27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Spotykam się czasem z poglądem wśród prawników, że teksty zwykłych ustaw bywają niechlujne i nieścisłe, więc mylące i niesprawiedliwe, ale już teksty kodeksów, w tym Kodeksu Karnego, to ho, ho, jako że są destylującą się od wieków esencją dorobku wybitnych umysłów prawniczych. Biorę więc na warsztat część paragrafu 1 z art. 9, bardzo ważnego do określenia zbrodniczości przestępstwa, zawartego w najważniejszej części KK zatytułowanej „Zasady odpowiedzialności karnej” i brzmiącego w całości:
Czyn zabroniony popełniony jest umyślnie, jeżeli sprawca ma zamiar jego popełnienia, to jest chce go popełnić albo przewidując możliwość jego popełnienia, na to się godzi.
Szczegółowo przyjrzę się tu pierwszej części zdania: „Czyn zabroniony popełniony jest umyślnie, jeżeli sprawca ma zamiar jego popełnienia, …”. „Czyn jest popełniony”. Czy użycie tu formy dokonanej czasu teraźniejszego „jest popełniony” wskazuje najtrafniej, że chodzi o czyn popełniony przez kogoś w przeszłości? A może jest tu mowa o czynie popełnianym (właśnie) teraz? Gdyby chodziło o przeszłość, trafniejsze byłoby użycie czasu przeszłego: „Czyn zabroniony został popełniony/popełniono umyślnie”, ale takiemu podejściu przeczyłby następny człon zdania wyraźnie mówiący o czasie teraźniejszym: „jeżeli sprawca ma zamiar”. Ale jeśli chodzi o teraźniejszość, poprawniej byłoby użyć formy niedokonanej czasu teraźniejszego „popełniany” zamiast dokonanej „popełniony”: „Czyn zabroniony popełniany jest umyślnie”. Sądzę, że autor tych słów miał na myśli czyn, który co prawda miał miejsce w przeszłości, ale jego skutki, co najmniej prawne, trwają nadal. Czy jednak w tym wypadku nie brzmiałoby ściślej: „Czyn zabroniony, który popełniono, jest umyślny”?
Co więcej, czy można w uprawniony sposób stwierdzić o czynie, że „jest umyślny”? Już od Arystotelesa dowiadujemy się, że orzekać ściśle o czymkolwiek można pod określonym względem, a orzekanie „w ogóle” jest zarezerwowane dla stwierdzeń ontologicznych, literackich, poetyckich, dotyczących bytu w sensie rzeczywistości jako takiej. W paragrafie, który z zasady jest wypowiedzią normatywną, mowa o czynie traktowanym przez normę w określony sposób – w tym wypadku – jako umyślny. Czy zatem jest uprawnione podszywanie się zwrotu „jest umyślny” pod określanie rzeczy pod względem normatywnym? Może fraza powinna brzmieć: „jest uznany za umyślny”. Czy jeśli jeden i ten sam czyn jeden sąd uzna za umyślny, a drugi za nieumyślny, to jaki on jest, jeśli nie uznany jako taki czy inny? On sam w sobie jest taki, jaki jest, niezależnie od orzeczeń sądów. Prawnicze orzeczenia mogą go uznawać za taki czy siaki z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości, nic ponad to.
Z omawianej tu części zdania wynika, że o umyślności czynu zabronionego stanowi zamiar popełnienia go. Stwierdzenie zamiaru warunkuje więc orzeczenie u umyślności. Czy jest możliwe wiarygodne i miarodajne stwierdzenie zamiaru bez potwierdzenia samego zainteresowanego, a więc bez jego przyznania się? Zamiar to akt woli – na co zresztą wskazuje dalsza, nieomawiana tu przeze mnie część zdania („chce go popełnić”). Zamiar to stan umysłu, duszy, ducha, stan mentalny, nie fizyczny czy materialny. Nie ma prawd materialnych o stanach mentalnych. Stany mentalne kogoś mają to do siebie, że są niedostępne bezpośrednio innym, którzy mogą tylko przypuszczać o nich na podstawie ich znamion. Można zatem w sposób pewny stwierdzić najwyżej o własnym przypuszczeniu czyjegoś zamiaru lub o istnieniu zewnętrznych znamion zamiaru, nie o samym zamiarze. Czy zamiast „ma zamiar” nie powinno być napisane w paragrafie: „wskazuje na zamiar”, „wykazuje się znamionami zamiaru”, „można przypuszczać, że ma zamiar”?
