27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Właśnie zapytałem pewnego znajomego Chińczyka (obywatela Nowej Zelandii, po studiach w Szkocji, mieszkającego w Malezji, pracującego w Tajlandii, a może niedługo w Polsce), czy zna to chińskie przysłowie. Odpowiedział, że nie, ale gdyby chodził do chińskiej szkoły podstawowej, znałby. Zresztą wcześniej reagował tak samo, kiedy pytałem go o inne powiedzonka, w Polsce dobrze znane jako chińskie.
Kiedy się choruje na coś, nie tylko leczy się to, ale ze zmartwienia dba się w ogóle o zdrowie. Byle tylko choroba była w sam raz: ani błaha, ani groźna. Można tak pożyć długo. W razie braku (rozpoznanej) choroby człowiek ma skłonność do popuszczania sobie i, co gorsza, lekceważenia pierwszych symptomów, gdyby takie się pojawiły. Łatwiej więc o nieszczęście.
W ogóle dobrze jest mieć jakiś (uświadomiony) problem na resztę życia, byle nie za mały, nie za duży. Do takich zaliczyłbym problemy z pochodzeniem, wyglądem, wykształceniem. Żaden z nich ani im podobnych nie złamie człowieka, a wystarczy do tego, żeby pogonić króliczka, którym jest się samemu. Komuś, kto nie musi gonić takiego króliczka, nie ma czego zazdrościć. Uciekając od swych korzeni, można zalecieć tak daleko, że wróci się do nich z drugiej strony. Nad swój wygląd można nadbudować tyle, że zwraca uwagę już tylko on. Wykształcenie można uzupełniać aż do utracenia go jako cechy swoistej.
Nie ma to jak destylujące się od dawna prawdy, jak ta chińska. Jakież jeszcze mielibyśmy, gdyby świadoma ludzkość trwała dłużej.
Wiesław Żyznowski
Chcialabym jeszcze tylko dodac ze ci, ktorym udaje sie zobaczyc bardziej pelnowymiarowy obraz swiata juz nigdy nie beda zafascynowani tylko jego malenkim fragmentem.
A teraz lzejsze, ujete w prostych slowach spostrzezenie: nie wiem czy znacie te gre gdzie pokazuje sie widzowi tylko bardzo maly fragment fotografii w duzym zblizeniu i pyta aby odgadl co to jest. Na podstawie wlasnych skojarzn i znanych mu doswiadczen pytany probuje odgadnac co to jest a potem po otwarciu calego obrazu jest zaszokowany jak mogl byc w takim wielkim bledzie i kojarzyc tak niewlasciwie. Aby jednak kojarzyc kazdy fragment obrazu i zawsze odgadywac trafnie trzeba znac bardzo dokladnie wszystkie jego detale i najmniejsze elementy a nie tylko jeden wycinek.
Kazda z kultur swiata ma cos wspanialego do zaoferowania. Aby jednak moc brac z innych kultur musimy cos eliminowac z wlasnych. Nie mamy bowiem wystarczajaco duzo miejsca aby pozostawic wszystko a ponadto jest wiele cech, ktore staja w bezposredniej sprzecznosci i sie samoiscie wykluczaja. Tak wiec wazne jest aby eliminowac te negatywne a wchlaniac najbardziej pozytywne wartosci. Aby dokonywac trafnych decyzji caly czas nalezy miec przed soba mozliwie jak najobszerniejszy obraz rzeczywistosci a nie tylko odizolowany wycinek. Natomiast musimy rownoczesnie pamietac ze ludzkie widzenie bedzie mialo zawsze element ograniczonosci i fragmentarycznosci, jako ze czlowiek nie jest w stanie ogarniac obiektywnej nieskonczonosci w zadnym wymiarze. Jednak im szersze horyzonty widzenia tym trafniejsza wizja swiata i wiekszy obiektywizm.
