27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Zupełnie już zapomniałem o tym zwrocie. Pewnie nie był mi potrzebny od dawna, podobnie jak ludziom (w tym autorom tekstów), z którymi mam do czynienia. Więc ostatnio nie myślałem o tym, czy ciasnota jest nieodłączna interesowi, czy nie. To jasne, że interes może zacieśniać widzenie, myślenie i przede wszystkim działanie, bo taki właśnie on jest. Ale nie o poszczególne interesy tu chodzi. Powtórzmy: ciasnota interesów, a nie interesu. Oj, bywa między ludźmi ciasno i czyżby nie od interesów? Ale czy tylko od interesów pieniężnych? Broń Boże, wtedy byłoby naprawdę nudno, a przecież nie jest. Szczęście, że najwięcej interesów mają nie tzw. ludzie interesu – ci mają ich może ilościowo najmniej – tylko ci, którzy udają, że ich nie mają. Wielointeresowni bezinteresowni. Z takim zawsze ciekawiej, jakoś tak ciasno wokół nich, a nie od razu widać, dlaczego.
Ale od początku, co to jest w zasadzie interes? Czym się różni od zwykłego celu, zadania? Potocznie uważa się, że jak interes, to pieniądze i niskie pobudki, czyli chęć zarabiania ich więcej, niż się potrzebuje. Jest w tym jakiś okruch prawdy, no ale czy ci, którzy w ogóle nie zarabiają, nie mają interesów, a jeśli nie mają, to skąd tyle tej ciasnoty? Czyżby chodziło tylko o ciasnotę konkurencyjną podczas zarabiania? Raczej nie, przecież konkurencja ścieśnia tylko nielicznych nieszczęśników, może nawet nie co setnego z ogółu, na dodatek ścieśnia – a może raczej uciska – pod zaledwie kilkoma względami, zasadniczo pod jednym. Inna sprawa, że trąbienie o tym na okrągło wzmaga wrażenie tego zjawiska. A w życiu, mimo wszystko, czuje się mrowie interesów wokoło.
A gdyby tak interesy większości, których jest mnóstwo, obejmowały ujawnianie interesów mniejszości, których jest mniej? Większość mogłaby zapędzić mniejszość do narożnika zwanego „interesem” i tam ją naznaczyć. Zawsze to jedna łatka więcej, wzmacniająca jednych kosztem osłabienia drugich. W ten sposób wyjaśniłaby się choć trochę ciasnota interesów w przeciwieństwie do ciasnoty interesu oraz to, że większości ludzi to nie interesuje.
Wiesław Żyznowski
dlaczego nie:)
Jeszcze jedna bardzo wazna uwaga wyrazenie „Istota socjalna” nie ma nic wspolnego z socjalizmem lub komunizmem. Zupelnie zapomnialam ze w Polsce moze to byc zle odczytane. W j. angielskim jest takie slowo: „social” ktore nie da sie jednoslownie przetlumaczyc na jezyk polski ze wzgledu brak odpowiednika takiego polskiego slowa, ktore jednoznacznie i dosadnie okreslaloby to wyrazenie. Tak wiec dodam pare slow polskich aby to wyrazenie bylo bardziej zrozumiale „social” oznacza to ze czlowiek jest spoleczny, towarzyski, gromadny w znaczniu zyjacy w grupie i podlegajacy jej wplywom, socjalny, zdeterminowany wplywami otaczajacego go spoleczenstwa, dotyczy to relacji miedzy ludzmi jak tez grupami ludzi.
To tylko ludzie interesow (w znaczeniu prowadzacy interesy i zarabiajacy pieniadze) sa najczesciej tymi prawdziwie bezinteresownymi w wielu dziedzinach zycia bo to ich tylko i wylacznie stac na bezintersownosc. Jest to stwierdzenie nieco paradoksalne ale jakze prawdziwe. Ekonomia I pieniadze wplywaja I determinauja ludzkie dzialania. Prosze zwrocic uwage na analizy dokonane przez Gary Becker’a w dziedzinie teoria ekonomii I jej wplyw na ludzkie zachowania. Najblizsze jednak mojemu mysleniu sa wyniki analiz dokonanych przez Amartya Sen (nagrodzonego pokojowa Nagroda Nobla za swoje prace), ktory stwierdzil iz czlowiek nie jest maszyna stworzana do zarabiania pieniedzy. Pieniadze nie sa celem ale srodkiem do celu. Czlowiek to jest istota socjalna. Celem ludzkiej pracy nie jest zgromadzenie wielkiego konta bankowego, ale raczej zdobycie w wyniku pracy czy prowadzonych interesow: szacunku, zaufania, pomocy innym, czesto pomocy dla tych “bezinteresownych” (w znaczneiu nie prowadzacych zadnych interesow I nie zarabiajacych pieniedzy), pomocy dla slabszych, pomocy dla przyjaciol, rodziny, bliskich, dla szlachetnych celow, uznania, powazania, bezpieczenstwa, dla slawy, dla przyjemnosci.