Wcześniej wspominam, że zdanie cytowane mówi o równoczasowości popełnienia czynu i jego zamiaru: „Czyn jest popełniony, jeśli sprawca ma zamiar”. Pomijając nieścisłość językową – o której mówię wyżej – wynikającą z niedozwolonego pomieszania czasów przeszłego i teraźniejszego, zachodzi pytanie, co z przypadkami nierównoczesności czynu i zamiaru, która przecież może się zdarzać? Ktoś miał zamiar przed popełnieniem czynu, ale już w czasie popełnienia go nie miał. Czyż nie zdarza się nam pożałować i zmienić zdanie natychmiast po rozpoczęciu czegoś? Chyba właśnie o takiej sytuacji mówi uprawniona empirycznie fraza „od razu czegoś pożałować”. Z pewnością intencją autora paragrafu jest, by taki przypadek zasługiwał na karę, choć przepis tego wyraźnie nie mówi. Czy nie powinno więc być napisane: „Jeśli sprawca miał lub ma zamiar”?
Jeśli poprawnie odczytuję intencję autora omawianej tu frazy, ściślej mogłaby ona brzmieć:
Czyn zabroniony, który popełniono, uznaje się za umyślny, jeśli sprawca wykazywał lub wykazuje znamiona zamiaru jego popełnienia … .
Różnica między obowiązującym zapisem a sugerowanym przeze mnie jest zasadnicza i daleko wykracza poza kwestie stylu językowego. Przez oryginał przebija pretensja prawników do prawdy w ogóle, natomiast moja sugestia jest o wiele skromniejsza, ponieważ odnosi się do prawdy prawniczej jako jedynej tylko w swojej (to jest prawniczej) sferze. Nie powinno się lekceważyć Ewangelii, która mówi, że kto pozna prawdę, tego ona wyswobodzi.
Jeśli stwierdzę zainteresowanie moim wymądrzaniem się na temat niebezpiecznej nieścisłości zapisów KK, rozbiorę drugą część paragrafu – nie do naga.
Wiesław Żyznowski
27 stycznia 2016
Odziomek jest nie tylko najgęstszy, czyli najtwardszy i najżywotniejszy, ale jest jako żyjący najdłużej także fałszywy, pokręcony, bywa niejednorodny. Najlepsze drewno jest z kloca zaczynającego się nieco nad odziomkiem.
Xara wszystko rozumie, ale czasem nie chce czegoś rozumieć.
WŻ: Bogusław, jestem Ci wdzięczny za ten komentarz, choćby z tego względu, że w bardziej zaawansowany niż zazwyczaj sposób pokazaliśmy sobie wzajemnie to, jak różnimy się w percepcji jednej i tej samej połówki zdania. Wygodniej mi było odnosić się bezpośrednio w tekście.
BK: W istocie masz rację i znani Ci prawnicy też mają rację, jeśli twierdzą, że teksty ustaw ( także innych aktów normatywnych) bywają „niechlujne”. I ja uważam, jako utalentowany przecież prawnik, że się często tak zdarza w naszej ojczyźnie, iż są w treści niechlujnie ( niestaranie opracowane ) napisane prawa. Prawo stanowione ( pisane) to nie dzieło „prawników”, ale głównie dzieło posłów ( przedstawicieli ludu )różnych kompetencji jak codziennie można się przekonać słuchając ich mądrości wespół z mądrościami „przesłuchujących” ich dziennikarzy na okoliczność, nie tylko prawniczych zagadnień.
WŻ: Analizując pół zdania z KK starałem się wykazać nie tylko niechlujność tekstu, ale i jego fałszywość. Ale gdyby nawet był tylko niechlujny, oznacza to dla mnie jego pełną dyskwalifikację, bo nie ma czegoś takiego, jak wypowiedź niechlujna, ale zrozumiała, poprawna, prawdziwa.
