27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Elastyczność Odyseusza zdaje się nieco tania i tandetna tylko raz, może dwa razy. O zdarzeniu, w którym można to zauważyć, dowiadujemy się od samego Odysa, opowiadającego o nim w pierwszej osobie Feakom. Tym, którzy zawieźli go w końcu do domu. Odys, jak opowiada, odwiedził krainę umarłych mar ludzkich po to, aby od mary nieomylnego wieszcza Tejrezjasza poznać swoją przyszłość. Przy okazji spotyka wiele cieni ludzi, spośród których jednych znał, a innych nie – wtedy, kiedy żyli. Rozmawia z duszą swej matki Antiklei, której „życie słodkie jak miód” zabrała tęsknota za czułością syna. Rozmawia także z widmem Achillesa, który podobnie jak gardził śmiercią za życia, tak, będąc już „w śmierci”, nie daje się pocieszyć tym, że dzięki wcześniejszemu męstwu pozostaje królem pośród umarłych.
– Od ciebie zaś, Achillesie, nie było ani nie będzie szczęśliwszego człowieka. Za życia na równi z bogami czciliśmy ciebie, my, Achajowie, a tu dziś potężnie władasz umarłym. Nawet w śmierci, Achillesie, nie masz powodu do smutku.
– Nie zachwalaj mi śmierci prześwietny Odyssie! Wolałbym za parobka służyć na cudzej roli, u biednego chłopa, który ledwo się może utrzymać, niż tu panować nad wszystkimi, co znikli ze świata.
Rozmowy z widziadłami Tejrezjasza, matki i Achillesa wyraźnie Odysa poruszyły. Jednak chciałby jeszcze polepszyć relację z Ajasem Telamońskim, którego śmierć spowodował. Kiedy ten żył, uchodził za drugiego, po Achillesie, wojownika Achajów i wedle tego porządku to jemu się należała zbroja po zmarłym synu Peleusa. Ale przemyślny Odyseusz przekonał Achajów, żeby to właśnie jemu ją przekazano. Na wieść o tym Ajas oszalał, po czym ze wstydu popełnił samobójstwo. Teraz w Hadesie Odys próbuje naprawić stosunki ze zmarłym Ajasem.
– Ajasie, synu szlachetnego Telamona, czy i po śmierci nie możesz się pozbyć gniewu o tę nieszczęsną zbroję? Na zło Argiwom wystawili ją bogowie. Jakaż im wieża z tobą razem runęła! Opłakiwaliśmy ciebie nieustannie tak samo jak głowę Pelidy Achillesa. Ale nikt tu nie jest winny, tylko Dzeus; on ci kres naznaczył, on, który tak okrutnie nienawidził wojów danajskich. Hejże, władco, posłuchaj moich słów i uśmierz gniew w twoim wzniosłym sercu.
Gdyby pochlebstwo Odysa przekonało Ajasa, to co mogłoby się wydarzyć? Gdyby Homer, na te fikcyjne słowa Odysa, wymyślił inną fikcyjną reakcję Ajasa od tej, którą wymyślił, być może losy świata potoczyłyby się inaczej. Ale Homer poprowadził tę scenę po swojemu. Dumna dusza Ajasa oddala się w milczeniu.
Tak mówiłem, a on mi nic nie odpowiedział i razem z innymi duszami odszedł do Erebu umarłych. Tam, mimo swego gniewu, może by chciał albo sam przemówić, albo żebym ja się odezwał, lecz mnie już serce w lubej piersi ciągnęło do innych dusz.
Odyseusz stracił animusz tylko w obliczu, że tak powiem, żywej śmierci. Wspominany przeze mnie w poprzednich wpisach Stanford traktuje tę scenę jako „ostatni gest Homera dla stylu starszego i heroicznego przeciwstawionego nowszemu i łatwiejszemu”. Ale ostatni gest Homera dla starego, dumnego i trudnego stylu okazał się pierwszym, utrwalonym w literaturze, zaproszeniem dla mitu, w który ów styl obrósł w dziejach Zachodu. Aleksander Wielki, który zmienił świat, podobno sypiał z Iliadą pod poduszką. Pewnie Odyseję też trzymał pod ręką. Ile decyzji podjął on pod wpływem niezłomnej, śmiertelnie honorowej postawy Ajasa Telamończyka?