Ten sam ekonom mysliciel w swoich pracach pomogl rowniez odkryc i wylumaczyc zwiazki jakie zachodza w ekonomii miedzy indywidualnosciami, rynkami, instytucjami. Wszedzie jest tam slad i wplyw dzialania i myslenia ludzkiego. Tak wiec ja wierze w bezintersownosc wielu ludzi interesow.
Szkoda chyba rozlewać źródło w potoki słów, które nie łączą się (jak rzeki w morzu), tylko dzielą. Sedno i tak zostaje tam gdzie było i gdzie jest.
Oczywiście, że człowiek prowadzący interes albo interesy, nie musi być jednotorowy i przeważnie nie jest, oczywiście że komuś interesownemu może zdarzyć się zrobić coś bezinteresownie, oczywiście że człowiek robiący mnóstwo rzeczy bezinteresownie ma swoje interesy do załatwienia, itd
Odnajduję powoli sedno. Podobnie Jak „ludzie jednej książki”, tak ludzie interesu to po prostu ludzie jednego (przewartościowanego przez nich) interesu. I każdy, kto nie jest człowiekiem interesu jest człowiekiem interesów, a zamiast luźniej jest mu ciaśniej. Natomiast „bezinteresowny” znaczyłoby: bez (jednego) interesu, zaś „interesowny” – z jednym.
A może jest tak (odnośnie tekstu Wiesława), że tzw „ludziom nie interesu” przeszkadza w „ludziach interesu” właśnie to, że tamci mają przed oczami głównie ten jeden interes zamiast wielointeresowności, nie wykazując potrzeby innych interesów bądź traktując je zbyt po macoszemu. Mówi się potocznie: ” a ty tylko te pieniądze i pieniądze, nie zatęsknisz, żeby z dziećmi póść do kina, żeby zaprosić żonę na małe co nieco , żeby przytulić/odwiedzić mamę starowinkę, itd”.
Przeszkadza ciasnota jednointeresowności, a szuka się zacieśnienia wielointeresownością żeby mieć pretekst do bycia bliżej drugiego.
Panie Wieslawie, To ludzie sami tworza ciasnote ineteresow, zamiast rozejrzec sie wokol i zobaczyc gdzie jest wiecej miejsca, powietrza, wiecej nowych horyzontow i pomyslec, dlaczego mamy sie tu ciesnic znajdzmy wspolnie wiecej przestrzeni i wiele lepszych rozwiazan. Jezeli chca sie cisnac w jednym miejscu to juz jest ich sprawa. Problem zawsze jest taki ze ludziom jest trudno sie porozumiec wspolnie i wszyscy na tym traca. To tylko Ci ktorzy znajduja szybko rozwiazania i porozumienia, kompromisy zawsze sa w lepszej sytuacji i to sa walasnie oni zawsze wygrywaja a wszyscy inni traca. Najczesciej ciasnota bierze sie z braku wiedzy i obaw przd czyms innym lub nowym oraz z bardzo ubogim poziomem porozumiewania sie pomiedzy ludzmi. Ludzie wola klocic sie, rujnowac niz budowac. To jest tak samo w inetersach jak i w zyciu. Lepiej w kazdej dziedzinie budowac niz niesc destrukcje. Czasami czyjs interes nie koniecznie jest naszym interesem a czasami moze sie okazac ze nasz interes jest bardziej interesem strony drugiej niz naszym wlasnym. Bywa bardzo czesto tez tak ze to tylko nam sie wydaje ze ktos ma jakikolwiek interes a tymczasem tylko dobre intencje.
Dorota