BK: Co prawda istnieje Rządowe Centrum Legislacji i stosowne rozporządzenie co do zasad tworzenia prawa, ale jak to bywa czasami ktoś ważny ( lobby) się uprze i powstaje tzw. bubel prawny, niekoniecznie dobry dla naszego kraju i obywateli ( vide: załącznik do rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dn. 20 czerwca 2002 r.w sprawie „Zasad techniki prawodawczej” (Dz. U. Nr 100, poz. 908).
WŻ: Nie znam procedury powstawania tekstów regulacji, ale zakładam się o szampana, że w przypadku KK za ostateczne brzmienie i szlif odpowiadali prawnicy, a nie politycy.
BK: Dobra analiza tekstu prawnego ( ustawy) wymaga na ogół uwzględniania całości tekstu, a nie jego fragmentu, gdyż treść zawarta np. w przepisie art. 9 k.k. budzić może problemy interpretacyjne, a nawet językowe jak w tym przypadku, ale jego treść ma ścisły związek z innymi przepisami k.k., których analiza powinna te wątpliwości eliminować, szczególnie gdy za analizę kodeksu biorą się filozofowie. Na pewno takich wątpliwości nie wypada mieć znawcom prawa, nazywanych w różnych miejscach profesjonalistami.
WŻ: Mój cel był skromny i nie wymagał rozumienia ani nawet czytania innych fragmentów, polegał bowiem na: próbie wykazania niepoprawności językowej i logicznej dowolnie wybranego fragmentu KK. Podpieranie ułomności językowej jednego fragmentu potrzebą znajomości innych fragmentów jest niesłuszne, ponieważ wymóg poprawności językowej i logicznej dotyczy każdej samodzielnej jednostki językowej, w tym wypadku każdego zdania. Zdanie niepoprawne, więc niezrozumiałe i nieprawdziwe, nie może być ani prawdziwą przesłanką, ani prawdziwym wnioskiem dla dowolnie wybranego innego zdania.
BK: Aby uporządkować poruszane przez Ciebie zagadnienia na gruncie prawniczym, wypada przypomnieć, że przepis art. 1 k.k., podaje jaki czyn ( czyn zabroniony) popełniany jest przestępstwem oraz wiąże ten czyn z kluczową dla prawa karnego kwestią odpowiedzialności, czyli winą. Następnie przepis art. 6 k.k. wskazuje potrzebę podania czasu i miejsca czynu popełnionego. Z kolei w przepisie art. 7 k.k., podzielono przestępstwa na zbrodnię i występki, by następnie dopiero zająć się dogłębnie nie tym, czy czyn zabroniony jest popełniony czy też jak sugerujesz „ który popełniono” , a aspektem winy ( umyślna i nieumyślna) dzieląc przestępstwa wg. kryterium rodzaju winy, na zbrodnie i występki, co zostało unormowane w przepisie art. 8 k.k. Mając ogarnięte uprzednio wymienione przepisy, łatwiej jest moim zdaniem dopiero poświęcić się na rozbieranie przepisu art. 9 k.k., czego się podjąłeś i jak sądzę ( skoro to zapowiedziałeś) dalej czynić już będziesz do przepisu art. 363 k.k. zanim spoczniesz w tym zakresie.
Podoba mi się i jak widać wzbudziło moje szczere zainteresowanie, wzięcie przez Ciebie na „ warsztat” złożonego zagadnienia, jakim jest materialne prawo karne. Wiemy, że prawo karne materialne to gałąź prawa najbardziej związana z powstawaniem i skutecznością prawa. Nie wiem, co Cię skłoniło, aby analizę kodeksu karnego rozpocząć od roztrząsania jakości treści przepisu art. 9 § 1 kodeksu karnego ( k.k.), ale jaka by to nie była przyczyna, odnoszę wrażenie, że bardziej Ci chodzi nie o to, czy poprawnie określono w kodeksie „czas” popełnianego czynu karalnego, ale o to jak należy ujmować kwestię winy i odpowiedzialności. Taki nasuwa mi się wniosek, ponieważ dominująca cześć Twojej analizy cytowanego przepisu kodeksu karnego, dotyczy kwestii zamiaru, a tym, samym winy umyślnej ( dolose-od od dolus ) sprawcy popełnianego czynu zabronionego.
