otchłań, żebyśmy uskrzydlone nie dość, że same się z niej wydostały to jeszcze Was bez problemu na swoich wątłych rękach wyniosły.
Jak przekazuje mit i komentuje Platon, zabrakło Orfeuszowi odwagi, by zabrać Eurydykę z Hadesu, a po wyjściu z niego zabrakło mu siły, żeby bez niej żyć.
Alkestis nie zawahała się oddać życia, by przedłużyć życie swego męża Admeta i z podziwu bogów dla jej czynu odzyskała je.
W efekcie obydwu sytuacji Orfeusza i Eurydykę spotkała śmierć, a Alkestis i Admet przeżyli.
Kobieta dla swego mężczyzny zrezygnuje jeśli trzeba z własnych zachcianek, z kariery, z „wyższych” pobudek, edukacji i okazuje się, że w zamian zyskuje uniesienia i przemiany, jakich by sobie nie potrafiła wyobrazić, ale z drugiej strony łaknie gestu mężczyzny „rzucenia się za nią w otchłań Hadesu”.
Pani Aniu pięknie napisane.
Człowiek, który musi istnieć bez swojej ukochanej drugiej połowy nie tylko musi mieć siłę, ale jak bardzo ją docenia gdy jej już nie ma.
Drugi raz może być lepiej lub gorzej, ale już nigdy nie będzie tak samo.
Pomysł zabicia sie po śmierci ukochanej osoby przeraża mnie ze względu na swoją nieodwracalność. Rozumiem – żal, smutek, żałoba, bunt, cierpienie, rozpacz, poczucie pustki, utrata sensu życia – wszystko to o czym mówi współczesna literatura począwszy od poradnika „Pokochaj siebie. Ulecz swoje życie” , na „Smutku” Lewisa skończywszy. Ale śmierć? Pomysł z jednej strony idyllicznie piękny – smutny i wzniosły (jak mogłoby się wydawać). Z drugiej zaś – w śmierci nie ma NIC wzniosłego – jest sama śmierć – proces odchodzenia w bólu – w zależności od tego – jaki jej rodzaj się wybierze: w konwulsjach, z pianą na ustach, upiornym grymasem, fekaliami, smrodem, stężeniem pośmiertnym, sinieniem… Fuj? Śmierć. Stop. Przystanek końcowy, wszyscy wysiadać.
Jasne, że szacunek budzi wielka miłość, która nie wyobraża sobie istnienia bez swojej drugiej połowy. Ale jeszcze większy szacunek budzi siła, która sprawia, że po odejściu tejże połowy otrzepujemy kolana i idziemy dalej. To nie jest bezduszne. To afirmacja życia i tego – że samo w sobie jest przemijaniem.
Bardzo interesujacy oraz intrygujacy wpis glowny. Mamy nadzieje na pojawienie sie wielu komentarzy. Mitologia grecka to jeden z naszych ulubionych tematow.
Glover,
You and Gawrylowa need to improve your logic. What do you mean by “WORSE”?
“Worse” from THE BEST – it is still BETTER then GOOD. Then “worse” from “good” could be BAD but still not THE WORST.
In addition your “the worst” it will be only your believe and imagination of “the worst” but not the true knowledge of what “the worst” means. Do not forget also that what you classified as “the worst” it could be “the best” or “as good as it gets” from the Eternity stand point. I know it is complicated. Never mind.
– Panie Gawryła, jak leci?
– Inni mają gorzej.