27 sierpnia 2024 roku na Rynku Górnym odbyły się uroczystości upamiętniające 82. rocznicę pogromu ludności żydowskiej z Wieliczki. Pod tablicą pamiątkową znajdującą się na ścianie kamienicy należącej do wielickiej rodziny Schnurów zostały złożone wieńce i kwiaty....
Jeszcze się taki nie rodził, który wszystkim dogodził. Wielu nie potrafią dogodzić nawet dawni koledzy i koleżanki, którzy wpisali się do „Naszej klasy” wcześniej i czekają na pozostałych. Wydaje się, że już nie sposób wymyślić w Internecie czegoś słodszego niż zestawianie się w klasę, z podstawówki zwłaszcza, dalsze bowiem szkoły nie były już równe. Pytam więc młodych, pytam starych, czy już to zrobili. Wszyscy słyszeli, większość się jeszcze nie ujawniła, choć zaglądają. Na co oni czekają? Część chce wierzyć, że podanie już imienia i nazwiska bywa niebezpieczne, ale co z resztą? Niektórzy nie są nostalgiczni, zgoda, tylko że ja teraz myślę o tych, o których dobrze wiem, że są. Inni nie mają już entuzjazmu do niczego, nie chcą, nie mają czasu nawiązywać nowych kontaktów (wpisanie się nie wymusza tego). Młodzi jeszcze nie mają do czego tęsknić albo po prostu nie chce się im zastanawiać nad jedynymi dla nich ważnymi, czyli osobistymi konsekwencjami wpisania się. No i w końcu włączenie się do „Naszej klasy”, ale bez ujawnienia czy pokazania czegokolwiek poza imieniem i nazwiskiem, może wzbudzać podejrzenie, że ktoś się czegoś wstydzi, a tak można być nieobecnym ponad to, czyli „wielkim nieobecnym”. I jednocześnie próbować być innym niż wszyscy – problem tylko taki, że nadal właśnie tych innych jest większość. A po jakimś czasie nie będzie już wypadało się wpisać, bo niby dlaczego delikwent tak długo czekał? Na biegunie południowym był czy co? Będzie już musiał na zawsze zostać osobistością ponad-/pozaklasową. A zresztą portal chyba traci charakter klasowo-łącznikowy i przemienia się w ogólnotowarzyski, innymi słowy: schodzi na psy, żeby nie obumrzeć.
Wiesław Żyznowski
Nie jestem pewiem, czy trudno takim pozostawać. Myślę, że trudniej byłoby pozostawać jednorodnym. Natomiast zgadzam się, że na – nazwijmy ich – „podwójnych” można sobie bezkarnie poużywać, ile w duszy.
Porzekadło bliższe mi jest w brzmieniu: „Jeszcze się taki nie rodził, który wszystkim dogodził”
Swiete slowa: jeszcze sie taki nie narodzil, ktory by wszystkim dogodzil.
Cokolwiek by czlowiek robil bedzie mial tyle samo przeciwnikow ile poplecznikow. A juz bron Panie Boze, aby tak ktos cos zrobil ze zwyklej dobroci serca, dla przyjaciol , dla wlasnego spokoju czy przyjemnosci. Takie dzialanie przeciez nie miesci sie w zwyklym ludzkim mysleniu.
Ironicznie to Ci industrialni predzej akceptuja takie pomysly czy dzialania niz ci nieindustrialni. Moze dlatego, ze oni tylko moga wiedziec jak trudno jest pozostawac klasowym, industrialnym ale rownoczesnie sentymentalno- nostalgicznym w tym samym czasie.
Sent via BlackBerry® wireless handheld
Klasowosc. Nic tutaj nowego nie odkrywamy. Jak widac spoleczenstwo musi sie dzielic na klasy. Ten, ktory marzyl o spoleczenstwie bezklasowym bardzo sie mylil myslac ze jest to mozliwe. Wszyscy musimy sie z ta przykra rzeczywistoscia pogodzic bez dalszego tlumaczenia i przestac z tym walczyc. Wazne tylko abysmy umieli odnalezc wlasna klase i raczej musimy tam pozostac.
Ktos ze szkoly sredniej nie bedzie pasowal do przedszkola, bo natychmiast bedzie sie dziwnie wyroznial i odstawal od tej reszty. Nie dlatego ze on jest sam w sobie smieszny, ale dlatego ze tamci sa za mali aby go zrozumiec i zaakceptowac takim jakim jest. Gdyby nawet chcial sie zmniejszyc (co jest juz przeciez niemozliwe) i zdziecinniec to i tak kazdy natychmiast go rozpozna i zauwazy, ze on wychodzi i razaco wystaje ponad te klase.