Kodeks karny zasadniczo nie definiuje winy. Pozostawia to teorii prawa karnego, a ta się zmieniała na przestrzeni wieków, tak jak samo rozumienie źródeł prawa jako określonych norm (Sokrates, Platon, Arystoteles, Św. Augustyn, Św. Tomasz, J.J. Russo, I. Kant, J.Binder, F.C.von Savigny, J.Astin, H.Hart, R.Dworkin, J.Wild, J.Jelinek, L.Petrażycki, R.Jhering i inni).
Wina i jej rozmiar ( stopień) stanowi niezbędny czynnik istnienia bądź nieistnienia przestępstwa ( czynu zabronionego) od strony podmiotowej. BEZ WINY bowiem NIE MA PRZESTĘPSTWA. Ustawodawca ( parlament/autor ) w k.k. przestępstwa podzielił na:
– tzw. przestępstwa materialne ( dokonane, gdy sprawca osiągnie zamierzony skutek, dopóki skutku nie osiągnie, zachodzić może tylko usiłowanie-klasycznym przykładem jest tu zabójstwo),
– tzw. przestępstwa formalne ( samo działanie sprawcy, niezależnie od skutku jest przestępstwem – klasycznym przykładem jest tu płatna protekcja).
W kontekście tego poddziału „autor” w analizowanym przepisu art. 9 § 1 k.k. moim zdaniem, nie miał na myśli wskazania czy czynu dokonano w przeszłości czy trwa nadal albo jak wskazujesz, „który co prawda miał miejsce w przeszłości, ale jego skutki, co najmniej prawne, trwają nadal” , gdyż omawiany artykuł jak podałem, skupia się na rozwinięciu kwestii odpowiedzialności, czyli winy i podaje, że czyn może być popełniony z winy umyślnej w postaci zamiaru bezpośredniego –dolus directus ( część rozbierana dotychczas przez Ciebie) i zamiaru ewentualnego -dolus eventualis ( część planowana do rozebrania przez Ciebie nie do naga ) oraz z winy nieumyślnej podanej w przepisie art. 9§ 2 k.k. ( culpa) jako lekkomyślność i niedbalstwo ( część do dalszego rozebrania mam nadzieję przez Ciebie w związku z rozebraniem treści § 1).
Prawo należy do dziedziny zagadnień poznawczo-krytycznych i może być poznane tylko metodą obiektywno-logiczną. Zatem przy orzekaniu, czyli wymierzaniu sprawiedliwości i stosowaniu prawa, szczególnie na płaszczyźnie prawa karnego, rolą Sądu ( sędzia też człowiek) jest po pierwsze rozpoznanie przestępnego czynu sprawcy odpowiednia metodą, po drugie przypisanie sprawcy rodzaju winy albo nie odnalezieniu w postępowaniu sprawcy znamion czyny zabronionego albo winy, a co za tym idzie, uniewinnienie sprawcy. Czyli z punktu widzenia orzekania ( stosowania prawa materialnego), kluczowe jest ustalenie czynu zabronionego ( przestępstwa), a nie samego czynu jako takiego. Z uwagi na sankcję grożącą podmiotowi ( człowiekowi) za popełnienie czynu zabronionego oraz roli prawa karnego w każdym społeczeństwie, nie można twierdzić, że z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości dany czyn można uznawać „ za taki czy siaki”. Tak można oceniać czyn sprawcy, który nie zawiera tzw. ustawowych znamion przestępstwa, czyli jest obojętny dla materialnego prawa karnego, a więc nie jest przestępstwem ( nullum crimen, nulla poena sine lege poenali anteriori), choć ten sam czyn może być moralnie naganny ( prawo a moralność).
