zyznowski.pl - wydawnictwo i księgarnia online

Dostałem ostatnio w prezencie książkę o buddyzmie pod bałamutnym tytułem Klucze do prawdy. Napisał ją Buddhadasa Bhikkhu. Dla zaznajomionych z dziedziną jeszcze słabiej ode mnie nadmienię, że liczba odmian buddyzmu i pozycji je objaśniających jest niezliczona. Książki tylko rzeczonego autora zajmują całe pomieszczenie w Bibliotece Narodowej Tajlandii.
W Kluczach… odkryłem coś ciekawego. Niby słyszałem o tym wcześniej, ale jakoś do mnie nie dotarło. Mianowicie: rzeczy mają między innymi wymiary materialne, duchowe i pustki (braku). Materialne – wiadomo; duchowe – dotyczą zarówno idei rzeczy, jak i sensów, które można tym ideom nadać. A pustka? Każda rzecz zawiera pustkę wszystkiego, czym nie jest. Mnie zaciekawiła pustka jednego, mianowicie zawarta we wszystkich rzeczach poza mną pustka mnie. Na pierwszy rzut oka proste: poza mną nic mnie samego nie zawiera, wszystkie rzeczy są pod tym względem puste. Skupienie się na tej pustce, próba wyobrażenia jej sobie nie jest trudna, podobnie jak nie jest trudne wyobrażenie sobie pustki opróżnionego naczynia czy opuszczonego pomieszczenia. Móc zostawić choć na chwilę mojość, co za ulga. Skupienie się na braku siebie jest wyjątkowe, bo ćwiczy ego w najtrudniejszej dlań rzeczy: w rezygnacji, w odejściu od siebie (najpierw na moment, później może na coraz dłużej). Mam przeczucie, że tak wyćwiczone ego trudniej zranić. A czy zranione ego (ciekawe, czy można powiedzieć: ranne ego?) nie gra pierwszych skrzypiec w wielu problemach? Nie doczytałem, czy na wyższym poziomie nie ćwiczy się dostrzegania pustki siebie w samym sobie. Brzmi może nieco pokrętnie, ale bardzo obiecująco. Możliwe, że tak jest, gdyż jak wiadomo, buddyzm w wersjach przedtelenowelowych nie obiecuje niczego, co na zewnątrz człowieka. I za to wielu go ceni. Podejście do braku siebie w ten sposób jest zresztą bardziej uniwersalne niż odwoływanie się do braku siebie przed i po życiu, jak na przykład u Iwaszkiewicza („Zmartwychwstanie to narodziny”) czy Miłosza („ Wyobrażam sobie, kiedy mnie nie będzie, I nic…”). Właśnie: nic. Tylko poszukać, jak ujmuje tę pustkę poeta, czego innego nie warto raczej czytać.
Wiesław Żyznowski

Koszyk0
Brak produktów w koszyku!
0