Panie Wieslawie, pozostaje mi tylko przyznac calkowita racje. Nalezy pamietac ze kazdy narod ma pozytywne i negatywne cechy. Mozemy je jednak zauwazyc dopiero po wyjsciu na zewnatrz i po stanieciu w obiektywnym punkcie obeserwatora a nie uczestnika. Swiat jest obiektywny ale spojrzenie czlowieka na swiat i rozne kultury jest zawsze subiektywne. Zawsze wtedy kiedy czlowiek siega do wizji obiektywnej nastepuje w nim rozszczepienie. Dopoki jestesmy aktywnymi uczestnikami danej rzeczywistosci (dodatkowo emocjonalnie zaangazowanymi ) nie jest mozliwe zauwazanie wszystkiego ze wzgledu na zbyt bliska perspektywe i brak odniesienia. To tak jak z fotografia: jezeli cos jest na duzym zblizeniu to wowczas zauwazamy tylko fragment rzeczywistosci a nie caly obraz. Jezeli do tego dolaczymy nasze wlasne emocjonalne podejscie i brak checi spojrzenia na wiekszy format obrazu to wowczas mamy swoisty wlasny “swiatoobraz”, ktory odbiega od obiektywnej rzeczywistosci. Pana wczesniejsze analizy i spostrzezenia oraz heideggerowskie uwagi w temacie “swiatoobrazu” sa bardzo trafne.
Pani Doroto,
Przyznaję rację, widzę, że faktycznie różnie bywa z zawartością prawdziwego Chińczyka w Chińczyku, ale czyż nie jest tak w innych przypadkach. A może to i dobrze, w końcu mieszanie się rożnych wpływów tylko sprzyja rozwojowi osobowości.
W uzupelnieniu chinskiej madrosci, ktora sobie niezwykle cenie chcialabym dodac nasza polska:
“Szlachetne zdrowie nikt sie nie dowie jako smakujesz az sie popsujesz”.
Rzeczy zwyczajnych i pospolitych nie dostrzegamy ani nie doceniamy az do chwili ich utraty lub nieoczekiwanej zmiany. Potrzeba umyslu niezwykle bystrego, wrazliwego i spostrzegawczego aby potrafil zuwazac rzeczy najprostsze: te ktore uchodza uwadze innych. Dopiero poznajac inna, gorsza niz ta normalna rzeczywistosc zaczynamy doceniac zwyczajnosc. Wowczas czesto zalujemy ze nie staralismy sie zapobiec wystapieniu danej choroby. Bedac zdrowymi nie mamy pojecia jak wyglada zycie z choroba. Niekiedy faktycznie jedna choroba moze pomoc nam w dbaniu o caly organizm, ale jest rowniez inne przyslowie chinskie ktore mowi „ zapobieganie jest zawsze latwiejsze niz leczenie“. Leczenie ma bowiem miejsce w chwili zaistnienia choroby i juz poniesionego uszczerbku na zdrowiu a zapobieganie jest przed wystapieniem. Rowniez leczac jedna chorobe mozemy przysparzac sobie wielu innych chorob i wywolywac swiadome lub nieswiadome negatywne dzialania uboczne, ktore beda konsekwentnie i stopniowo oslabiac caly organizm. Chinskie przyslowia sa bardzo stare i nalezy je stosowac selektywnie bo czasami odnosza sie bardziej do zaszlych czasow (zwlaszcza te uwzgledniajace medycyne naturalna). Stosujac je dzisiaj musimy zawsze umieszczac w kontekscie wspolczesnosci i laczyc z nowoczesnoscia lub stosowac wraz z akceptacja wszystkich elementow czasow, kiedy te przyslowia powstawaly.
Musze Pana zmartwic Panie Wieslawie. Czlowiek z ktorym Pan rozmawial wogole nie jest Chinczykiem. Moze wyglada jak Chinczyk ale nim nie jest. Nawet gdyby poszedl do szkoly podstawowej chinskiej czy wyuczyl sie wszystkich chinskich przypowiesci to tez nadal by go nie kwalifikowalo na prawdziwego Chinczyka. Najgorsza metoda stosowana w ocenianiu czlowieka jest zwracanie uwagi na wyglad i pozory. Te sa niezwykle mylace. Trzeba duzo czasu spedzic z dana osoba i znac ja od podszewki aby wiedzic cos na czyjs temat i wtedy dopiero mozna dokonywac bardziej wiarygodnych ocen. My mowimy „time & testing” werifikuje wszystko i jest przeciwienstwem pozorow.