L. Petrażycki twórca psychologicznej teorii prawa, prawo określił jak zjawisko psychiczne, czyli nie istniejące ani na papierze, ani w świecie zewnętrznym, lecz jako realne przeżycie ludzkiej psychiki. Jeśli skorzystamy z tej „szkoły”, (ona jest mi bliska ), Twoje obawy o „niedostępności” czyjegoś zamiaru i bazowanie przy ocenie winy ( zamiar) sprawcy na „ przypuszczeniu” jak proponujesz albo jeszcze gorzej na „ przyznaniu” się sprawcy, mogą być oceniane jako dość subiektywny stan mentalny. Przeżycia psychiczne określane jako zamiar bezpośredni albo ewentualny najłatwiej zrozumieć na przykładach przestępstw znamiennych skutkiem ( inaczej skutkowych lub materialnych), którymi są np. przestępstwa przeciw życiu i zdrowiu ( vide: rozdz. XIX k.k.). Co do oceny równoczesności czynu i zamiaru, co raczej jest regułą bądź nierównoczesności co jest wyjątkiem, ustawodawca ( autor) nakazał stosującym prawo ( wydającym orzeczenia) przeprowadzać tę ocenę szczególnie wnikliwie i ostrożnie biorąc za podstawę odtworzenie przeżyć psychicznych sprawcy. Treść tych przeżyć należy ustalić na podstawie wszystkich okoliczności danego przypadku, ze szczególnym uwzględnieniem pobudek i zachowania się sprawcy. Ocena tak ustalonych okoliczności musi uwzględniać właściwości osobiste sprawcy, zwłaszcza jego charakter i stopień rozwoju umysłowego. Takie podejście dla stosujących ( Sąd ) prawo ustawodawca ( autor) nakazał w przepisach formalnego ( procesowego) prawa karnego tj. kodeksie postępowania karnego ( k.p.k.) w art. 2 k.p.k.; art. 5 k.p.k ; art. 7 k.p.k. Czy te unormowania i zalecenia są dostatecznie stosowane, widać patrząc na aktualną ocenę jakości polskiego wymiaru sprawiedliwości przez nas Polaków i nie tylko.
WŻ: Kwestii poruszonych przez Ciebie w sześciu powyższych akapitach jest tyle i są tak interesujące, że dla skomentowania ich musiałbym napisać małą broszurkę. Ograniczę się tylko do powtórzenia, że razi mnie dowolność w przechodzeniu prawników między kategoriami prawniczymi a nieprawniczymi bez wskazywania na to. Pociąga to wiele konsekwencji i w ostateczności stanowi o niesprawiedliwości wymiaru sprawiedliwości. Spisane prawo to zbiór zdań spisanych i ogłoszonych ku sprawiedliwości prawniczej. Niechlujność – to jest fałszywość – któregokolwiek z nich stanowi o niesprawiedliwości prawniczej.
BK: Nie jest moim celem wykazywanie tutaj komukolwiek, że treść obowiązującego kodeksu karnego w Polsce jest dobra, ale oceniam ją jako dość przyzwoitą na tle innych aktów prawnych obowiązujących obecnie w Polsce.
Czy przez to, że teksty ustaw bywają „ niechlujne” (często się mówi: pisane na kolanie) są niesprawiedliwe dla nas?, Co by to nie oznaczało – nie sądzę, ponieważ sprawiedliwe powinno być tylko orzeczenie organu/instytucji ( Sędziego, urzędnika), który ma treść tego tekstu ( aktu) stosować wobec podmiotu albo tenże podmiot ma mieć zagwarantowane w tzw. demokratycznym państwie prawnym ( art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej ) skorzystanie z określonego uprawnienia wynikające z tegoż aktu, nawet niestarannie i naprędce napisanego.
Moim zdaniem zasadniczym źródłem niesprawiedliwych orzeczeń ( aktów władzy sądowniczej,administracyjnej), nie jest „ niechlujne” prawo, lecz niechlujne stosowanie prawa przez osoby je stosujące, zaś niechlujne prawo tylko im ułatwia usprawiedliwianie takiego stanu rzeczy.
Przypomnę, że prawo to sztuka czynienie tego co dobre i słuszne (Ius est ars boni et aequ).
