27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Dostałem ostatnio w prezencie książkę o buddyzmie pod bałamutnym tytułem Klucze do prawdy. Napisał ją Buddhadasa Bhikkhu. Dla zaznajomionych z dziedziną jeszcze słabiej ode mnie nadmienię, że liczba odmian buddyzmu i pozycji je objaśniających jest niezliczona. Książki tylko rzeczonego autora zajmują całe pomieszczenie w Bibliotece Narodowej Tajlandii.
W Kluczach… odkryłem coś ciekawego. Niby słyszałem o tym wcześniej, ale jakoś do mnie nie dotarło. Mianowicie: rzeczy mają między innymi wymiary materialne, duchowe i pustki (braku). Materialne – wiadomo; duchowe – dotyczą zarówno idei rzeczy, jak i sensów, które można tym ideom nadać. A pustka? Każda rzecz zawiera pustkę wszystkiego, czym nie jest. Mnie zaciekawiła pustka jednego, mianowicie zawarta we wszystkich rzeczach poza mną pustka mnie. Na pierwszy rzut oka proste: poza mną nic mnie samego nie zawiera, wszystkie rzeczy są pod tym względem puste. Skupienie się na tej pustce, próba wyobrażenia jej sobie nie jest trudna, podobnie jak nie jest trudne wyobrażenie sobie pustki opróżnionego naczynia czy opuszczonego pomieszczenia. Móc zostawić choć na chwilę mojość, co za ulga. Skupienie się na braku siebie jest wyjątkowe, bo ćwiczy ego w najtrudniejszej dlań rzeczy: w rezygnacji, w odejściu od siebie (najpierw na moment, później może na coraz dłużej). Mam przeczucie, że tak wyćwiczone ego trudniej zranić. A czy zranione ego (ciekawe, czy można powiedzieć: ranne ego?) nie gra pierwszych skrzypiec w wielu problemach? Nie doczytałem, czy na wyższym poziomie nie ćwiczy się dostrzegania pustki siebie w samym sobie. Brzmi może nieco pokrętnie, ale bardzo obiecująco. Możliwe, że tak jest, gdyż jak wiadomo, buddyzm w wersjach przedtelenowelowych nie obiecuje niczego, co na zewnątrz człowieka. I za to wielu go ceni. Podejście do braku siebie w ten sposób jest zresztą bardziej uniwersalne niż odwoływanie się do braku siebie przed i po życiu, jak na przykład u Iwaszkiewicza („Zmartwychwstanie to narodziny”) czy Miłosza („ Wyobrażam sobie, kiedy mnie nie będzie, I nic…”). Właśnie: nic. Tylko poszukać, jak ujmuje tę pustkę poeta, czego innego nie warto raczej czytać.
Wiesław Żyznowski
„Brak mnie”.
Jest to bardzo ciekawy, intrygujacy i inspirujacy do myslenia temat. Zmuszajacy czytelnika do chwili refleksji nad soba samym.
Faktycznie jezeli czlowiek jest ograniczony do egzystencji w postaci fizycznej i ograniczony tylko i wylacznie do ciala to tak faktycznie jest, ze nic poza nim samym go nie zawiera. Czyli po wyjsciu z pomieszczenia nic tam po nim nie pozostaje.
Jezeli natomiast nasze cialo polaczymy z „Spirit -Soul -The One” (w znaczeniu: dusza, swiatlo, energia, idea, transcendentalna i neskonczona egzystencja, bez konca i poczatku, jeden w jednosci ale rowniez jeden w podzialach) to woczas sytuacja diametralnie sie zmienia.
Dusza, czy duchowosc czlowieka jest calkowitym przeciwienstwem ciala. Wszystkie ograniczenia ciala jej nie dotycza.