Klasowosc. Nic tutaj nowego nie odkrywamy. Jak widac spoleczenstwo musi sie dzielic na klasy. Ten, ktory marzyl o spoleczenstwie bezklasowym bardzo sie mylil myslac ze jest to mozliwe. Wszyscy musimy sie z ta przykra rzeczywistoscia pogodzic bez dalszego tlumaczenia i przestac z tym walczyc. Wazne tylko abysmy umieli odnalezc wlasna klase i raczej musimy tam pozostac.
Ktos ze szkoly sredniej nie bedzie pasowal do przedszkola, bo natychmiast bedzie sie dziwnie wyroznial i odstawal od tej reszty. Nie dlatego ze on jest sam w sobie smieszny, ale dlatego ze tamci sa za mali aby go zrozumiec i zaakceptowac takim jakim jest. Gdyby nawet chcial sie zmniejszyc (co jest przeciez niemozliwe) i zdziecinniec to i tak kazdy natychmiast go rozpozna i zauwazy, ze on wychodzi i razaco wystaje ponad te klase.
Nazwiska nie lubimy ujawniac najczesiej tylko wtedy gdy w glebi serca myslimy, ze to co robimy jest niesluszne, cos zlego ukrywamy lub czegos sie wstydzimy, albo nie chcemy poniesc odpowiedzialnosci za wlasne opinie. Ujawniajac nazwisko naturalnie narazamy sie na krytyke i konsekwencje, ale jezeli nie mamy nic do ukrycia to tak jest najprosciej. W ten sposob rowniez pokazujemy wlasne przekonanie o slusznosci danej sprawy utazsamiajac sie blisko z naszymi wlasnymi pogladami. Rowniez znajac nazwisko czytelnik ma przynajmniej szanse zweryfikowac prawdziwosc danego stwierdzenia. Anonimy czesto sa puste i nie maja zadnego pokrycia z rzeczywistoscia.
Ujawnienie nazwiska jest pozyteczne. Tym wlasnie rozni sie ta piekna strona od innych stron internetowych ze jest autentyczna i oparta o zycie, fakty i nazwiska. Za to wlasnie ja osobiscie bardzo ja cenie. Nie znaczy ze strona ta jest pozbawiona kontrowersji, odwaznych opinii, wyzywajacych i obnazajacych opowiadan. To wlasnie opowiadania na tej stronie poczawszy od Szymoniakow a skonczywszy na blogu sa jednym wielkim wyzwaniem do odwagi wypowiadania swoich uczuc i pogladow, gorzkiej samokrytyki ale i uwielbienia dla rzeczy prostych i prawdziwych.
Portal ten jest nadal znakomity. Powiedzialabym staje sie coraz lepszy. Znacznie wiecej wpisow i ozywionej wymiany pogladow. A przeciez o to chodzi. Wspaniale, ze niektorych ludzi ciagle stac na odwage wolnej wypowiedzi i uwielbienie dla slowa. Jeden z wielkich pisarzy powiedzial kiedys, ze on pisze codziennie przynajmniej 4 strony aby nie wypasc z wprawy. Wazne tez aby caly czas miec prawdziwie zaangazowanych czytelnikow ( ale nie tylko takich co udaja, ze czytaja bo tak wypada). Jezeli nie chca czytac to nie ma ich co zmuszac. Jest bowiem bardzo wielu co czytaja z duza przyjemnoscia.
Właściwie wszystko co robimy, może być odczytane albo tak, albo na opak. Zawsze znajdzie sie argument za i argument przeciw. Tak wiec, czy zapiszemy się do NK teraz, za pół roku, czy też zrobiliśmy to jako jedni z pierwszych spamując zaproszeniami bardziej i mniej znajomych – każde z tych zachowań może oznaczać COŚ.
Dla mnie NK to fascynujące zjawisko głównie z socjologicznego punktu widzenia; „kolekcjonowanie” wirtualnych znajomych, do których wcześniej nie powiedziałoby się „Cześć” na ulicy, oferowanie na allegro swoich usług jako naszoklasowy koleżka dla osób, które nie były popularne w szkole (za drobną opłatą), afery rozpętane poprzez ujawnienie swoich danych przez inteligentnych inaczej supertajniaków…. Można wyliczać bez końca.
A z drugiej strony można znaleźć przyjaciółkę z podstawówki, która teraz pracuje w galerii sztuki za oceanem, obejrzeć dzieci znajomych, zorganizować 10, 15, 20-lecie matury… Mało? Dla mnie nie. Że towarzyski, a nie klasowy? Nie szkodzi. Ważne, że łączy, pozwala na odbudowanie relacji… Nawet jeśli boom naszoklasowy w końcu minie, to coś zostanie. Nie powiem co, bo popadnę w sentymentalizm.