WŻ: Wiesz, że zawsze szanowałem Cię za to, że mimo wysokich kwalifikacji i dość długiego doświadczenia prawniczego nie przepoczwarzyłeś się w prawnika cynicznego. Zaapeluję do sympatycznej posłanki z naszego okręgu wyborczego o wprowadzenie urzędowych dystynkcji dla prawników nie-cyników. Dla odebrania ich zapewne zmieścilibyście się, wszyscy z Polski, w najmniejszej salce sejmowej.
W istocie masz rację i znani Ci prawnicy też mają rację, jeśli twierdzą, że teksty ustaw ( także innych aktów normatywnych) bywają „niechlujne”. I ja uważam, jako utalentowany przecież prawnik, że się często tak zdarza w naszej ojczyźnie, iż są w treści niechlujnie ( niestaranie opracowane ) napisane prawa. Prawo stanowione ( pisane) to nie dzieło „prawników”, ale głównie dzieło posłów ( przedstawicieli ludu )różnych kompetencji jak codziennie można się przekonać słuchając ich mądrości wespół z mądrościami „przesłuchujących” ich dziennikarzy na okoliczność, nie tylko prawniczych zagadnień.
Co prawda istnieje Rządowe Centrum Legislacji i stosowne rozporządzenie co do zasad tworzenia prawa, ale jak to bywa czasami ktoś ważny ( lobby) się uprze i powstaje tzw. bubel prawny, niekoniecznie dobry dla naszego kraju i obywateli ( vide: załącznik do rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z dn. 20 czerwca 2002 r.w sprawie „Zasad techniki prawodawczej” (Dz. U. Nr 100, poz. 908).
Dobra analiza tekstu prawnego ( ustawy) wymaga na ogół uwzględniania całości tekstu, a nie jego fragmentu, gdyż treść zawarta np. w przepisie art. 9 k.k. budzić może problemy interpretacyjne, a nawet językowe jak w tym przypadku, ale jego treść ma ścisły związek z innymi przepisami k.k., których analiza powinna te wątpliwości eliminować, szczególnie gdy za analizę kodeksu biorą się filozofowie. Na pewno takich wątpliwości nie wypada mieć znawcom prawa, nazywanych w różnych miejscach profesjonalistami.
Aby uporządkować poruszane przez Ciebie zagadnienia na gruncie prawniczym, wypada przypomnieć, że przepis art. 1 k.k., podaje jaki czyn ( czyn zabroniony) popełniany jest przestępstwem oraz wiąże ten czyn z kluczową dla prawa karnego kwestią odpowiedzialności, czyli winą. Następnie przepis art. 6 k.k. wskazuje potrzebę podania czasu i miejsca czynu popełnionego. Z kolei w przepisie art. 7 k.k., podzielono przestępstwa na zbrodnię i występki, by następnie dopiero zająć się dogłębnie nie tym, czy czyn zabroniony jest popełniony czy też jak sugerujesz „ który popełniono” , a aspektem winy ( umyślna i nieumyślna) dzieląc przestępstwa wg. kryterium rodzaju winy, na zbrodnie i występki, co zostało unormowane w przepisie art. 8 k.k. Mając ogarnięte uprzednio wymienione przepisy, łatwiej jest moim zdaniem dopiero poświęcić się na rozbieranie przepisu art. 9 k.k., czego się podjąłeś i jak sądzę ( skoro to zapowiedziałeś) dalej czynić już będziesz do przepisu art. 363 k.k. zanim spoczniesz w tym zakresie.
Podoba mi się i jak widać wzbudziło moje szczere zainteresowanie, wzięcie przez Ciebie na „ warsztat” złożonego zagadnienia, jakim jest materialne prawo karne. Wiemy, że prawo karne materialne to gałąź prawa najbardziej związana z powstawaniem i skutecznością prawa. Nie wiem, co Cię skłoniło, aby analizę kodeksu karnego rozpocząć od roztrząsania jakości treści przepisu art. 9 § 1 kodeksu karnego ( k.k.), ale jaka by to nie była przyczyna, odnoszę wrażenie, że bardziej Ci chodzi nie o to, czy poprawnie określono w kodeksie „czas” popełnianego czynu karalnego, ale o to jak należy ujmować kwestię winy i odpowiedzialności. Taki nasuwa mi się wniosek, ponieważ dominująca cześć Twojej analizy cytowanego przepisu kodeksu karnego, dotyczy kwestii zamiaru, a tym, samym winy umyślnej ( dolose-od od dolus ) sprawcy popełnianego czynu zabronionego.