Czlowiek duchowo moze bardzo latwo opuscic swoje cialo na chwile lub nawet na dluzej i blyskawicznie (szybciej niz swiatlo) przeniesc sie w inne miejsca czy inna rzeczywistosc. Co wcale nie znaczy ze nie ma go w tym samym momencie w jego ciele. Dusza bowiem moze sie dzielic dowolnie pozostajac jednak ciagle jak jeden ze znakomitych filozofow pieknie okreslal – „The One”. Naturalnie cialo pozostaje dla duszy najwiekszym obciazeniem i ograniczeniem. Dusza zdecydowanie nie opuszcza jednak ciala az do konca jego egzystencji.
Powiem wiecej duchowo czlowiek moze byc rownoczesnie w wielu roznych miejscach ale zawsze pozostaje jako „The One” Jeden- bez wzgledu na najwieksze podzialy.
Nasza dusza przelewa sie na cala nasza materialna jak rowniez niematerialna tworczosc. Wowczas przedmioty (ale tylko te ktore powstaja jako wynik naszego dzialania lub na bazie naszej ideii) beda nas zawierac i przekazywac czastke nas dla innych. Wszelka tworczosc niematerialna (ktora jak sie okazuje jest duzo trwalsza i bardziej mocno oddzialywujaca) bedzie nas zawierac.
Obraz namalowany bedzie nas zawieral i chwile uchwycona na nim. Slowo zapisane bedzie nas zawierac i przekazywac nasza najcenniejsza strone zycia – czyli nasze mysli i interpretowanie swiata. Ludzie nam bliscy beda nas zawierac. Wszystko na czym sie skupiamy i tworzymy bedzie nas zawierac tak dlugo jak dlugo stworzone dzielo bedzie trwac samo w sobie. Jak sie okazuje cialo ludzkie z tego wszystkiego jest najmniej trwale. Juz nawet uchwycone na zdjeciu lub w obrazie przetrwa dluzej. Jest to bardzo smutne ale nic nie jestesmy w stanie narazie na to zaradzic tylko sie pogodzic z ta sila wyzsza.
Tak wiec ludzie, ktorzy tworza (w roznych dziedzinach zycia ludzkiego gdzie idea przeksztalcana jest w rzeczywistosc) pozostawiaja po sobie slad i bada oddzialywac na wielu ludzi.
Sent via BlackBerry® wireless handheld
Sa tacy ludzie, ktorzy mimo ze odchodza fizycznie z naszego swiata ( tak jak cytowany wspanialy poeta ) ale pozostawiaja tak wiele po sobie ze mamy wrazenie ich ciaglej obecnosci, ktora moze wypelniac te pustke niemal po brzegi a ich slowa gdzies gleboko zapisane w duszy ciagle brzmia swiezo w naszych myslach:
Czeslaw Milosz
“Wyobrazam sobie ziemie kiedy mnie nie bedzie
i nic, zadnego ubytku, dalej dziwowisko,
suknie kobiet, mokry jasmin, piesn w dolinie.
Ale ksiazki beda na pólkach, dobrze urodzone,
Z ludzi, choc tez z jasnosci, wysokosci.”
Tak wiec nie jest tak, ze zawsze pozostaje po nas tylko pustka. Jednak zdarza sie, ze jestesmy wsrod wielu ludzi i rzeczy, a my czujemy pustke. Czasami to moga byc nawet tlumy i dalej nic. Pustka.
Chyba każdy prędzęj czy później dotyka tego, problem w tym, żeby móc wywoływać taki stan podług woli. Jest się całym światem, pod warunkiem, że on nie istnieje. Ale nie musi.
Pustka siebie otwiera drzwi do bycia kimś uniwersalnym. Ciężko pozbyć się lgnięcia do samego siebie ale podobno gdy się to uda człowiek uświadamia sobie że w gruncie rzeczy jest całym światem i jest wieczny. To dopiero ciekawe doświadczenie.
Pustka siebie powstała na skutek dobrowolnego opuszczenia siebie wydaje się rzeczywiście ciekawym doświadczeniem. Ale niewątpliwie ciekawszym , choć bardzo bolesnym, jest pustka siebie, gdy jest się na moment w sytuacji jakby ktoś zamordował twoją duszę.
Czy w związku z tym warto na ten wpis odpisać, nie będąc poetą?