Na przykład Platon nie idzie za Homerem w powyższym względzie i szuka podstaw dla honoru wojowników zagrożonych śmiercią w walce. Czytamy w Państwie:
– No cóż? Taki, co by w Hades wierzył i w to, że tam jest strasznie, czy myślisz, że się nie będzie bał śmierci i na polu bitwy wybierze raczej śmierć niż klęskę lub niewolę?
– Nigdy.
– Więc zdaje się, że musimy roztoczyć nadzór i nad tymi, którzy się biorą do układania mitów tego rodzaju i prosić ich, żeby nie hańbili tak po prostu wszystkiego, co się dzieje w Hadesie. Niechby raczej chwalili, bo tak, to ani prawdy, ani pożytku nie przynoszą tym, którzy mają być bitni.
Homer, który lubił Odysa bardziej od Achillesa i Ajasa, nie pozwolił by zapomniano Odysowi Ajasa. W zachowanym piśmiennictwie cały legion wpływowych myślicieli i twórców okazuje niechęć do postaci Odyseusza. Platon nie lubi go nie tylko za Ajasa, ale i za wszechstronność niewpasowującą się w którąkolwiek z jego klas społecznych, opisanych w Państwie. Odys nie nadałby się na pozbawionego majątku i własnej kobiety filozofa, a takich ludzi Platon typuje na rządzących. Nie byłby on też żądnym zaszczytów strażnikiem choćby z tego powodu, że przemyślnością przewyższałby rządzących filozofów. O Odysie, który należałby do plebsu nie ma co wspominać. Po Platonie nie polubił go Rzym i następcy imperium za walne przyczynienie się do upadku Troi, którą traktowali oni jako swoją protoplastkę.
W sierpniu tego roku świat obiegła wieść, że na Itace odkryto pozostałości pałacu królewskiego, który istniał w czasie, kiedy przypuszczalnie miała miejsce opisana przez Homera wojna trojańska. Ruiny o wieku ponad trzech tysięcy lat odkrywają się na naszych oczach. Zdaje się, że pałac przewyższał formatem wyspę, na której stał, tak jak homerycki Odys przewyższał wyspę, której był królem. Archeolodzy potwierdzają coraz więcej szczegółów historycznych i geograficznych, podanych przez Homera. Powoli Homer układa się nam w całość. Może jeszcze i o Odyseuszu usłyszymy coś, co pozwoli patrzeć na niego inaczej. Może wreszcie dowiemy się, czy zdarzył się taki Palamedes, który dorównał Odysowi sprytem, wciągając go podstępnie w wyprawę na Troję, i czy Odys za to zemścił się na nim. Odyseusz okaże się jeszcze bardziej skomplikowany na złość wszelkiej prostoduszności i pocieszaniu.
Wiesław Żyznowski
Swemu koledze o wyglądzie Afrykańczyka polski chłopiec wskazuje babcię, która nie wiadomo czemu piecze akurat ciasto zwane w tej części świata „murzyn”, mówiąc tak: – patrz! murzyn, drugi Murzyn.
Uwaga o stylu heroicznym w literaturze rozciąga się na postawę heroiczną w życiu. Niezłomność? Trudna sprawa, ale pewna konsekwencja na codzień nie zawadzi. Zbyt daleko posunięty relatywizm może okazać się zgubny, bo w końcu nie będzie wiadomo co jest dobre, a co złe. Mimo to nadmierny heroizm i dumna postawa aż do końca nie muszą zawsze zasługiwać na pochwałę. Spotkałem się z taką uwagą: „bronisz swoich wartosci, ale czy one bronią ciebie”? Ciekawe…