Kodeks karny zasadniczo nie definiuje winy. Pozostawia to teorii prawa karnego, a ta się zmieniała na przestrzeni wieków, tak jak samo rozumienie źródeł prawa jako określonych norm (Sokrates, Platon, Arystoteles, Św. Augustyn, Św. Tomasz, J.J. Russo, I. Kant, J.Binder, F.C.von Savigny, J.Astin, H.Hart, R.Dworkin, J.Wild, J.Jelinek, L.Petrażycki, R.Jhering i inni).
Wina i jej rozmiar ( stopień) stanowi niezbędny czynnik istnienia bądź nieistnienia przestępstwa ( czynu zabronionego) od strony podmiotowej. BEZ WINY bowiem NIE MA PRZESTĘPSTWA. Ustawodawca ( parlament/autor ) w k.k. przestępstwa podzielił na:
– tzw. przestępstwa materialne ( dokonane, gdy sprawca osiągnie zamierzony skutek, dopóki skutku nie osiągnie, zachodzić może tylko usiłowanie-klasycznym przykładem jest tu zabójstwo),
– tzw. przestępstwa formalne ( samo działanie sprawcy, niezależnie od skutku jest przestępstwem – klasycznym przykładem jest tu płatna protekcja).
W kontekście tego poddziału „autor” w analizowanym przepisu art. 9 § 1 k.k. moim zdaniem, nie miał na myśli wskazania czy czynu dokonano w przeszłości czy trwa nadal albo jak wskazujesz, „który co prawda miał miejsce w przeszłości, ale jego skutki, co najmniej prawne, trwają nadal” , gdyż omawiany artykuł jak podałem, skupia się na rozwinięciu kwestii odpowiedzialności, czyli winy i podaje, że czyn może być popełniony z winy umyślnej w postaci zamiaru bezpośredniego –dolus directus ( część rozbierana dotychczas przez Ciebie) i zamiaru ewentualnego -dolus eventualis ( część planowana do rozebrania przez Ciebie nie do naga ) oraz z winy nieumyślnej podanej w przepisie art. 9§ 2 k.k. ( culpa) jako lekkomyślność i niedbalstwo ( część do dalszego rozebrania mam nadzieję przez Ciebie w związku z rozebraniem treści § 1).
Prawo należy do dziedziny zagadnień poznawczo-krytycznych i może być poznane tylko metodą obiektywno-logiczną. Zatem przy orzekaniu, czyli wymierzaniu sprawiedliwości i stosowaniu prawa, szczególnie na płaszczyźnie prawa karnego, rolą Sądu ( sędzia też człowiek) jest po pierwsze rozpoznanie przestępnego czynu sprawcy odpowiednia metodą, po drugie przypisanie sprawcy rodzaju winy albo nie odnalezieniu w postępowaniu sprawcy znamion czyny zabronionego albo winy, a co za tym idzie, uniewinnienie sprawcy. Czyli z punktu widzenia orzekania ( stosowania prawa materialnego), kluczowe jest ustalenie czynu zabronionego ( przestępstwa), a nie samego czynu jako takiego. Z uwagi na sankcję grożącą podmiotowi ( człowiekowi) za popełnienie czynu zabronionego oraz roli prawa karnego w każdym społeczeństwie, nie można twierdzić, że z punktu widzenia wymiaru sprawiedliwości dany czyn można uznawać „ za taki czy siaki”. Tak można oceniać czyn sprawcy, który nie zawiera tzw. ustawowych znamion przestępstwa, czyli jest obojętny dla materialnego prawa karnego, a więc nie jest przestępstwem ( nullum crimen, nulla poena sine lege poenali anteriori), choć ten sam czyn może być moralnie naganny ( prawo a moralność).
L. Petrażycki twórca psychologicznej teorii prawa, prawo określił jak zjawisko psychiczne, czyli nie istniejące ani na papierze, ani w świecie zewnętrznym, lecz jako realne przeżycie ludzkiej psychiki. Jeśli skorzystamy z tej „szkoły”, (ona jest mi bliska ), Twoje obawy o „niedostępności” czyjegoś zamiaru i bazowanie przy ocenie winy ( zamiar) sprawcy na „ przypuszczeniu” jak proponujesz albo jeszcze gorzej na „ przyznaniu” się sprawcy, mogą być oceniane jako dość subiektywny stan mentalny. Przeżycia psychiczne określane jako zamiar bezpośredni albo ewentualny najłatwiej zrozumieć na przykładach przestępstw znamiennych skutkiem ( inaczej skutkowych lub materialnych), którymi są np. przestępstwa przeciw życiu i zdrowiu ( vide: rozdz. XIX k.k.). Co do oceny równoczesności czynu i zamiaru, co raczej jest regułą bądź nierównoczesności co jest wyjątkiem, ustawodawca ( autor) nakazał stosującym prawo ( wydającym orzeczenia) przeprowadzać tę ocenę szczególnie wnikliwie i ostrożnie biorąc za podstawę odtworzenie przeżyć psychicznych sprawcy. Treść tych przeżyć należy ustalić na podstawie wszystkich okoliczności danego przypadku, ze szczególnym uwzględnieniem pobudek i zachowania się sprawcy. Ocena tak ustalonych okoliczności musi uwzględniać właściwości osobiste sprawcy, zwłaszcza jego charakter i stopień rozwoju umysłowego. Takie podejście dla stosujących ( Sąd ) prawo ustawodawca ( autor) nakazał w przepisach formalnego ( procesowego) prawa karnego tj. kodeksie postępowania karnego ( k.p.k.) w art. 2 k.p.k.; art. 5 k.p.k ; art. 7 k.p.k. Czy te unormowania i zalecenia są dostatecznie stosowane, widać patrząc na aktualną ocenę jakości polskiego wymiaru sprawiedliwości przez nas Polaków i nie tylko.
Nie jest moim celem wykazywanie tutaj komukolwiek, że treść obowiązującego kodeksu karnego w Polsce jest dobra, ale oceniam ją jako dość przyzwoitą na tle innych aktów prawnych obowiązujących obecnie w Polsce.
Czy przez to, że teksty ustaw bywają „ niechlujne” (często się mówi: pisane na kolanie) są niesprawiedliwe dla nas?, Co by to nie oznaczało – nie sądzę, ponieważ sprawiedliwe powinno być tylko orzeczenie organu/instytucji ( Sędziego, urzędnika), który ma treść tego tekstu ( aktu) stosować wobec podmiotu albo tenże podmiot ma mieć zagwarantowane w tzw. demokratycznym państwie prawnym ( art. 2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej ) skorzystanie z określonego uprawnienia wynikające z tegoż aktu, nawet niestarannie i naprędce napisanego.
Moim zdaniem zasadniczym źródłem niesprawiedliwych orzeczeń ( aktów władzy sądowniczej,administracyjnej), nie jest „ niechlujne” prawo, lecz niechlujne stosowanie prawa przez osoby je stosujące, zaś niechlujne prawo tylko im ułatwia usprawiedliwianie takiego stanu rzeczy.
Przypomnę, że prawo to sztuka czynienie tego co dobre i słuszne (Ius est ars boni et aequ).
14.02.2016 r. Bogusław Kiszka
Drzewo ma najgęstsze słoje, jest najtwardsze i najtrwalsze od odziomka. Najdalsze od niego liście i igły są najmiększe i najmniej trwałe. Co było pierwsze, będzie najdłużej, co było ostatnie, będzie najkrócej.
Czyn zabroniony popełniony jest umyślnie, jeżeli sprawca ma zamiar jego popełnienia …
Jeśli ta część zdania ma dotyczyć czasu przyszłego, ściślej brzmiałaby:
Czyn zabroniony, zostanie uznany za popełniony umyślnie, jeśli sprawca wykazywał lub wykazuje znamiona zamiaru jego popełnienia …